Ruch Chorzów. Kierunek pierwsza liga!

Przy Cichej zrobiono zimą wiele, by drużyna po nieudanej końcówce rundy jesiennej wróciła na dobry kurs i wywalczyła drugi z rzędu awans.


W grudniu nastroje wśród kibiców Ruchu musiały być minorowe. Drużyna w czterech ostatnich jesiennych kolejkach uciułała ledwie dwa remisy i trwoniąc 8-punktową przewagę nad Chojniczanką, straciła pozycję wicelidera; jeszcze przed świętami straciła najlepszego młodzieżowca Tomasza Neugebauera, wykupionego za niewielką (200 tys. zł) klauzulę przez Lechię Gdańsk, a radni, zasłaniając się nieobecnością prezesa Seweryna Siemianowskiego, wstrzymali uchwalenie 1,8-milionowej dotacji dla klubu na 2022 rok.

Po dwóch miesiącach, u progu rundy wiosennej, wskazówka chorzowskiego barometru znów zaczęła jednak przechylać się w tę stronę, na której była przez większą część jesieni.

„Niebiescy” w roli beniaminka zaczęli przecież sezon nadspodziewanie dobrze, byli najdłużej (aż do połowy października) niepokonanym zespołem na całym szczeblu centralnym, grając przy tym bardzo ładny futbol. Zimą przy Cichej zrobiono wiele, by przywrócić zespół na dobre tory, wiodące ku drugiemu z rzędu awansowi.

Trener Jarosław Skrobacz – pytany o okienko transferowe – nie ukrywa zadowolenia i dziękuje klubowi za sprawne działanie. Znów będzie mógł ustawiać zespół tak, jak lubi najbardziej, czyli z trójką środkowych obrońców. W pierwszych 10 kolejkach Ruch zdobył 24 punkty. Druga dziesiątka przyniosła zysk aż o połowę mniejszy, co zbiegło się z urazem Konrada Kasolika, który – w połączeniu z małą liczbą stoperów – zmusił do innego grania.

Dlatego priorytetem na zimową przerwę było pozyskanie środkowego obrońcy, najlepiej lewonożnego. Udało się go znaleźć w osobie Remigiusza Szywacza, co prawda terminującego ostatnio w IV-ligowych rezerwach kieleckiej Korony, ale wcześniej występującego na zapleczu ekstraklasy. Na wahadłach pole manewru zwiększyli młodzieżowcy Paweł Żuk i Jakub Malec, odciążając Tomasza Wójtowicza, jesienią z braku alternatywy zajeżdżanego niczym koń na westernie.

Drugą linię „za pięć dwunasta” zasilił Serb Vanja Marković, wracający po latach do naszej ligi, a siłę rażenia w napadzie wzmocnili Piotr Stępień i Kamil Chiliński, dotąd trafiający do siatki w III lidze. I to – jak w przypadku tego pierwszego – hurtowo. Dlatego sztab ma pole do popisu; w sparingach testował też grę dwójką napastników. Okazało się, że prócz Neugebauera chorzowianom nie ubył nikt znaczący, a listę wzmocnień rozszerza jeszcze wracający po kontuzji Patryk Sikora. Kadrowa kołdra jest dużo dłuższa niż jesienią.

To sprawne działanie na transferowym polu nie byłoby możliwe, gdyby nie zawieszenie broni z miastem. Sesja rady poświęcona Ruchowi nosiła co prawda znamiona przedstawienia zaaranżowanego przez miejskich włodarzy, ale najważniejsze, że skończyła się jednomyślnym przyznaniem dotacji. Wkład innych obok miasta dużych udziałowców ma ograniczyć się do konwersji na akcje zadłużenia objętego sądowym układem z wierzycielami, na czym klub ma szansę zaoszczędzić kilka milionów złotych.

Jego żywicielami są też kibice, czego symbolem jest szybka ścieżka kariery Marcina Stokłosy, który jeszcze w 2019 roku był „ultrasem”, a poprzez członkostwo w radzie nadzorczej i codzienną pracę w klubie w styczniu awansowany został do rangi wiceprezesa. Ale przy Cichej nie ma szefów w garniturach wydających tylko polecenia – tu zakasać rękawy musi każdy, zwłaszcza że dziura budżetowa zmusiła na przełomie roku do redukcji zatrudnienia. Mimo to cel w postaci powrotu po 4 latach na zaplecze ekstraklasy wydaje się klarowniejszy niż przed sezonem czy jeszcze w grudniu.


Czy wiesz, że…
Zakontraktowany na 10 dni przed wznowieniem rozgrywek Vanja Marković to pierwszy obcokrajowiec w kadrze Ruchu od czasów pierwszego sezonu w III lidze (2019/20), gdy z AKS-u Mikołów pozyskany został gruziński napastnik Giorgi Tsuleiskiri. Furory przy Cichej nie zrobił. Marković to zarazem pierwszy Serb w Chorzowie od ponad dekady. W latach 2007-09 zawodnikiem „Niebieskich” był Jovan Ninković. Obrońca, później związany z Zagłębiem Sosnowiec, zaliczył w tym okresie 4 ekstraklasowe występy.



Na zdjęciu: Stali Rzeszów już raczej nie dogonią, ale czy Łukasz Janoszka i spółka wybiją reszcie rywali z głowy walkę o awans na zaplecze ekstraklasy?
Fot. Rafał Rusek/PressFocus