Ruch Chorzów. Jeszcze sześć nazwisk?

Praktycznie do każdej formacji kogoś potrzebujemy – mówi trener Jarosław Skrobacz o kręcącej się tego lata w sporym tempie transferowej karuzeli przy Cichej.


– Cierpliwie budujemy to wszystko. Jeszcze będzie sporo zmian, sporo rotacji. Tak w jedną, jak i drugą stronę – przyznawał trener Jarosław Skrobacz po pierwszym letnim sparingu Ruchu. Podsumowaniem premierowego tygodnia okresu przygotowawczego, wprowadzającego, stojącego pod znakiem nie tylko pracy na boisku, ale też testów motorycznych, był mecz z okazji jubileuszu 100-lecia A-klasowej Andaluzji Piekary Śląskie, wygrany 10:0. Teraz poprzeczka pójdzie już mocno w górę, a przyspieszyć musi transferowa karuzela.

Co prawda „Niebiescy” po awansie na zaplecze ekstraklasy zakontraktowali już czterech zawodników – Łukasza Monetę ze Stomilu Olsztyn, Jakuba Piątka z GKS-u Tychy, Artura Pląskowskiego z Chojniczanki i Przemysława Szura z Raduni Stężyca – ale na tym posiłki zakończyć się nie mogą.

Siły na zamiary

– Praktycznie do każdej formacji kogoś potrzebujemy. Jeszcze 5-6 nowych nazwisk to tyle, ile powinno się pojawić. Chcielibyśmy, by byli to zawodnicy ograni nawet w ekstraklasie, którzy nie są jeszcze zgranymi kartami, a dadzą odpowiednią jakość, ale musimy mierzyć siły na zamiary. Zdaję sobie sprawę, że pewnych kwestii – w nawiasie proszę napisać, że finansowych – nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Wzmocnienia są niezbędne, szukamy ich na miarę naszych możliwości – mówi trener Skrobacz.

Po awansie z „Niebieskimi” już rozstało się 8 zawodników – Kacper Będzieszak, Bartłomiej Kulejewski, Jakub Malec, Vanja Marković, Michał Mokrzycki, Przemysław Szkatuła, Rusłan Zubkow i Paweł Żuk – a na tym wcale nie koniec.

– Żeby ktoś mógł przyjść, ktoś musi odejść. Inaczej nie da się tego zbudować. To ciężki okres. Skoro wywalczyłeś awans, to znaczy, że zbudowałeś też atmosferę i prawie każdy miał mniejszą czy większą zasługę w tym awansie. Niekiedy w klubach sporym problemem okazuje się kierowanie sentymentem. A skoro ktoś na poziomie drugoligowym radził sobie nie za dobrze, to jak byłoby jeszcze piętro wyżej? Stąd nasze decyzje, trudne, nieprzyjemne, ale tak musi być, jeśli chcemy rozwijać się jako zespół – przyznaje szkoleniowiec Ruchu.

Siedliby do rozmów

Lista ubytków będzie dłuższa. Wiadomo, że przy Cichej dłużej grać nie będą napastnicy Piotr Stępień i Kamil Chiliński, a znak zapytania należy postawić nawet przy trzech zawodnikach, którzy wybiegli w wyjściowym składzie na sobotni sparing z Andaluzją: Marcinie Kowalskim, Piotrze Wyrobie i Filipie Żaglu. Wszyscy mają ważne jeszcze przez rok kontrakty, zwłaszcza Kowalski i Żagiel nie kwapią się do odejścia. – Jesteśmy na początkowym etapie przygotowań. Gdyby okazało się, że jest zainteresowanie którymś z tych zawodników, to siedlibyśmy do rozmów – nie kryje Skrobacz.

Zostać za to w Chorzowie ma Jakub Osobiński, rezerwowy bramkarz, choć wiosną – wobec znakomitej dyspozycji Jakuba Bieleckiego – nie rozegrał ani minuty, a 30 czerwca wygasa jego wypożyczenie z Korony Kielce.
– Chcemy zostawić Osobińskiego. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni po okresie wspólnej wiosennej pracy. Wyglądało to naprawdę bardzo fajnie. To taki bramkarz, na którego nie balibyśmy się postawić. Będzie nadal z nami, jeśli dogadamy się z Koroną – informuje trener beniaminka I ligi.

Krótkie lato

Do startu sezonu został niecały miesiąc, a patrząc na skalę zmian przy Cichej, to serdecznie krótki okres. – Lato nie jest długie, ale zdawaliśmy sobie sprawę z potrzeby dokonania zmian już wcześniej. Ci, którzy analizowali naszą grę, na pewno widzieli, że rywalizacja na niektórych pozycjach była niewielka albo nie było jej w ogóle. Tak szczerze, wiosną byliśmy zadowoleni jedynie z naszej defensywy. Z różnych przyczyn, teraz jednak ona też wymagała zmian – mówi Skrobacz, który nie chce się na ten temat wypowiadać, ale z pewnością liczy, że do powrotu na Cichą uda się namówić tak doświadczonego środkowego obrońcę jak Maciej Sadlok. Gościł w klubie w poniedziałek, ale po rozmowach można stwierdzić, że do ich finalizacji raczej dalej niż bliżej…

W zasadzie już tylko od Ruchu zależy natomiast, czy do skutku dojdzie inny powrót: Mateusza Winciersza. Niespełna 22-letni lewy wahadłowy, który 1,5 roku temu został sprzedany przez „Niebieskich” do Piasta Gliwice, zagrał w drugiej połowie sparingu z Andaluzją mając status zawodnika testowanego.
– Już w piątek pojawił się na treningu, zagrał w sparingu, ale na tej podstawie trudno go w jakikolwiek sposób ocenić. Jesteśmy umówieni z Piastem, że będzie z nami przez cały ten tydzień. Przyjrzymy mu się – zaznacza trener chorzowian.

Problem z młodzieżowcami

Wchodząc między wódkę a zakąskę, Ruch wmieszał się w pojedynek między Wartą a Lechem o Bartłomieja Barańskiego, utalentowanego niespełna 16-letniego napastnika. Nie zmienia to faktu, że potrzebuje jeszcze młodzieżowców. Co prawda w pierwszej lidze potrzebny na boisku jest już tylko jeden, a nie dwóch, ale po rozstaniu z Jakubem Malcem i Pawłem Żukiem (wyrósł już ze statusu młodzieżowca) został tylko Tomasz Wójtowicz oraz młodzi wychowankowie Maksymilian Roguła i Kacper Bąk. To za mało.

– Wiemy, że mamy teraz olbrzymi problem z młodzieżowcami. Sprowadzenie dwóch to takie minimum – i to chłopaków, którzy są ograni; którzy wejdą i dadzą jakość. Dwóch przydałoby się na wahadła. Jeden na „podmiankę” dla Wójtowicza to może być zbyt mało. Jeśli chcemy być poważni, powinniśmy mieć w kadrze trzech albo nawet czterech ogranych młodzieżowców – podkreśla Jarosław Skrobacz.

Mimo że zaczął się dopiero drugi tydzień przygotowań, powoli można zacząć odliczać dni do inauguracji walki o punkty. Zostało ich około 25. Skra Częstochowa, Chrobry Głogów, Puszcza Niepołomice – to pierwsi trzej rywale Ruchu. Jakkolwiek patrzeć, od razu beniaminek rozegra ważne mecze w kontekście walki o utrzymanie.

– Jeśli mam oceniać, to ja osobiście wolałbym na „dzień dobry” rywali z najwyższej półki, by były to spotkania bardzo atrakcyjne dla kibiców. Nam trafili się sportowo bardzo niewygodni przeciwnicy, grający piłkę asekuracyjną, pilnujący defensywy. Nie będą to raczej porywające mecze, ale zagrać i tak trzeba z każdym. Nie ma co nad tym dyskutować – przyznaje trener chorzowian, którzy w najbliższą sobotę rozegrają sparing z innym pierwszoligowcem: Odrą Opole.



Na zdjęciu: Znalezienie wartościowych zmienników o statusie młodzieżowca dla Tomasza Wójtowicza – to jedno z zadań chorzowskich działaczy na trwające okienko transferowe.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus