Ruch Chorzów. Chłopak z etyką pracy

Takich liczb mógłby mu pozazdrościć prawie każdy napastnik. Odkąd Mateusz Lechowicz wskoczył do wyjściowego składu „Niebieskich”, nie trafił do siatki tylko w wyjazdowym meczu ze Zniczem Pruszków (0:1). Poza tym, pokonywał bramkarzy Rozwoju Katowice (1:1), Stali Stalowa Wola (1:1), Gryfa Wejherowo (2:3) i ROW-u 1964 Rybnik (3:0). Cztery bramki w pięciu występach – to statystyka imponująca tym bardziej, że 20-latek sprowadzony na Cichą zimą z Chemika Kędzierzyn-Koźle nie jest przecież snajperem, a prawym obrońcą!

Na laurach nie osiada

– W sezonie zawsze coś wpadało, ale nigdy nie miałem takiej serii, bym trafiał do siatki w trzech spotkaniach z rzędu. Nie ma jednak co się chwalić i co osiadać na laurach. Zamierzam dużo pracować nad grą w defensywie. To dla mnie najważniejsze – nie ukrywa Lechowicz, występujący dotąd na poziomie III i IV ligi.

Z tych obronnych niedostatków zdaje tez sobie sprawę wielu fanów „Niebieskich”, dlatego nie sposób napisać, by Lechowicz ich oczarował. – Osobiście nie rozumiem tak krytycznych głosów kibiców Ruchu wobec Mateusza. Wiemy, że jego występy nie były idealne pod względem gry w defensywie, ale to 20-letni chłopak, który rozgrywa swoje pierwsze spotkania na poziomie drugiej ligi. Jako kibic, ja w takiej sytuacji pretensje miałem wyłącznie w wypadku braku zaangażowania, a nie z racji na niedoskonałości w grze. Tymczasem zaangażowanie jest u Mateusza zawsze stuprocentowe, a do tego dochodzi bonus w postaci skuteczności w ataku. Kogoś takiego należy wspierać i „budować”, zwłaszcza że bez wątpienia jest tu solidna podstawa do rozwoju, a cała reszta przyjdzie z czasem i meczową praktyką na tym poziomie – zaznacza Marcin Matuszewski, agent zawodnika, znany również z działalności muzycznej pod pseudonimem Duże Pe.

Kojarzy się z… Glikiem

Mateusz Lechowicz to „wychowanek” programu skautingowego „Ty Też Masz Szansę”, kierowanego do wyróżniających się zawodników z niższych klas rozgrywkowych. Uczestniczył w ubiegłorocznej edycji i to po niej nawiązał współpracę z Matuszewskim. – Rozpoczęliśmy ją, bo na TTMSZ potwierdził dobre opinie na swój temat, które otrzymałem wcześniej od naszych lokalnych współpracowników. Zgodnie z zapowiedzią Mateusz okazał się zawodnikiem pracowitym, rozwiniętym fizycznie, przygotowanym atletycznie, radzącym sobie w pojedynkach główkowych i potrafiącym uderzyć z dystansu. Nie spodziewałem się jednak, że błyśnie aż taką skutecznością. On sam pewnie też nie… – śmieje się Matuszewski.

I dodaje: – Mówiąc przewrotnie, zdecydowanie bardziej niż jego bramki cieszy mnie to, jak na nie reaguje: sto procent pokory, brak jakichkolwiek śladów wody sodowej. Mateusz ma pełną świadomość, że gole to tylko bonus, a jego podstawową rolą jest bronienie. Wie, że musi nad sobą cały czas pracować, by tych kilka udanych pierwszych kroków na poziomie centralnym przerodziło się w coś więcej. Jego śląska etyka pracy kojarzy mi się z… Kamilem Glikiem, oczywiście przy zachowaniu wszelkich proporcji. Talentu może być nawet trochę mniej, ale podejście do obowiązków jest na dużo wyższym poziomie niż u pozostałych. Przy konsekwentnym działaniu, w ten sposób można zbudować swoją karierę. Gdyby wszyscy zawodnicy byli tak pracowici jak Lechowicz, moje życie byłoby znacznie prostsze – zaznacza z uśmiechem Matuszewski.

Wie, że musi nad sobą cały czas pracować, by tych kilka udanych pierwszych kroków na poziomie centralnym przerodziło się w coś więcej. Jego śląska etyka pracy kojarzy mi się z… Kamilem Glikiem, oczywiście przy zachowaniu wszelkich proporcji. Talentu może być nawet trochę mniej, ale podejście do obowiązków ma być na dużo wyższym poziomie niż u pozostałych. Przy konsekwentnym działaniu, w ten sposób można zbudować swoją karierę. Gdyby wszyscy zawodnicy byli tak pracowici jak Lechowicz, moje życie byłoby znacznie prostsze – zaznacza z uśmiechem Matuszewski.

Zobacz skrót meczu Ruch Chorzów – ROW 1964 Rybnik

Pytamy, co za tą etyką pracy kryje się u obrońcy Ruchu. – Prosty przykład. Rozmawiamy dzień po meczu, i okazuje się że Mateusz wykorzystał drogę powrotną po meczu wyjazdowym, by z własnej inicjatywy obejrzeć wideorelację z tego spotkania i krytycznym okiem przeanalizować własną grę. Ta jego pracowitość znajduje też oczywiście swoje odbicie zarówno na treningach jak i w meczach. To małe rzeczy, które odróżniają poważnych kandydatów na piłkarzy od… mniej poważnych. Mateusz twardo stąpa po ziemi i każdego dnia stara się być odrobinę lepszy w tym, co robi; tylko tyle, i aż tyle… – przekonuje jego agent.

Każdemu zależało

Nieoczekiwanie 20-latek pochodzący z Zimnej Wódki stał się istotnym ogniwem Ruchu w walce o utrzymanie. Stawiał na niego Marek Wleciałowski, a w swoim debiucie w roli menedżera zespołu nie zawiódł się na nim Jan Kocian. Dzięki wygranej (3:0) z ROW-em chorzowianie opuścili strefę spadkową, a kolejny krok w stronę celu mogą postawić dziś w Rzeszowie. – Każdemu bardzo zależało, by się przełamać. Gra w takim klubie, na takim stadionie, przy takiej publiczności, jest czymś niesamowitym. Zostało nam jeszcze 5 trudnych meczów – mówi Lechowicz, który w lutym podpisał z Ruchem 3,5-letni kontrakt, a prócz gry w piłkę studiuje też doradztwo polityczne i publiczne na Uniwersytecie Śląskim.

Czy wiesz, że…

Spośród zawodników, którzy trafili zimą do II ligi, więcej goli od Lechowicza ma na koncie tylko Hiszpan German Ruiz z Olimpii Grudziądz (5).

Na zdjęciu: Swego pierwszego gola na szczeblu centralnym Mateusz Lechowicz (z lewej) zdobył w Pruszkowie.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ