Ruch Chorzów – Chojniczanka. Znowu to samo

„Niebiescy” stracili 2 punkty w bardzo podobnych okolicznościach co kilka dni wcześniej z Górnikiem Łęczna. Dzisiaj bolało jednak bardziej.


Do meczu zamykającego 6. kolejkę Ruch przystępował ze świadomością, że – wobec potknięć Wisły i ŁKS-u – zwycięstwo oznaczać będzie powrót na fotel lidera. Chojniczanka wybiegała zaś na tę konfrontację beniaminków już jako ostatni zespół I-ligowej tabeli, pozostający bez wygranej, ale to tak wczesna faza sezonu, że nie sposób było z automatu przyznawać „Niebieskim” status faworyta. Tym bardziej, że mają trochę problemów kadrowych. Urazy mięśniowe, jakich w czwartkowej konfrontacji z Łęczną doznali Przemysław Szur i Patryk Sikora, okazały się na tyle poważne, by wyeliminować ich dzisiaj z gry. Za to pierwszy raz na ławce zasiadł wracający do zdrowia po kontuzji Maciej Sadlok.

„Swędro” po raz pierwszy

Po I połowie Ruch zasłużenie prowadził. W 35 minucie na listę strzelców wpisał się Tomasz Swędrowski, wieńcząc podanie Tomasza Wójtowicza. To kolejny gracz pozyskany przez Ruch latem – po Arturze Pląskowskim, Kacprze Michalskim, Łukaszu Monecie czy Przemysławie Szurze – który rozwiązał już swój worek z bramkami. Gol Swędrowskiego był udokumentowaniem optycznej przewagi chorzowian, którym przyjezdni byli w stanie odgryźć się jedynie uderzeniami z dystansu Szymona Drewniaka i Filipa Karbowego. Ten drugi, w I lidze słynący z „młotka” w nodze, kropnął z rzutu wolnego, ale bez zarzutu spisał się Jakub Bielecki, parując piłkę na róg. Więcej pracy miał jego vis a vis, czyli… Ślązak Mateusz Kuchta. Katowiczanin kilka dni temu podpisał w Chojnicach 2-letni kontrakt i natychmiast wskoczył między słupki za innego katowiczanina, młodzieżowca Bartosza Neugebauera. Kuchtę przed przerwą próbami zza pola karnego zatrudniali Daniel Szczepan czy Swędrowski. Ten drugi doczekał się trafienia, tyle że z nieco bliższej odległości.

„Bielu” się wykazał

Dosadnym „k… mać, Chojna grać” grupa kilkudziesięciu kibiców z Chojnic dała na początku II połowy do zrozumienia, co myśli o postawie swojego zespołu. Ale po zmianie stron z upływem czasu pod bramką Ruchu robiło się coraz groźniej. Goście egzekwowali kilka stałych fragmentów, a w 65 minucie mieli bardzo dobrą okazję na wyrównanie, gdy strzał głową Patryka Tuszyńskiego padł łupem Bieleckiego. Ruch odpowiedział idealną szansą na podwyższenie wyniku. Po miękkiej centrze Łukasza Janoszki dosłownie 2 metry do bramki miał wprowadzony z ławki Michalski, ale Kuchta zdołał zatrzymać piłkę przed linią. Chojniczan ożywiły zmiany, a w 2 z 6 doliczonych przez sędziego minut dopięli swego, gdy po rzucie rożnym głową do siatki trafił Tuszyński. Znów 1:1, znów gol w końcówce po rzucie rożnym… Dzisiejsza strata 2 punktów zabolała jednak w Chorzowie mocniej niż w czwartek ze spadkowiczem z Łęcznej. A już za 3 dni wyjazd do Łodzi na ŁKS…

Ruch Chorzów – Chojniczanka 1:1 (1:0)

1:0 – Swędrowski, 35 min, 1:1 – Tuszyński, 90+2 min

RUCH: Bielecki – Kasolik, Nawrocki, Szywacz – Wójtowicz, Piątek (90. Witek), Swędrowski, Moneta (58. Michalski) – Janoszka, Pląskowski (58. Foszmańczyk) – Szczepan. Trener Jarosław SKROBACZ.

CHOJNICZANKA: Kuchta – Grolik, Bartosiak, Kasperowicz – Ryczkowski (85. Janicki), Czajkowski (58. Kalinkowski), Drewniak, Karbowy (58. Mikołajczak), Mikołajczyk (71. Mazek) – Wolsztyński (71. Skrzypczak), Tuszyński. Trener Tomasz KAFARSKI.

Sędziował Marcin Kochanek (Opole). Widzów 7839. Żółte kartki: Kasolik, Nawrocki – Czajkowski, Kasperowicz.
Piłkarz meczu – Patryk TUSZYŃSKI.


Na zdjęciu: W taki sposób Tomasz Swędrowski dał „Niebieskim” prowadzenie z beniaminkiem z Chojnic.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus