Ruch Chorzów. Jeszcze bez paniki

Gdy patrzę na nasze wyniki, zastanawiam się, jaki został popełniony błąd – nie kryje Zdzisław Bik, szef rady nadzorczej Ruchu i prezes grupy kapitałowej Fasing, powiązanej biznesowo ze spółką Carbonex, czyli drugim – po mieście – największym udziałowcem chorzowskiego klubu. „Niebiescy” po niedzielnej porażce (2:3) z Gryfem Wejherowo – na 6 kolejek przed końcem sezonu – osunęli się na przedostatnie miejsce w tabeli II ligi.

Sądna sobota

Sytuacja jest bardzo trudna, ale jeszcze nie beznadziejna, bo do trzech rywali znad strefy spadkowej – Błękitnych Stargard, Olimpii Elbląg i wspomnianego Gryfa – tracą raptem 2 punkty. Wciąż jest co ratować.

– W środę o 13.00 spotykamy się w klubie. Po treningu porozmawiamy ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami o tym, w czym tkwi problem. Fachowcy określają, że potencjał naszych zawodników jest na pierwszą ligę; a na pewno nie tak niski, by zamiatać tyły drugiej ligi – przekonuje prezes Bik.

Zdzisław Bik o sytuacji Ruchu. Rata, kopalnia, ekstraklasa…

Kibice zastanawiają się, na ile mocna jest pozycja trenera Marka Wleciałowskiego, pod którego wodzą drużyna w ostatnich 10 meczach zdobyła raptem 4 punkty, a tej wiosny jeszcze nie odniosła zwycięstwa. Poniedziałek był dniem wolnym, a wczoraj Ruch odbył pierwszy w tym tygodniu trening. Oczywiście – pod wodzą dotychczasowego sztabu. Wygląda na to, że w najbliższych dniach do radykalnych zmian nie dojdzie i w sobotnich domowych derbach z ROW-em 1964 Rybnik – czyli rywalem ze strefy spadkowej – zespół poprowadzi Wleciałowski. – Inaczej sobie tego nie wyobrażam, choć ostatni mecz nie nastroił nas optymistycznie. Sobotnie spotkanie będzie decydujące. Jeszcze paniki bym nie wywoływał. Nie zmienia to faktu, że w tej chwili nie powinniśmy być tak daleko z tyłu, a raczej w środku tabeli – zaznacza przewodniczący rady nadzorczej Ruchu.

Duży zawód

Sytuacja jest trudna o tyle, że w spółce panuje finansowy zator. Klub oczekuje na środki z promocji miasta przez sport, które w lutym decyzją radnych zostały zwiększone z 2 do 4 mln złotych. Wciąż nie został jednak rozpisany konkurs. Zawodnicy ostatnią pensję (przy Cichej termin wypłat to 20. dzień miesiąca) ujrzeli za styczeń.

Historia blamażem pisana

– Gdyby te 4 miliony były w klubie, to bez wątpienia byłoby łatwiej. Piłkarze mają w tej chwili miesiąc zaległości, co atmosfery nie poprawia. Wiem, że do rozstrzygnięcia konkursu dojdzie około 10 czerwca, czyli już totalnie po sezonie. Cóż powiedzieć? Brak słów! Jestem bardzo zawiedziony. Rozmawiamy, w radzie nadzorczej jest pan wiceprezydent Michalik oraz prezes Centrum Przedsiębiorczości, pan Małecki. Wiem od nich, że takie opóźnienia w konkursie powodują procedury unijne – zaznacza Zdzisław Bik.

Czy jest szansa, że do tego czasu spółka zostanie zasilona innymi środkami niż te miejskie? – Szukamy
innych możliwości. Są pewne opcje, ale niewątpliwie wszystko zależy od gry zespołu – przyznaje prezes grupy Fasing.

Szukają wsparcia

Bik zszokował część kibiców poniedziałkową wypowiedzią dla „Przeglądu Sportowego” o poszukiwaniu pomocy na Ukrainie i złożeniu Dynamu Kijów propozycji bycia jego filią. W zamian Dynamo miałoby objąć część udziałów Ruchu. – Taka współpraca by Ruchowi nie zaszkodziła, natomiast nasza obecność w II lidze powoduje brak zainteresowania ze strony potentatów. Rozmawiamy cały czas z innymi klubami, szukamy za granicą współpracy i wsparcia. Nie chcę jednak zdradzać niczego więcej, wywoływać szoku medialnego, bo z tej chmury mogą być potem tylko grzmoty, a mało deszczu – mówi szef RN Ruchu.

Warto przy okazji zauważyć, że ewentualny spadek do III ligi oznaczałby, iż „Niebieskim” przepadłaby nagroda od PZPN za wysokie miejsce w Pro Junior System, czyli klasyfikacji promującej kluby stawiające na wychowanków i młodzieżowców. Chorzowianie mogą ją nawet wygrać, co wiąże się z premią 1,1 mln zł.

Na zdjęciu: Zdzisław Bik nie wyobraża sobie, by Marek Wleciałowski przestał pełnić funkcję trenera drużyny z Cichej.