Ruch Chorzów. Kto złapie za ster?

Nieoficjalne wieści głoszą, że do konkursu na stanowisko prezesa Ruchu – którego ogłoszenie było jednym z postulatów kibiców – zgłosiło się 7 osób, przy czym realne były kandydatury pięciu z nich. Część nie jest już aktualna. Z ubiegania się o rolę sternika klubu zrezygnował Zbigniew Cieńciała.

W trosce o bliskich

Kandydatura byłego prezesa i dyrektora sportowego Polonii Bytom – a do niedawna także dziennikarza „Sportu” – nie była w smak kibicom. Wystosowali najpierw bezpardonowe oświadczenie za pośrednictwem grupy Ultras Niebiescy, sporządzili też w okolicy stadionu transparent „Cieńciała wyp…”.

– Zrezygnowałem przede wszystkim w trosce o bezpieczeństwo rodziny, skoro pewne sprawy zaczynały wymykać się spod kontroli – mówi Zbigniew Cieńciała. – Niczego złego nie zrobiłem, a od kibiców poszedł w moją stronę duży „hejt”. Chciałem dobrze, wyszło źle, choć miałem na to wszystko pomysł. Nie jest tak, że przyszedłem do klubu z umieszczoną w kopercie kartką „weźcie mnie”. Włodarze spółki znają mnie, spotkaliśmy się, przedstawiłem swój plan na działania sportowe, ale i marketingowe, bo odbudowa wizerunku to teraz istotna kwestia. Jestem normalną, transparentną osobą. Wydawało mi się, że możemy wspólnie coś zrobić, zatrzymać degrengoladę. Okazało się, że dla niektórych byłbym przeszkodą w rozwoju klubu. Skoro tak, to dla dobra Ruchu, swoich bliskich i własnego powiedziałem „pas” – dodaje Cieńciała.

Nazwiska z kuluarów

W kuluarach padają nazwiska części kandydatów. To m.in. Szymon Michałek i Marcin Waszczuk. Ten pierwszy to założyciel sektora rodzinnego, prężnie działającego podczas domowych (ale nie tylko) meczów Ruchu. Jest oficjalnie popierany przez kibiców, m.in. stowarzyszenie Wielki Ruch, zrzeszające ponad 1000 członków. Waszczuk to absolwent wrocławskiej Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych. Od dłuższego czasu jest widywany przy Cichej, w poprzednim sezonie miał m.in. pomagać w pozyskiwaniu przez Ruch sponsorów. Jeśli można tak to ująć, jest człowiekiem Zdzisława Bika, czyli prezesa grupy kapitałowej Fasing i przewodniczącego rady nadzorczej klubu.

Po trzech tygodniach

Nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy powinno zacząć się dziś punktualnie w południe. Pierwotnie miało się odbyć trzy tygodnie temu. Przesunięcie tego terminu tłumaczono kończącym się przetargiem na promocję miasta przez sport oraz trwającym procesem licencyjnym. Mimo 21 dni zwłoki, w tych dwóch kwestiach i tak… niewiele więcej wiadomo. Miasto nie rozstrzygnęło jeszcze przetargu (Ruch na jego mocy do końca roku ma otrzymać 4 mln zł), zaś wniosek licencyjny „Niebieskich” będzie rozpatrywany dziś. Nie jest tajemnicą, że na klubie ciążą wymagalne licencyjnie długi. Mówi się o kwocie rzędu nawet 780 tys. zł.

Ruch Chorzów. Witajcie w ciężkich czasach

Ruch ma nieuregulowane zobowiązania względem pracowników, trenerów czy piłkarzy. Głośno było o zaległościach wobec Krzysztofa Warzychy. Całkiem prawdopodobny wydaje się scenariusz, w myśl którego komisja licencyjna przedłuży spółce termin płatności tych długów, a gdy to się stanie, przyzna licencję w innym terminie. Przy Cichej czekają na kasę z miasta, która w pierwszej transzy ma wynieść aż 2 mln zł, co dałoby oddech. Koniec tego miesiąca to też termin spłaty 400-tysięcznej raty układu sądowego z wierzycielami.

Wody i proszki

Nie sposób wyrokować, co zdarzy się dziś na NWZA. Trudno raczej oczekiwać, by nazwisko nowego prezesa było znane już dziś; raczej sformowany zostanie skład rady nadzorczej, która prezesa wyłoni na swoim pierwszym posiedzeniu. W RN nie ma już – czego domagali się kibice – Janusza Patermana. Mówiło się od jakiegoś czasu, że w jej skład może wejść Aleksander Kurczyk, mający ponad 24% akcji spółki.
Nowe rozdanie jest klubowi potrzebne jak tlen. Drużyna – co prawda z tygodniowym opóźnieniem – rozpoczęła w poniedziałek przygotowania do nowego sezonu, ale trener Łukasz Bereta za bardzo nie ma nawet czego powiedzieć tym zawodnikom, którzy deklarują chęć pozostania w klubie, a ich kontrakty wygasną 30 czerwca. Kibice długo żądali odejścia prezesa Jana Chrapka, a gdy ten złożył rezygnację, wstrzymał się już od podejmowania wielu istotnych dla funkcjonowania Ruchu tematów. Podpisał się pod kontraktem nowego szkoleniowca, choć i ten temat mocno przeciągnął się w czasie. Jest tak źle, że wczoraj kibice dostarczyli na Cichą zgrzewki wody oraz proszki do prania i inne środki czystości.

Chrapek prezesem był przez rok. Zdecydowaną większość tego okresu przepracował jako przedstawiciel zarządu 1-osobowego. Zdania odnośnie tego, czy taka formuła powinna zostać utrzymana, są podzielone. Choć organizacyjne niechlujstwo i brak chęci nie zawsze da się wytłumaczyć brakiem środków, jedno jest pewne. Jeśli akcjonariusze nie wypracują wreszcie porozumienia, które zagwarantuje płynność finansową, Ruchowi nie pomoże jakikolwiek prezes, a III liga będzie tylko przystankiem. W wędrowce na samo dno.

 

Na zdjęciu: Prezesura Jana Chrapka w Chorzowie dobiega końca. Kto będzie jego następcą?

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem