Ruch Chorzów. Już zna ten smak

 

– Znam smak awansu z III ligi, bo trzy lata temu dokonaliśmy tego w Jastrzębiu. Łatwo nie było, bo w pewnym momencie mieliśmy już dużą przewagę, a ostatecznie został nam z niej tylko punkt. Teraz chcę pomóc w osiągnięciu jak najlepszego wyniku Ruchowi; spróbować wnieść do zespołu jakość, powalczyć o awans – mówi Kacper Kawula.

22-letni środkowy obrońca trenuje z wiceliderem III grupy III ligi od dwóch tygodni. Zagrał w sparingach z Szombierkami Bytom (4:0) i Garbarnią Kraków (0:1), a wczoraj wyjechał z zespołem na zgrupowanie do Rybnika-Kamienia. Jego angaż przy Cichej jest już przesądzony. Do Chorzowa trafi na zasadzie półrocznego wypożyczenia z GKS-u Jastrzębie.

– Mam świadomość, że regularnie u trenera Skrobacza bym nie grał. W zespole jest Kamil Szymura, przed sezonem przyszedł Michał Bojdys, na środku obrony może być też wystawiany Bartosz Jaroszek. To bardzo wartościowi zawodnicy.

Wiem, jak grają, bo przecież z nimi trenowałem. GKS nic nie traci, a ja chcę grać, łapać jak najwięcej minut – przyznaje Kawula, który na wypożyczeniu spędził już ostatnie półrocze. Był podstawowym defensorem II-ligowej Bytovii; poprosił jednak o jego skrócenie z powodu choroby w najbliższej rodzinie.

– Ostatnie pół roku to był dobry czas. W poprzednim sezonie, po awansie z Jastrzębiem do I ligi, nie grałem wiele. Wystąpiłem w 13 meczach. To nie jest nic, ale też nie to, czego bym chciał. Wyjazd do Bytowa pomógł mi się odbudować. Od trenerów usłyszałem na koniec, że zrobiłem duży progres. Sam po sobie czułem, że wspinałem się na swoje wyżyny, grałem dobrze. Cieszę się, że tam byłem. Teraz wracam do rodziny, bo ona jest najważniejsza – mówi wychowanek szkółki piłkarskiej MOSiR Jastrzębie.

Z powodów „lokalizacyjnych”, poszukiwania klubu ograniczyły się w zasadzie do dwóch tematów III-ligowych: Pniówka Pawłowice i Ruchu.

– Odbyłem konkretną rozmowę z trenerem Łukasikiem z Pniówka, ale od razu zaznaczałem, że priorytetem jest dla mnie temat Ruchu. Dopiero jeśli nie dogadałbym się w Chorzowie, poszedłbym do Pawłowic. W czwartek rozmawiałem z prezesem GKS-u Jastrzębie. Gdy zakomunikowałem, że wybieram Ruch, też odparł, że to bardzo dobry kierunek.

Dogadaliśmy się na razie na półroczne wypożyczenie. A po sezonie – zobaczymy… – zawiesza głos Kawula, którego kontrakt z GKS-em wygaśnie 30 czerwca. Wtedy, kiedy i transfer czasowy do Chorzowa.

– Z tego, co wiem, Jastrzębie ma jeszcze na mnie jakiś plan, ale trudno składać jakieś deklaracje. Dziś nie powiem przecież, że obie strony tego chcą. Na razie jestem w Chorzowie, spodobało mi się tu. Nikt nie naciskał, ale usłyszałem, że jest wola kontraktowania zawodników na dłuższy okres. Chcę tu wykonać dobrą robotę, spróbować wraz z drużyną powalczyć o awans, który jest realny – przekonuje defensor.

Choć ostatnie sezony, a także minioną jesień, spędził na szczeblu centralnym, nie było dla niego problemem, by przyjechać do III-ligowca jako zawodnik testowany, który ma zapracować na angaż na boisku.

– Nie miałem oporów, by tu przyjechać. Zawsze trzeba walczyć o swoje. Rzadko jest tak, że przyjeżdżasz i od razu podpisujesz. Wkrótce jednak usłyszałem od trenera Berety, że go przekonałem. Walka trwa nieustannie. Do ligi został miesiąc, każdy chciałby zacząć ją w podstawowym składzie – przyznaje Kawula.

W 19 jesiennych występach ujrzał 13 żółtych i 1 czerwoną kartkę. W Chorzowie pod tym względem będzie chciał nieco wyhamować. – Ujmę to tak: popełniałem w meczu pierwszy faul i sędzia od razu podchodził z kartką!

Wierzę, że wiosną będzie trochę lepiej, choć trener Stawski w Bytovii powtarzał mi, że się tym nie przejmuje, bo wie, że jestem charakternym zawodnikiem. Zresztą, nawet z kartką do samego końca meczu grałem twardo – zaznacza 22-latek, który o miejsce w składzie Ruchu rywalizować będzie z Konradem Kasolikiem, Bartłomiejem Kulejewskim i Mateuszem Iwanem.

 

Na zdjęciu: Chorzowianie zimą rozglądali się za środkowym obrońcą, ale przyjazd Kacpra Kawuli zakończył te poszukiwania.