Ruch Chorzów. Kibice nie odpuszczają

Przy Cichej temperatura wzrasta. Przedwczoraj kilkudziesięciu kibiców stawiło się na parkingu klubowym, prezentując transparent „W Chorzowie zmiana prezesa – Chrapek raus”. Od kilkunastu dni okolice stadionu są też „dekorowane” okolicznościowymi wlepkami z hasłem „Grabarze Ruchu raus!!!” i wizerunkami wiceprzewodniczącego rady nadzorczej Janusza Patermana, prezesa Jana Chrapka oraz dyrektora sportowego Marka Mandli. Na naklejkach wyliczono: „Trzy spadki z rzędu, nietrafione transfery, pozbycie się kluczowych zawodników, brak wizji klubu, jawne działanie na szkodę spółki, nieznajomość środowiska piłkarskiego, oszukiwanie i brak szacunku do niebieskich barw i pracowników klubu, obietnice bez pokrycia – mamy dosyć!!!”.

Czują się ignorowani

Paterman złożył już rezygnację z członkostwa w radzie nadzorczej, ale dla grup kibicowskich to jeszcze za mało. 8 maja fani stawili się na posiedzeniu RN, prezentując listę 13 postulatów. Dwa pierwsze związane były właśnie z dymisjami Chrapka, Mandli i odwołaniem Patermana. Umowny termin realizacji tych żądań wyznaczono na 30 maja. – Czekamy ze spokojem. Dwa pierwsze punkty są bezdyskusyjne. Dopiero wtedy można mówić o dobrej woli ze strony działaczy, co umożliwi próbę przybliżenia się naszych stanowisk – przekazują „Sportowi” przedstawiciele grup kibicowskich. Dlaczego tak bardzo zależy im na odejściu z klubu Jana Chrapka, który w fotelu prezesa zasiada od niespełna roku?

– Jest osobą niekompetentną, nieznającą realiów. Nie rozumie kibiców i środowiska, a przede wszystkim Ruch jest w opłakanym stanie finansowo-organizacyjnym. Dodając do tego trzy kolejne spadki nie trzeba więcej tłumaczyć, dlaczego chcemy, aby odszedł. To powinno być coś zupełnie naturalnego – tłumaczą nam kibice. Tuż po ich wizycie na posiedzeniu rady nadzorczej skontaktowali się z nimi szef RN Zdzisław Bik oraz jej członek, wiceprezydent miasta Marcin Michalik, wyrażając wolę spotkania. Na tym jednak się skończyło.

– Klub wykonuje działania pozorne. Nie szuka nawet nici porozumienia. Wygląda na to, że jesteśmy ignorowani i straszeni policją. Już od 6 miesięcy proponujemy spotkanie kibiców z największymi udziałowcami, czyli prezesem Bikiem i prezydentem Kotalą, ale nasze prośby są ignorowane. Są chętni na spotkania dwustronne, a nigdy trójstronne. Nie ma woli uzdrowienia klubu – przekonują fani Ruchu.

Carbonex sięgnie głębiej?

Wszyscy ci, którzy wierzą jeszcze, że w obecnej formule „Niebiescy” mają szansę wyjść na prostą, otrzymali z kolei w tym tygodniu dobrą wiadomość. Urząd Miasta zaktualizował warunki konkursu na promocję Chorzowa przez sport, na mocy którego Ruch ma otrzymać 4 miliony złotych. Przypomnijmy, że pierwotnie nazwa konkursu związana była wprost z grą w II lidze, z której drużyna – jak wiemy – już kilkanaście dni temu spadła. To spowodowało, że konkurs musiał zostać zmodyfikowany. „Promocja Miasta Chorzów poprzez sport podczas rozgrywek w co najmniej 3. lidze piłki nożnej mężczyzn organizowanej przez Polski Związek Piłki Nożnej lub właściwy Wojewódzki Związek Piłki Nożnej” – tak brzmi dziś jego pełna nazwa. Termin składania i zarazem otwarcia kopert z ofertami to 7 czerwca.

Nie można zapominać, że w lutym dwaj najwięksi akcjonariusze Ruchu – miasto oraz Carbonex – zawarły porozumienie. Na jego mocy w dwóch najbliższych latach wartość środków wygenerowanych przez klub oraz zainwestowanych przez Carbonex ma być równa kwocie, jaka spłynie na Cichą z miasta. Skoro teraz z magistratu przekazane zostanie 4 mln, to teoretycznie obliguje to Carbonex do sięgnięcia głębiej do kieszeni. Ruch nie ma bowiem gigantycznych przychodów. Wskutek spadku, koło nosa przeszła spora kasa – 500 tysięcy złotych – od PZPN za zajęcie 4. miejsca w II-ligowej klasyfikacji Pro Junior System.

Kibice odpowiadają Patermanowi

Przychody to w zasadzie tylko sponsor z koszulek – Ecoexpress24.pl, dni meczowe i transfery Mateusza Bogusza oraz Artura Balickiego. Jakkolwiek liczyć, wychodzi na to, że Carbonex – aby równać do 4 mln – musiałby wyłożyć kwotę 7-cyfrową. Nie wiadomo jednak, czy ma się to stać od razu, bo warunki porozumienia z lutego – mimo próśb kibiców – nie zostały w trybie publicznym całkowicie ujawnione. Co więcej – z tego też względu trudno wręcz przesądzać, że prywatny udziałowiec w postaci Carboneksu ma w związku z zawartym porozumieniem jakiekolwiek obowiązki.

Zawodnicy czekają od lutego

Tak czy inaczej, nawet i zastrzyk 4 milionów z kasy miasta już znaczy dla obecnej sytuacji spółki bardzo wiele. Trzeba pamiętać, że 30 czerwca to termin spłaty kolejnej 400-tysięcznej raty układu sądowego z wierzycielami, a na klubie ciążą też inne zobowiązania. Mówi się, że długi „pozaukładowe” sięgają dziś nawet kilku milionów złotych! To obrazuje, jak trudna jest sytuacja Ruchu. Piłkarze ostatnią pensję ujrzeli za luty, wskutek czego są już uprawnieni do składania w PZPN wniosków o rozwiązanie ich kontraktów z winy klubu – co z kolei obligowałoby Ruch do całkowitego ich spłacenia. Nie licząc młodzieżowców i juniorów, ważne przez co najmniej rok umowy ma dziewięciu zawodników.

W szatni tego tematu jeszcze nie ma, ale jeśli nic się nie zmieni, to należy spodziewać się, że wnioski do PZPN na pewno wpłyną. Piłkarzom na odchodne przed urlopami powiedziano wprost, że na razie pieniędzy nie będzie, bo klub czeka na przelew. „Dośpiewać” można sobie, że chodzi oczywiście o 4 miliony z miasta… Prezes Chrapek zadeklarował też, że drużyna na pewno wystartuje w III lidze, na którą licencję przyznaje już nie PZPN, a związek wojewódzki, czyli w tym wypadku – Śląski ZPN. Kryteria – również te finansowe – są rzecz jasna łagodniejsze niż na szczeblu centralnym. A jaka jest procedura? Ruch – jako spadkowicz – przystępuje do procesu licencyjnego w II lidze.

Rozstrzygnięcia komisji licencyjnej dla II-ligowców mają zapaść w okolicach 3-4 czerwca. W przypadku odmowy kluby będą miały kilka dni na odwołanie. W przypadku spadkowiczów, do procesu licencyjnego dla III-ligowców trzeba będzie przystąpić po 5 dniach od ewentualnej prawomocnej decyzji o braku licencji na II ligę. „Glejt” na II ligę jest oczywiście równoznaczny z prawem gry klasę niżej. Trudno podejrzewać, by Śląski ZPN czynił „Niebieskim” duże problemy, choć – z drugiej strony – związkowi pewnie również nie w smak jest kondycja i klimat wokół najbardziej utytułowanego z przynależnych mu klubów…

A więc bojkot?

Przy Cichej trudno przesądzać dziś cokolwiek. Kto będzie prezesem? Kto będzie dyrektorem sportowym? Kto będzie trenerem? Jan Kocian zadeklarował w rozmowie z Leszkiem Błażyńskim z „Przeglądu Sportowego”, że decyzję co do swojego ewentualnego dalszego pobytu w Chorzowie podejmie do końca maja. Data ta akurat wydaje się bardzo mało trafna. Na 5 czerwca zwołane zostało bowiem nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym powinny zapaść kluczowe dla dalszego funkcjonowania Ruchu decyzje. Spekuluje się, że w miejsce Janusza Patermana do RN powołany może zostać Aleksander Kurczyk. Trzeci co do wielkości udziałowiec spółki – po mieście i Carboneksie – długo nie był widywany przy Cichej. Pojawił się w końcówce sezonu i to on stał za sprowadzeniem Kociana, z którym pozostaje w bardzo bliskich relacjach. Przypomnijmy, że to właśnie hipoteka Kurczyka – o wartości około 11 mln zł – zabezpiecza największą z pożyczek udzieloną Ruchowi przez miasto.

Wsłuchując się w głosy kibiców, jest coraz mniej złudzeń. Ich przedstawicieli zapytaliśmy, co działoby się, gdyby III-ligowy sezon miał wystartować dziś. – Jeśli nadal nasz głos będzie bagatelizowany i ignorowany, to odwzajemnimy tym samym. Wierni barwom i eRce – a nie klubowi prowadzonemu w skandaliczny sposób przez działaczy. Kibice są na stadionie od zawsze, ale to zawsze może się zmienić – usłyszeliśmy w odpowiedzi. Bojkot pierwszego w blisko 100-letniej historii sezonu Ruchu na szczeblu makroregionalnym to coraz realniejsza perspektywa. Dodajmy, że z prezesem Chrapkiem nie udało nam się w piątek skontaktować.

 

Na zdjęciu: Po spadku do III ligi fani Ruchu nie wyobrażają sobie, by prezesem klubu nadal był Jan Chrapek.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ