Ruch Chorzów. Znają się jak łyse konie

Trenerzy Jarosław Skrobacz i Ryszard Wieczorek niegdyś pracowali na chwałę wodzisławskiej Odry, a dziś (18.00) rywalizować będą o II-ligowe punkty.


Obaj kojarzeni są z Wodzisławiem, w przeszłości prowadzili Odrę, swego czasu pracowali w niej w tym samym czasie – choć nie w tym samym sztabie. Dziś staną naprzeciw siebie w hicie II-ligowej kolejki. Ryszard Wieczorek, trener KKS-u 1925 Kalisz, będzie chciał powstrzymać „krajana” Jarosława Skrobacza, notującego znakomity początek pobytu w Ruchu Chorzów.

– Graliśmy o punkty tylko raz, w II lidze – wspomina Skrobacz.

– Rysiek prowadził wtedy Wisłę Puławy, przyjechał do Jastrzębia i padł remis 1:1. Jest trochę starszy ode mnie, wcześniej wszedł w środowisko trenerskie. To osoba, od której sporo przejąłem, sporo starałem się podglądać, sporo się nauczyłem. Miałem z nim okazję współpracować w jednym klubie, w Odrze, prowadząc Młodą Ekstraklasę. Nie tworzyliśmy wtedy co prawda jednego sztabu, ale byliśmy w ciągłym kontakcie. Teraz spotkamy się na boisku i każdy będzie miał swoje cele.

Czapki z głów

Choć zmierzą się trzecia z drugą drużyną stawki, to przed tym meczem więcej mówi się o trybunach. Dziś (18.00) w Kaliszu zasiąść ma na nich kilka tysięcy kibiców, w tym około 2,5-tysięczna grupa fanatyków z Chorzowa. Starcie na szczycie II-ligowej tabeli wzbudza duże emocje.

– Przeczytałem fajne hasło: „Idzie Ruch, czapki z głów” – mówi Jarosław Skrobacz.

– Rzeczywiście, czapki z głów przed naszymi kibicami. Robi to wrażenie, a gdy wiesz, że publika jest za tobą, gra się łatwiej i pryzjemniej. Poprzedni sezon odbywał się praktycznie bez kibiców. Mieliśmy już tego dość, bo przecież również o pełne trybuny chodzi w piłce, w sporcie. Z nimi widowisko jest bardziej emocjonujące. Jestem ze Śląska, wcześniej byłem na Cichej kilkanaście razy i wiedziałem, czego się spodziewać, ale przyznam szczerze, że od wewnątrz odbiór tej otoczki jest jeszcze mocniejszy. Na każdym kroku widzisz ludzi, dla których Ruch jest najważniejszą rzeczą w życiu. Przed tym meczem kibice to czynnik motywujący nie tylko nas, ale też zespół z Kalisza, który nie ma zbyt wielu okazji, by grać przy takiej publice. Napędzamy frekwencję, dlatego jestem przekonany, że dzięki temu to spotkanie będzie stało na wyższym poziomie.



Czy ktoś zaskoczy?

Dla „Niebieskich” to kolejny mecz na szczycie. Przed tygodniem pokonali w dobrym stylu Chojniczankę i teraz chcą pójść za ciosem.

– Zagramy z KKS-em, czyli zespołem, który w ubiegłym sezonie do samego końca walczył o awans. To świadczy, że jego poziom jest dobry. Ma sporo doświadczonych zawodników, jak obrońcy Mączyński, Stolc i Gawlik. Ta drużyna nie traci wielu bramek i ma swoje atuty w przodzie, bo Radzewicz, Giel czy Łuszkiewicz to nie są anonimowe nazwiska i mają wsparcie młodych, agresywnych, dynamicznych zawodników. Najwięcej goli strzela po stałych fragmentach i musimy być przygotowani, że to będzie groźna broń rywala, który znajduje się w dobrej dyspozycji. Znamy się z trenerem Wieczorkiem doskonale, dlatego sądzę, że nikt tu nikogo nie zaskoczy. Decydować będzie to, kto lepiej wejdzie w mecz i zagra skuteczniej. U nas wszyscy są zdrowi, gotowi do boju, dlatego, jak co kolejkę, mierzymy w zwycięstwo – deklaruje szkoleniowiec Ruchu.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus