Ruch Chorzów. Finansowy krok do przodu

Ruch wywiązał się z terminu spłaty tzw. długu licencyjnego. Uregulował 640 tysięcy złotych zobowiązań. Na ten cel – taki był warunek miasta – przeznaczono niemalże całość środków uzyskanych za sierpniowe świadczenia w ramach umowy o promocji Chorzowa przez sport, a resztę dorzucił prywatny sponsor.

Kamień z serca

Mimo że klub wnioskował za sierpień o 600 tys. zł, miasto przyznało mu 450. Z tej kwoty 26 tysięcy poszło na zobowiązanie względem MORiS-u. Na dług licencyjny zostało zatem 424 tysiące. Pozostałe 216 tysięcy wyłożył sponsor, choć źródło i forma pozyskania tych pieniędzy (pożyczka…?) nie została przez chorzowian ujawniona.

– Kamień spada nam z serca. Cieszymy się, że załatwiliśmy te najpilniejsze kwestie. To krok do przodu i światełko w tunelu – przyznaje Marcin Waszczuk, wiceprezes Ruchu. „Licencyjnymi” wierzycielami „Niebieskich” były osoby związane z Cichą w sezonie 2017/18 – zawodnicy Santiago Villafane i Miłosz Przybecki oraz trenerzy Juan Ramon Rocha i Krzysztof Warzycha.

Komisja licencyjna dała Ruchowi czas do końca września. Jeśli zaległości nie zostałyby spłacone, klubowi groziłoby nawet odebranie licencji na grę w III lidze.

– Zawiadamiamy Śląski ZPN o zapłaceniu długów licencyjnych. Jestem do dyspozycji związku oraz komisji licencyjnej – informuje wiceprezes Waszczuk.

Jest taka możliwość…

Ruch dostał licencję na grę w III lidze w czerwcu. Pierwszy termin spłaty zobowiązań – koniec lipca – został przez klub prolongowany, co kosztowało go odjęcie dwóch punktów.

– Przepisy licencyjne dopuszczają możliwość uchylenia tej kary. Takiego wniosku klubu jednak jeszcze nie było, dlatego nie podnosiliśmy w swoim gronie tej kwestii i nie możemy złożyć w tym zakresie żadnych deklaracji. Niebawem odbędzie się posiedzenie komisji licencyjnej, ale nie mamy jeszcze ustalonego terminu – przekazał nam wczoraj po południu Adam Ptasiński, przewodniczący komisji licencyjnej III grupy III ligi. Ruch ma na koncie 10 punktów i zajmuje 13. miejsce.

Gdyby w tabeli uwzględniać to, co zespół ugrał na boisku, plasowałby się na 9. pozycji, a ma jeszcze w zanadrzu zaległy mecz 8. kolejki z Gwarkiem Tarnowskie Góry.

Odzyskają płynność?

Nie zapominajmy, że klub wciąż zalega dwie wypłaty niektórym graczom, którzy występowali w Ruchu minionej wiosny. Te zaległości mają zostać uregulowane w kilku najbliższych miesiącach. Jest to o tyle prawdopodobne, że do końca roku przy Cichej mogą liczyć na miesięczne transze z miasta w ramach umowy o promocję.

Niebawem w Urzędzie Miasta złożony zostanie harmonogram rzeczowo-finansowy za świadczenia zrealizowane we wrześniu. „Niebiescy” znów wnioskować będą o maksymalną kwotę, czyli 600 tysięcy złotych, a zastrzyk do klubowej kasy w wysokości 30 tysięcy funtów zagwarantował też w minionym miesiącu debiut Mateusza Bogusza w Leeds United. Aktywowany został zatem jeden z bonusów, zapisany w umowie transferowej zawartej między klubami zimą. Przy Cichej czekają na przelew z Anglii.

Nie można też zapominać o umowie sponsorskiej z Albą. Ruch przynajmniej na chwilę powinien zatem odzyskać finansową płynność. Obecnie po jednej zaległej pensji mają zawodnicy i etatowi pracownicy spółki.

Czas na półfinał

Na boisku „Niebiescy” spisują się przyzwoicie. Uwzględniając rozgrywki Pucharu Polski, mają na koncie już 8 występów bez porażki.

– Jeden facet dostanie po pysku i się skuli, a drugi dostanie zastrzyk adrenaliny i ruszy do walki. Nasi zawodnicy i sztab szkoleniowy należą do tej drugiej grupy. Po remisie w Zabrzu usłyszałem od działaczy Górnika: „Wasz zespół będzie wygrywał”. Staramy się robić wszystko, by tak było – uśmiecha się wiceprezes Ruchu.

Ruch został wzmocniony Patrykiem Sikorą. Kontrakt niespełna 20-letniego środkowego pomocnika wygasł w czerwcu, ale ostatecznie postanowił wrócić i od kilku tygodni znów trenuje przy Cichej. W poniedziałek podpisał umowę obowiązującą do końca sezonu.

Dziś (15.00) Ruch zagra z IV-ligowym Śląskiem Świętochłowice w ramach półfinału Pucharu Polski na szczeblu katowickiego podokręgu (pierwszym finalistą została IV-ligowa Slavia Ruda Śląska). Mecz w Lipinach odbędzie się bez udziału publiczności.

– Większość naszej szatni jest niebieska, dlatego taki mecz to dla klubu wydarzenie. Szkoda, że nie mogą pojawić się kibice, ale pewnych kwestii nie przeskoczymy. Nastawienie mamy optymistyczne. Podejrzewam, że w obu zespołach szansę dostaną zawodnicy grający nieco mniej w lidze. Nie zmienia to faktu, że każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony i awansować do finału – mówi Daniel Tukaj, trener Śląska.

Na zdjęciu: „Niebiescy” (na pierwszym planie Tomasz Foszmańczyk) zdołali przeskoczyć licencyjne kłopoty.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ