Ruch Chorzów. Gdyby cofnąć czas…

Dwie poważne kontuzje sprawiły, że ostatnie dwa lata miał niemalże stracone. Teraz Jakub Nowak wraca do składu „Niebieskich”. – Było ciężko, ale dałem radę – mówi 20-letni pomocnik.


To jeden z kilku zawodników, których powrotu do zdrowia wypatrywali kibice „Niebieskich”. Jakub Nowak pojawił się na boisku z ławki zarówno w przegranym meczu w Pruszkowie, jak i sobotnim – zwycięskim – z Olimpią Elbląg. – Fajnie było znów zagrać przy Cichej – mówi niewysoki środkowy pomocnik. W Chorzowie liczą, że wyczerpał już swój limit pecha.

W jakim byłby miejscu?

Nowak – rocznik 2001 – był jednym z tych, którzy zyskali na osunięciu się 14-krotnego mistrza Polski aż na szczebel rozgrywkowy nr 4. Śmiało można było określać go mianem jednego z największych odkryć jesieni 2019, którą Ruch zakończył na pozycji wicelidera III ligi. W pamiętnych derbach z Polonią Bytom (3:1), rozegranych przy pękających w szwach trybunach przy Cichej, strzelił gola.

Rozwój niewysokiego środkowego pomocnika w brutalny sposób wyhamowały kontuzje. W ostatnim meczu „Niebieskich” w 2019 roku – grudniowym sparingu z IV-ligowym Gwarkiem Ornontowice – zerwał więzadła krzyżowe. Dowodem tego, jak wierzył w niego klub, był fakt, że kilka miesięcy później – gdy rozgrywki były zawieszone z powodu pandemii, a on był w trakcie rehabilitacji – podpisał ze swym wychowankiem nowy kontrakt, obowiązujący aż do połowy 2024 roku.

Po powrocie do zdrowia zdążył zagrać tylko jeden mecz – 3 października 2020 z Polonią Nysa, gdy w 65 minucie zmienił Mateusza Duchowskiego. Kilka tygodni później na treningu znów uszkodził kolano. Znów czekała go niemal roczna przerwa.

– Nie było to dla mnie łatwe. Pierwsza kontuzja? OK, minęła, zagrałem rok temu epizod z Polonią Nysa i byłem optymistą. Zaraz potem jednak przyszła druga. Było mi ciężko, ale dałem radę. Cieszę się, że jestem, gdzie jestem, choć jeśli mógłbym cofnąć czas, to pewnie bym go cofnął. Miałem dobrą rundę, potem praktycznie dwa lata nie grałem. Kto wie, w jakim miejscu byłbym dziś… Ale nie ma co gdybać. Jesteśmy w II lidze, mamy fajną szatnię, dlatego nie ma co narzekać. Nic, tylko grać – mówi Jakub Nowak.

Kapitan jego fanem

Dwa lata temu podpytywały o niego wyżej notowane kluby. Teraz na takie zainteresowanie musi pracować od nowa. Liczy, że październik to początek nowego rozdziału. Zaczął od występu w zwycięskim meczu A-klasowych rezerw z Orłem Mokre (3:2). Potem były dwa wejścia z ławki w II lidze.

– Bardzo cieszę się, że Kuba wraca. Widzę, że trener powoli się do niego przekonuje. Potrzeba mu jeszcze czasu, ale myślę, że z każdym meczem, o ile będzie dostawał minuty, będzie dawał coraz więcej zespołowi i wykorzystywał swoje szanse. Tak, jak uczynił to choćby w sobotę z Olimpią – mówi Tomasz Foszmańczyk, kapitan „Niebieskich”. Gdy kiedyś zapytaliśmy go, któremu z grona chorzowskiej młodzieży przepowiada największą przyszłość, odparł: „Jestem fanem Kuby Nowaka”.

Okres, kiedy przysługiwał mu status młodzieżowca, przeleciał Nowakowi przez palce w gabinetach lekarzy i masażystów. – Wydaje mi się, że pod względem fizycznym wyglądam dużo lepiej niż przed kontuzjami. Ciągła praca z fizjoterapeutami na pewno pomogła. Z pewnością nie jestem jednak w optymalnej formie, takiej sprzed kontuzji. Tak szczerze, to byłoby mi ciężko wytrzymać 90 minut. Z czasem musi to wyglądać lepiej. Na razie mogę skupić się tylko na ciągłej pracy. Już w Pruszkowie dałem trenerowi sygnał dobrą zmianą. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będę dostawał coraz więcej szans i wykorzystywał je – przyznaje 20-latek.

Pozwoli im zarobić?

Nowak zwiększa trenerowi Jarosławowi Skrobaczowi pole manewru w środku pola, bo może być ustawiony zarówno na „dziesiątce”, jak i nieco niżej, bliżej defensywnego pomocnika.

– Było naprawdę bardzo blisko, by Kuba wyszedł na mecz z Olimpią Elbląg w pierwszym składzie – zdradza szkoleniowiec Ruchu. – Ostatecznie uznaliśmy jednak, że Piotrek Wyroba jako zawodnik silniejszy fizycznie przeciwstawi się zagęszczonej linii środkowej przeciwnika. Kuba prędzej czy później wskoczy. To niezły chłopak, któremu warto dawać szanse. Cieszę się, że wraca po tak długiej przerwie i zalicza swoje minuty. Oby dotrwał do końca rundy bez urazu, przepracował zimę i zobaczymy, co będzie dalej. To nadal młodzieżowiec, wychowanek, punktuje podwójnie w Pro Junior System. Nie jest to bez znaczenia, bo walczymy o płatne miejsce, każdy grosz jest potrzebny, a Kuba daje szansę na nagrodę – zwraca uwagę Skrobacz.

Skoro powrót Jakuba Nowaka już się dokonał, przy Cichej czekają teraz na dwóch innych rekonwalescentów, nieobecnych od miesięcy: Patryka Sikory i Kacpra Kawuli, ale to stanie się dopiero w przyszłym roku.



Na zdjęciu: – Mam nadzieję, że kontuzje będą mnie już omijać – mówi Jakub Nowak, który znów chce cieszyć się futbolem.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus