Ruch Chorzów. Jeszcze jeden cyrograf

 

W domu na kolejne cztery lata – napisał na Twitterze Tomasz Nowak po przedłużeniu kontraktu z Ruchem aż do połowy 2024 roku. To kolejny zawodnik „Niebieskich”, który w ostatnim czasie zawarł z klubem z Cichej taki cyrograf.

Przypomnijmy, że wcześniej wieloletnie umowy parafowali Tomasz Foszmańczyk, Konrad Kasolik czy Mateusz Winciersz. Prezes Seweryn Siemianowski nie rzuca słów na wiatr. Zapowiadał, że chce doprowadzić do zawierania takich kontraktów, by co rok nie stawać w obliczu konieczności budowy drużyny od zera.

Wytrzymał ciśnienie

– Przedłużony kontrakt Tomka? To na pewno pozytywna informacja w kontekście budowania zespołu, opierania go na wychowankach czy ludziach pochodzących z naszego regionu.

Wskoczył do bramki, wykorzystał swoją szansę. Cieszę się, że chce tu zostać, tu się rozwijać. Mam nadzieję, że będzie szedł do przodu wraz z całym klubem – mówi Łukasz Bereta, trener Ruchu.

Tomasz Nowak to największe objawienie tego sezonu przy Cichej. Rozpoczynał jako trzeci bramkarz, śledząc rywalizację Dawida Smuga z Kamilem Lechem i mając iluzoryczne szanse na grę. Między słupki wskoczył niemalże przez przypadek.

Tak to już w sporcie bywa, że nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego… Sezon w bramce zaczął Smug, został zmieniony po kiepskim występie ze Ślęzą Wrocław. Potem świetnie spisywał się Lech, ale wyhamowała go kontuzja, jakiej doznał we wrześniowym meczu Pucharu Polski ze Stomilem Olsztyn. Nie w pełni sił był wtedy również Smug, dlatego „Niebiescy” zaczęli poszukiwania bramkarza.

Kontaktowali się m.in. z dwoma byłymi golkiperami Rozwoju Katowice, Bartoszem Golikiem czy Bartoszem Solińskim. Ostatecznie Smug przez jakiś czas grał „na blokadzie” – do momentu, gdy w spotkaniu z Ruchem Zdzieszowice za bezsensowny faul został ukarany czerwoną kartką.

Wtedy nadszedł czas „młodego”. Nowak debiutował już w podokręgowym Pucharze Polski, ale wejście z ławki na spotkanie przed kilkutysięczną publiką to zupełnie inna para kaloszy. Ciśnienie wytrzymał. Do końca jesieni nie oddał już miejsca w składzie, bronił bardzo dobrze, w Rybniku wyłapał rzut karny.

Jak równy z równym

– Dziś mogę powiedzieć, że Tomek wtedy nie był do końca przygotowany, by grać w III lidze. W meczach wyciągał z siebie maksa. Każdy trening, każda kolejka, powodowały jednak, że czynił ogromne postępy. Rozwijał się bardzo szybko i w jego zachowaniu na boisku to było bardzo widoczne.

Oczywiście dalej ma mankamenty, choć jest już dziś dużo lepszym bramkarzem. Wciąż zostaje mu wiele do poprawy, ale dziś rywalizuje z Kamilem Lechem i Dawidem Smugiem jak równy z równym. Poziom bramkarzy jest w naszym zespole bardzo wysoki – przekonuje trener Bereta.

Nowak w ubiegłym tygodniu skończył 18 lat, jest wychowankiem Śląska Świętochłowice, z którego trafił do UKS-u Ruch, by następnie znaleźć się po przeciwnej stronie… ulicy, czyli w Ruchu SA. Przy Cichej przekonują, że za szybkim rozwojem podążyła także głowa.

– Mimo bardzo młodego wieku, jest profesjonalistą. Reaguje bardzo dobrze. W wejściu do seniorskiej piłki pomogli mu też kibice, wielokrotnie skandując jego nazwisko. To jednak już kwestia mądrości i wyczucia Tomka, że potrafi to pozytywnie wykorzystać; że takie rzeczy go budują, a nie deprymują. Ludzie różnie reagują.

On zareagował bardzo dobrze i wykorzystał daną szansę – wspomina szkoleniowiec „Niebieskich”.

Trudny wybór

Od połowy października Tomasz Nowak rozegrał łącznie 7 spotkań o III-ligowe punkty. Zimą o miejsce w bramce twardo rywalizował z – już zdrowym – Kamilem Lechem. Ostatecznie, rundę wiosenną między słupkami zaczął jego bardziej doświadczony kolega, mający nawet na koncie występy w ekstraklasie. Z Lechem w bramce chorzowianie zremisowali w Lubinie z rezerwami Zagłębia 1:1.

– Do samego końca zastanawialiśmy się, czy postawić na Tomka, czy Kamila. Wybór padł na Kamila, bardzo znaczący był tu głos trenera bramkarzy Ryszarda Kołodziejczyka, bo to on ma z nas największe doświadczenie i on spędza z bramkarzami najwięcej czasu.

W sparingach obaj bronili bardzo dobrze, a pamiętajmy, że „Lechu” dopóki jesienią nie doznał kontuzji, był zdecydowanie numerem 1 i gdyby nie przymusowa pauza zdrowotna, nie zmienilibyśmy go. Teraz czuje na plecach oddech Tomka, bo ma świadomość, że w trudnym momencie wszedł do bramki i ją „zamknął” – przyznaje Łukasz Bereta.

 

Na zdjęciu: Tomasz Nowak to jedno z największych objawień tego sezonu przy Cichej, co zaowocowało przedłużeniem kontraktu.