Ruch Chorzów. Fajerwerki tylko przed gwizdkiem

Trzecia drużyna II ligi najpierw została zaprezentowana kilkusetosobowej publice, a potem w próbie generalnej uległa 12. zespołowi zaplecza ekstraklasy.


Chcemy awansu! – zaśpiewali kibice Ruchu, którzy w sporej części wypełnili w sobotnie popołudnie trybunę krytą stadionu przy Cichej, podczas poprzedzającej sparing ze Skrą Częstochowa prezentacji zespołu mającego wiosną walczyć o pierwszą ligę.

Bez was się nie uda

– Tu na prezentacji jest więcej ludzi niż w wielu innych miejscach na meczach o punkty. Jesteśmy z tego dumni, cieszymy się i mamy też ogromne przesłanie. Drodzy kibice, bez was to będzie dużo trudniejsze, a śmiem nawet twierdzić, że się nie uda. Pomóżcie nam! – mówił trener Jarosław Skrobacz.

– Mam nadzieję, że damy wam dużo radości i będziecie z nas dumni – dodawał kapitan Tomasz Foszmańczyk, najgoręcej obok Łukasza Janoszki powitany przez fanów „Niebieskich”. Brawami nagrodzeni zostali wszyscy członkowie sztabu oraz gracze, w tym nowi, m.in. bramkarz Jakub Osobiński, którego wypożyczenie z Korony Kielce sfinalizowano w dniu ostatniego sparingu. Nim rozbrzmiał pierwszy gwizdek, kibice odpalili jeszcze pirotechnikę i zaśpiewali klubowy hymn.

Tydzień na korekty

Na boisku zaś o fajerwerki było trudno. Ruch na 8 dni przed domową konfrontacją z rezerwami Lecha Poznań poniósł porażkę z beniaminkiem I ligi.

– Mecz nie ułożył się tak, jakbyśmy chcieli. Dużo błędów indywidualnych, w ustawieniu… W tygodniu musimy jeszcze skorygować pewne kwestie. Niby gramy, utrzymujemy się przy piłce, przeciwnik nie stwarza sytuacji, a zdobywa bramki. Ale okres zimowy był pozytywny; praktycznie wszyscy przepracowali go w zdrowiu, dlatego jesteśmy dobrze przygotowani do tej rundy. Przystępujemy do niej pełni optymizmu – przekonywał Łukasz Janoszka, jeden z liderów Ruchu, który gole ze Skrą tracił w końcówkach obu połówek po wrzutkach z bocznych sektorów boiska. Tego pierwszego poprzedziło niecelne podanie Bartłomieja Kulejewskiego, z czego skorzystał Kamil Lukoszek do spółki z Maciejem Masem. Ten drugi był zasługą dogrania Krzysztofa Napory i strzału Krzysztofa Ropskiego.

Tak, jak przyzwyczaili

Chorzowskiej publiczności pierwszy raz przy Cichej zaprezentował się Vanja Marković. Zakontraktowany przed kilkoma dniami Serb błysnął prostopadłym podaniem, po którym minimalnie spudłował z ostrego kąta Piotr Stępień, a także silnym uderzeniem z dystansu, efektownie obronionym przez bramkarza Skry, która zagrała tak, jak przyzwyczaiła do tego w I lidze: zdyscyplinowanie, konsekwentnie w obronie, ze świetnym Mateuszem Kosem między słupkami. No i skutecznie z przodu.

– Z wyniku jesteśmy zadowoleni. Gra mogła być momentami lepsza, ale nie zakładamy, by od razu była płynna, zwłaszcza że w przerwie i drugiej połowie dokonaliśmy sporej liczby zmian. To była dobra próba generalna przed meczem w Legnicy. Taka bardzo realistyczna – komentował Jakub Dziółka, szkoleniowiec zespołu z Częstochowy, nawiązując do licznej jak na sparing, głośnej publiki, dobrej murawy i… temperatury spotkania. Sędziowie aż 6 razy pokazywali żółtą kartkę, a w II połowie między zawodnikami obu drużyn doszło do małej przepychanki.

Ruch Chorzów – Skra Częstochowa 0:2 (0:1)

0:1 – Lukoszek, 45 min, 0:2 – Ropski, 88 min.

RUCH: Bielecki (62. T. Nowak) – Kulejewski (62. Będzieszak), Kasolik, Szywacz – Żuk (62. J. Malec), Sikora (62. Wyroba), Wyroba (30. Marković), Janoszka (79. Bąk), Wójtowicz (46. Szkatuła) – Chiliński (46. Szczepan), Stępień (46. Foszmańczyk).

SKRA: Kos – Burman (46. Napora), Paluszek, Mesjasz (60. Holik), Szymański, Lukoszek (46. Winiarczyk) – Kwietniewski (46. Niedbała), Baranowicz (75. M. Malec), Olejnik, Nocoń (46. Pyrdoł) – Mas (60. Ropski). Trener Jakub DZIÓŁKA.


Na zdjęciu: Najlepszą okazję dla Ruchu miał w sobotę Daniel Szczepan. Po akcji Tomasza Foszmańczyka minimalnie spudłował.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus