Ruch Chorzów. Lider na Cichej

Czeka nas strasznie ciężka przeprawa – ostrzega trener Jarosław Skrobacz przed dzisiejszą wizytą niepołomiczan, którzy jedyni zgarnęli w dwóch kolejkach komplet punktów.


Moja się mnie pyto, a po co ty tam idziesz? Godom jej, a po co ty łazisz do sklepu? – takie słowa „Paulka”, czyli Pawła Poloczka, legendarnego pracownika dbającego o murawę przy Cichej, zmarłego przed kilkoma miesiącami, zarejestrowano w klubowej telewizji Ruchu przy okazji poprzedniego meczu o punkty z Puszczą. „Niebiescy” w smutnej atmosferze żegnali się już wtedy praktycznie z pierwszą ligą, byli klubem w rozsypce, po kilkunastu minutach przegrywali 0:2.

Prorocze słowa

– Szkoda patrzeć na boisko… Musimy budować ten klub od zera, od podstaw, fundamentów, a nim są dzieci. Jeśli nie zadbamy o te dzieciaki, to co będziemy mieli w przyszłości? Piłkarze się zmieniają, trenerzy się zmieniają, działacze się zmieniają, ale kibice zostają. Praca u podstaw to najważniejsze, co nam zostaje. Spadniemy do drugiej ligi i będziemy budować ten klub na kibicach. Nikim innym – mówił wtedy Szymon Michałek, gospodarz sektora rodzinnego, a choć ostatecznie trzeba było 14-krotnemu mistrzowi odbicia się od dna nie drugo-, a nawet trzecioligowego, to słowa te okazały się poniekąd prorocze.

Ruch po 4 latach wrócił na zaplecze ekstraklasy i dziś podejmuje Puszczę jako klub, zespół i społeczność nieporównywalnie silniejsza niż w maju 2018; zresztą, jakkolwiek patrzeć na tabelę po ledwie dwóch kolejkach, będzie to mecz na jej szczycie.

Kolega z klasy

Wtedy oba gole strzelił Ruchowi stoper Michał Czarny, mając na środku obrony za partnera Piotra Stawarczyka, który przy Cichej jest postacią bardzo lubianą, dobrze wspominaną, kojarzoną z sięganiem po medale mistrzostw Polski. Trener Tomasz Tułacz, do dziś prowadzący niepołomiczan, wchodząc do autokaru uśmiechał się wtedy, że „Piotrek, wiem, że najchętniej byś tu został”. „Stawara” w Niepołomicach już nie ma, niecały rok temu wbił jeszcze Ruchowi bramkę w barwach Hutnika Kraków.

Dziś warto wspomnieć o kolejnym środkowym obrońcy, który przyjedzie z niepołomiczanami do Chorzowa, a historycznie jest tu – chcąc nie chcąc – bardzo ważną postacią. Michał Koj to strzelec ostatniego gola dla „Niebieskich” w ekstraklasie (2:2 z Górnikiem Łęczna w czerwcu 2017). Co prawda jest zdeklarowanym kibicem Górnika Zabrze, ale grając przy Cichej zapracował na szacunek. To dla niego szczególne miejsce, tu – przy „Kresach” – chodził do szkoły sportowej, był w jednej klasie z Arturem Pląskowskim i Marcinem Stokłosą, a więc dziś napastnikiem i wiceprezesem Ruchu, a za wychowawcę miał… prezesa Seweryna Siemianowskiego.

Latem, po odejściu z Korony Kielce, Koj miał propozycję z Sosnowca, trafił do Niepołomic i w debiucie zdobył bramkę na wagę domowego zwycięstwa z Górnikiem Łęczna (1:0). Tydzień później, znów u siebie, drużyna spod Krakowa pokonała Stal Rzeszów (2:1).

Bez głupich bramek

Ruch ma za sobą nie dwa, a już trzy mecze, bo w lidze zremisował ze Skrą Częstochowa i pokonał Chrobrego Głogów, a w tym tygodniu wyeliminował Znicz Pruszków z Pucharu Polski, choć odpoczywali wtedy Daniel Szczepan, Patryk Sikora, Łukasz Janoszka czy Jakub Bielecki, który od dłuższego czasu pozostaje niepokonany. To imponujące, że w całym 2022 roku chorzowski zespół stracił zaledwie 7 goli, z czego żadnego – w ostatnich 6 meczach o stawkę (do czego dołożył się też we wtorek zmiennik Bieleckiego – Jakub Osobiński).

– Nie tracimy głupio bramek, jak zdarzało nam się to szczególnie w pierwszej rundzie poprzedniego sezonu. Obym tego nie wypowiedział w złym czasie, bo zwykle gdy się coś pochwali, to zaraz dzieje się odwrotnie… Mam nadzieję, że nadal będziemy imponować taką konsekwentną grą – mówi trener Jarosław Skrobacz, a kibice mogą zastanawiać się, jak duża jest pula I-ligowych rywali, z którymi Ruch może grać taką piłkę, do jakiej pod wodzą tego szkoleniowca przyzwyczaił, czyli dominowanie w ataku pozycyjnym, stwarzanie okazji, niepozwolenie przeciwnikowi na wiele. Ze Skrą, Chrobrym i Zniczem tak właśnie było.

Nie ma przypadku

Teraz, z Puszczą, chorzowianie znów nie będą raczej zmuszeni do głębokiej defensywy.

– Znam ten zespół bardzo dobrze, znam trenera Tomka Tułacza od wielu, wielu lat. Wiem, jak grają i czego możemy się spodziewać. To drużyna bardzo silna fizycznie, która ma wręcz do perfekcji opanowane stałe fragmenty gry w ofensywie. Dla nas to będzie egzamin dojrzałości. Nie jest to przeciwnik, którego ambicję stanowi utrzymywanie się przy piłce; chce grać bezpiecznie, a po odbiorze zdobywać teren 1-2 podaniami. Mają do tego zawodników, jak Thiakane, Tomalski, Siemaszko, silny środek pola i obronę z Sołowiejem, Kojem.

Na papierze Puszcza prezentuje się bardzo dobrze. To, że wygrała na dzień dobry dwa mecze, nie jest przypadkiem. Wiem, że czeka nas strasznie ciężka przeprawa, ale wierzę, że przy odpowiednim przygotowaniu i nastawieniu jesteśmy w stanie wygrać – podkreśla trener Skrobacz.


Liczba

21
DNI temu Ruch grał w Niepołomicach sparing, zwyciężając 1:0 po bramce Daniela Szczepana.


Na zdjęciu: W obliczu rekonwalescencji Macieja Sadloka i urazu Remigiusza Szywacza, chorzowski defensywny mur zapewne znów tworzyć będzie m.in. Filip Nawrocki.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus