Ruch Chorzów. Marzenia w karawanie

Kibice „Niebieskich” już trzeci raz w ostatnich latach zorganizowali manifestację przypominającą o niespełnionych obietnicach włodarzy miasta dotyczących budowy nowego stadionu przy Cichej 6.



Około tysiąca kibiców Ruchu przeszło w niedzielne popołudnie ulicą Wolności na chorzowski rynek przy okazji manifestacji, podczas której ubrani w symboliczne czarne barwy przypominali o niespełnionych obietnicach włodarzy miasta dotyczących budowy nowego stadionu przy Cichej 6. Była to już trzecia manifestacja na przestrzeni ostatniej dekady – poprzednie odbyły się w 2012 i 2019 roku, a nie dość, że nowoczesnego obiektu nadal nie ma, to znikają też powoli perspektywy na to, by kiedykolwiek powstał.

Trumna na scenie

„2014, 2018, 2022 – trzy kadencje kłamstw”. „Chorzowianie obudźcie się”. „Kotala, Michalik, grabarze miasta”. „Kotala musi odejść”. „Kołodziej złodziej stadionu”. „Nigdy nie byliście, nie jesteście, nie będziecie kibicami Ruchu”. „Czas na zmiany”. „Nie rozmawia się z głuchym o Mozarcie, z kłamcą o zaufaniu, z Kotalą o stadionie”. To treść tylko części haseł, adresowanych do prezydenta Andrzeja Kotali, wiceprezydenta Marcina Michalika czy przewodniczącego rady miasta Waldemara Kołodzieja, jakie nieśli fanatycy „Niebieskich” przez popularną „Wolkę” w stronę rynku i gmachu Urzędu Miasta. Podczas przemarszu towarzyszył im też… karawan z trumną, na której umieszczono tabliczkę „marzenia chorzowian 2010-2022”. Trumnę na scenę położoną na chorzowskim rynku wnieśli kibice w symbolicznych maskach z wizerunkami wiceprezydenta Michalika i prezydenta Kotali. Na dwóch poprzednich manifestacjach zabierał głos, tym razem nie pojawił się, mimo zaproszenia, jakie w formie listu otwartego skierował do niego Szymon Michałek, gospodarz sektora rodzinnego na stadionie przy Cichej, były kandydat na prezesa Ruchu, członek (byłej) komisji przetargowej pracującej podczas niedoszłej inwestycji pt. „nowy obiekt”.

Szukając łopaty

– W sobotę, przy okazji Dni Miasta, prezydent powiedział kibicom, że nie przyjdzie, bo Michałkowi zależy, aby go wygwizdano. Nie, mnie na tym kompletnie nie zależy. Gdyby zbudował choć półtorej trybuny – nawet nie wszystkie cztery – to przecież byśmy tu nie stali. Kibice zwrócili się do mnie z prośbą o pomoc przy zorganizowaniu manifestacji, Odparłem, że nie trzeba mnie do tego dwa razy namawiać – opisywał Michałek, o którym część osób mówi z uśmiechem, że ma mózg w kształcie stadionu.
Przypomniał pokrótce losy (nie)budowy: czyli sensacyjne zwycięstwo Andrzeja Kotali nad Markiem Koplem w II turze wyborów prezydenckich w 2010 roku, do czego przyczynili się kibice, wierząc w obietnice związane z budową stadionu. Czyli tłumaczenia Kotali podczas pierwszej kadencji, że inwestycja nie ruszy, skoro nie ma większości w radzie miasta.

– Jako kibice załatwiliśmy to, by tę większość miał. Był prezydentem, miał radnych, rząd i prezydent kraju byli z jego partii. Posiadał wszelkie narzędzia, by stadion powstał. Ale nie jest zainteresowany rozwijaniem miasta, a pomnażaniem zysków. Zbudował dom, stadionu nie był w stanie. Prezydenci mają myśleć o mieszkańcach, a nie swoim portfelu – mówił Szymon Michałek, przytaczając wycinki prasowe z ostatnich 12 lat informujące o kolejnych terminach, kiedy może powstać obiekt i przytaczające przeróżne deklaracje włodarzy.

– Zaczęło się w 2010 roku i dzieci, które wtedy się rodziły, w 2017 roku chodziły już na nasz sektor rodzinny. A my cały czas szukamy pierwszej łopaty! – podkreślał, zwracając uwagę, że stadion Ruchu ma już 87 lat.

Klub w rozkroku

Prezydent Kotala był zaproszony na godz. 18.00, kibice zapewniali mu ochronę, dodając pół-żartem, pół-serio, że włos mu z głowy nie spadnie, lecz przybyli na rynek się go nie doczekali. Nie było też – czemu trudno się dziwić – przedstawicieli Ruchu, stojących w rozkroku między oczekiwaniami kibiców a lojalnością względem miasta, będącym jednym z trzech najważniejszych udziałowców spółki i jej największym żywicielem.
Siłą rzeczy myśli czy dyskusje kibiców związane z nadzieją na zmiany krążyć muszą wokół najbliższych wyborów samorządowych, które prawdopodobnie odbędą się nieco później niż „planowej” jesieni przyszłego roku – bo wiosną 2024.

– Kotala mówi w kuluarach, że nie ma znaczenia, kiedy zbudujemy stadion, bo kibice i tak nie chodzą do wyborów. Ogromna prośba: jeśli chcecie cokolwiek zmienić, trzeba przyjść, zagłosować. Nie ma znaczenia, czy będę startował ja, czy ktoś inny. Tak samo jak Kotala zaczął polityczną karierę od Ruchu, kibiców, tak samo my powinniśmy ją zakończyć – mówił Szymon Michałek, przypominając to, co działo się przed poprzednimi wyborami:

– Byłem naiwnym człowiekiem… Gdybyśmy w 2018 roku wiedzieli, jak to się potoczy, to byśmy przed wyborami stali tu codziennie. Wtedy, dokładnie 17 września 2018, prezydent zaprosił na spotkanie. Przez dwie godziny próbowałem przemówić do rozsądku, że projekt którym się szczyci, nie jest biznesowy. Pod trybunami ma puste miejsca, trzy z nich są niezagospodarowane. Tam może być knajpa, porządne muzeum, by ten obiekt zarabiał też poza dniami meczowymi. Prezydent podpisał porozumienie, które okazało się nic niewarte. Mówił, że idźmy na kompromis, ruszajmy z budową, nie zmieniajmy projektu, bo kibice będą hejtować. Obiecał, że dobudowany zostanie przy stadionie 3-kondygnacyjny budynek ze sklepikiem, knajpą, muzeum. Nawet to nie powstało!

Kupujcie karnety

Prezydent Kotala w poniedziałek opublikował w kanałach Urzędu Miasta oświadczenie dotyczące stadionu, a krótko przed manifestacją w mediach społecznościowych zamieścił zdjęcie z „Kresów”, gdzie miasto finiszuje z inwestycją, dzięki której powstał tam nowy budynek wielofunkcyjny i boisko ze sztuczną nawierzchnią.

– Wcześniej miasto sprzedało działki naprzeciwko szkoły, gdzie dało się wybudować nowe boiska. Nabył je prywatny inwestor, stanie tam budynek mieszkalny. By nie wyjść na ignoranta i coś zrobić, prezydent zamienił na „Kresach” boisko trawiaste na sztuczne – ironizował Szymon Michałek.
Warto podkreślić, że manifestacja przebiegła bardzo spokojnie, a kibice dbali między sobą o porządek i każdy, kto chciał schłodzić się złocistym z puszki czy butelki, szybko spotykał się ze stosowną reprymendą współtowarzyszy, by policjanci nie musieli marnować bloczków na mandaty.

– Jesteśmy tu z miłości do Ruchu. To coś, czego Andrzej Kotala nigdy nie pojmie. Zdaję sobie sprawę, ze nadzieja w was umiera, dlatego dziękuję, że przyszliście. Nie można bezkarnie okłamywać ludzi. Dwa dni temu prezydent został wygwizdany na Dniach Miasta przez zwykłych mieszkańców, wychodził w obstawie ochroniarzy. Kim trzeba być, by bać się chodzić po swoim mieście, między mieszkańcami, którzy cię wybrali? Kupujmy karnety na nowy sezon. Dziś największym sponsorem Ruchu są jego kibice, będziemy co mecz wykrzykiwać o potrzebie nowego stadionu – tak Michałek kończył trwającą około 1,5 godziny manifestację. Trzecią – i zapewne nie ostatnią…


2019 ROK – wtedy temat stadionu zaczął umierać śmiercią naturalną; gdy rząd wprowadził „Piątkę Kaczyńskiego” uszczuplając budżety samorządów, prezydent Andrzej Kotala stwierdził, że miasta nie stać na budowę.


Oświadczenie prezydenta Kotali

„Modernizacja stadionu Ruchu Chorzów bezsprzecznie jest potrzebna. Jednak jej rozpoczęcie uzależnione jest bezpośrednio od zdolności Miasta do udźwignięcia ogromnego ciężaru finansowego jakim jest budowa obiektu. Ta, według ostrożnych szacunków, może wynieść ponad 200 mln zł. Tymczasem, na skutek ostatnich zmian podatkowych sytuacja finansowa wszystkich samorządów, w tym i Chorzowa, nieustannie się pogarsza. Tylko w 2022 roku nasze dochody spadną o 36 mln zł. Z drugiej strony, koszty funkcjonowania Miasta wciąż rosną (..). Miasto, wyłącznie z powodów ekonomicznych, nie rozpoczęło budowy stadionu, ale w każdym trudnym momencie jest u boku Niebieskich ratując Klub z finansowych tarapatów. (…). Brak nowego stadionu nie jest wyrazem braku dobrej woli czy dowodem na amnezję. Nie zapomniałem, co obiecywałem podczas wyborów. (..). Wszyscy ci, którzy twierdzą, że Chorzów w tej chwili stać na wybudowanie stadionu, mówią nieprawdę. Ideałem byłaby sytuacja gdyby Miasto mogło inwestować jednocześnie we wszystko, ale zwyczajnie nas nie stać. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że nie porzuciliśmy planów modernizacji obiektu przy Cichej. Szansą na rozpoczęcie przebudowy jest zakończenie trwających obecnie inwestycji współfinansowanych ze środków zewnętrznych – przede wszystkim drogowych. Wciąż też zabiegamy o wsparcie ze środków budżetu państwa, bo wbrew obiegowym opiniom, prywatni inwestorzy nie garną się do finansowania infrastruktury sportowej”
(pisownia oryginalna)


Na zdjęciu: Setki manifestujących, dziesiątki niesionych przez nich haseł, a nawet trumna – tak kibice Ruchu dbają o pamięć po niedoszłym nowym stadionie…
Zdjęcia Dawid Godziek/Życie na Niebiesko