Ruch Chorzów. Kadra nie do napompowania

Wkrótce sformalizowane zostaną powroty na Cichą Macieja Sadloka i Mateusza Winciersza. Trenerowi Jarosławowi Skrobaczowi sen z powiek spędza kwestia młodzieżowców.


Ledwie dwa tygodnie zostały do rozpoczęcia I-ligowego sezonu, a gdyby dziś sztab szkoleniowy Ruchu chciał zorganizować wewnętrzną gierkę 11 na 11, to w jednej z drużyn musiałoby wystąpić dwóch bramkarzy… Fakt, że na zgrupowanie do Rybnika-Kamienia pojechało 19 zawodników z pola i 3 golkiperów, pokazuje, że chorzowska kołdra jest póki co krótka. Ale to wkrótce ma się zmienić.

– Kadra jest wąska, ale musimy być świadomi ograniczeń budżetowych. Usilnie pracujemy nad wzmocnieniami – mówi trener Jarosław Skrobacz.

Długa lista płac

Na razie większość z 7 zawodników zakontraktowanych tego lata przez „Niebieskich” występowała w poprzednim sezonie w II-ligowych klubach. Mowa o obrońcach Kacprze Michalskim (Wigry Suwałki) i Przemysławie Szurze (Radunia Stężyca), pomocniku Tomaszu Swędrowskim (Motor Lublin) i napastniku Arturze Pląskowskim (Chojniczanka). To grono uzupełniają grający na I-ligowym poziomie Łukasz Moneta (Stomil Olsztyn) i Jakub Piątek (GKS Tychy) oraz junior Bartłomiej Barański z akademii Lecha Poznań.

– Zawodnicy dobrze radzili sobie w drugiej lidze, więc naturalnym krokiem jest to, że po nich sięgnęliśmy. Próbujemy zmieniać skład. Słabsze ogniwa, które sobie nie radziły, zastępujemy lepszymi. Tylko w takim kierunku można iść – przyznaje Skrobacz.

Z drugiej strony przy Cichej doszło do istnego eksodusu, bo za takowy można uznać rozstanie po awansie z aż 14 zawodnikami! Na liście transferowej znaleźli się również gracze wypożyczeni ostatnio do innych klubów. Ta lista stanowi dla klubu obciążenie, na razie nikt z niej nie ubył, czyli też z listy… płac.

– Doskonale wiemy, że byli zawodnicy zbyt słabi na grę w pierwszej lidze. Jeśli udałoby się ściągnąć ich z budżetu, to uwolnilibyśmy konkretne kwoty na to, by wzmocnić zespół – mówi trener Ruchu.

Bywały trudniejsze decyzje

Najwięcej emocji wśród kibiców wzbudziło podziękowanie Filipowi Żaglowi, który ma jeszcze roczny kontrakt i zapowiedział, że zamierza walczyć o miejsce w zespole. Jeśli nie zmieni swojego podejścia, będzie trenował w rezerwach.

– Powiem przewrotnie: było kilku zawodników, których również pożegnaliśmy, a te decyzje były dużo trudniejsze niż w przypadku Filipa. W sztabie nikt nie miał wątpliwości – zaznacza Skrobacz.

I mówi dalej: – Z zawodników podstawowych straciliśmy Mokrzyckiego i Zubkowa, który momentami się bronił, ale popełniał też błędy, dlatego chcieliśmy wzmocnić środek defensywy . Linia obrony na pewno wymaga wsparcia. Mamy szybkiego Szura, a nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Pamiętamy, co było poprzedniej jesieni. Trójka stoperów musiała grać niezależnie od tego, czy była w dobrej dyspozycji – bo nie było lepszych. Gdy grał słabiej „Ecik” Janoszka, to ktoś mógł wejść za niego, ale i tak prezentował niższy poziom. To samo w przypadku „Fosy” czy Szczepana. Borykaliśmy się z tym problemem. Teraz jakości mamy więcej. Miejmy 15-16 zawodników, ale takich, którzy wejdą i nie będzie różnicy.

Chciał poznać „Winiego”

„Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa” – tym cytatem ze szkoleniowca Ruchu można zacząć wątek o nabytkach. To już żadna tajemnica, że na Cichą po 8 latach wróci Maciej Sadlok, który jeśli tylko będzie zdrowy i w formie, na pewno da jakość w defensywie. Tego lata wrócił Moneta, wróci Sadlok, a wkrótce sformalizować powinien się też powrót Mateusza Winciersza, który przebywa z drużyną od 2 tygodni i zagrał we wszystkich sparingach, a z Odrą Opole zanotował ładną asystę. 22-letni chorzowianin ma zostać wypożyczony z Piasta Gliwice.

– Nalegałem bardzo, by spędził z nami jakiś czas, abym mógł go poznać, bo przyznam szczerze, że wcześniej nie było mi dane oglądać go w akcji. Gdybyśmy się kierowali tylko naszą pierwszą obserwacją, meczem ze słabszym przeciwnikiem, czyli Andaluzją Piekary, to pewnie byśmy mu podziękowali, ale wszedł w trening i prezentuje się coraz lepiej. Ocena na razie jest na „tak”, teraz zostały już rozmowy między zarządem, a Piastem – mówi Jarosław Skrobacz.

Co do wypożyczeń, to przedłużony zostanie też transfer czasowy Jakuba Osobińskiego z Korony Kielce. Bramkarz wiosną nie wystąpił co prawda w żadnym meczu, bo niepodważalną pozycję między słupkami miał Jakub Bielecki, ale w Chorzowie byli z niego zadowoleni i dlatego zostawiają „Osę” w drużynie również na I-ligowy czas.

Młodzież daje sygnały

– Potrzebujemy jeszcze młodzieżowców. To na pewno coś, co spędza mi sen z powiek. Chciałbym, by byli już z nami, trochę się ta kwestia przeciąga, jest ból głowy. Cały czas działamy – podkreśla szkoleniowiec „Niebieskich”.

Po awansie na zaplecze elity muszą co prawda wystawiać do gry już tylko jednego młodzieżowca – a nie dwóch, jak miało to miejsce w sezonach drugo- i trzecioligowych – ale wcale nie oznacza to, że jest łatwiej. Latem podziękowano Jakubowi Malcowi i Pawłowi Żukowi (który i tak wyrósł już ze statusu młodzieżowca), dlatego z żelaznej wiosennej trójki młodzieżowców, którymi obsadzono przy Cichej wahadła, ostał się jedynie Tomasz Wójtowicz. Swoje minuty w poprzednim sezonie łapał już Kacper Bąk, a w tym okresie przygotowawczym dobre wrażenie sprawiają Maksymilian Roguła i Antoni Franke. Ten pierwszy, rocznik 2003, w środowym sparingu z GKS-em Jastrzębie bezkompromisowo poczynał sobie na skrzydle, wygrywał pojedynki, błyszczał szybkością. Ten drugi, choć rocznikowo ma ledwie 16 lat (ur. 2006), imponuje warunkami fizycznymi, a jego atutem jako środkowego obrońcy jest także wiodąca lewa noga.

– Z fajnej strony pokazuje się też Bartek Barański, ściągnięty z Poznania, ale tych chłopaków trzeba umiejętnie wprowadzać, dawać im minuty z głową, by szli do przodu. My potrzebujemy młodzieżowców na już do grania, którzy występowali dotąd co najmniej w drugiej lidze, by podnieśli nasz poziom. Widzieliśmy w środę, że niezbyt szła gra Tomkowi Wójtowiczowi. Nie możemy być oparci tylko na nim – przestrzega Skrobacz.

„Nojgi”? Chyba nie…

Skoro tyle mówi się o powrotach, samoistnie nasuwa się postać Tomasza Neugebauera, który w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu spisywał się w środku pola tak dobrze, że zapracował na transfer do Lechii Gdańsk. W Trójmieście wodzisławianin zdołał rozegrać ledwie 1 mecz w ekstraklasie.

– Czy wierzę w powrót Tomka? Chyba nie… Choć de facto nie gra już pół roku, zawsze miejsce by się tu dla niego znalazło. Być może nadejdzie taki moment, ale nie możemy czekać na pewne decyzje do końca okienka, wstrzymywać nasze poszukiwania – zaznacza szkoleniowiec „Niebieskich”.

Podsumowuje: – Wierzę, że jeśli będziemy mieli 16 jakościowych zawodników – a jesteśmy już w pobliżu tej liczby – i do nich dołączy dwóch wartościowych młodzieżowców, to rundę jesienną będziemy w stanie objechać. Docelowo chcemy mieć 22 ludzi z pola, w tym naszych młodych chłopaków. Tak to chcemy budować. Nie stać nas, by było inaczej. Z perspektywy trenera dobrze byłoby „napompować” kadrę, ale finansowo doprowadzilibyśmy Ruch do ruiny.


Na zdjęciu: Mateusz Winciersz został pozytywnie zaopiniowany przez sztab „Niebieskich”. Po 1,5 roku wróci do Chorzowa.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl