Ruch Chorzów. Miasto rzuca bańkę

Chorzów za 1,1 miliona złotych wykupi kolejne akcje Ruchu. Taka decyzja ma zostać przegłosowana na dzisiejszej sesji rady miasta, na którą wybierają się przedstawiciele klubu.


Porządek obrad dzisiejszej sesji chorzowskiej rady miasta przewiduje m.in. głosowanie nad podjęciem uchwały o zmianach w budżecie. Poprawki uwzględniają również kwotę 1,1 miliona złotych na wsparcie Ruchu. Zapisana jest w rubryce „pozostała działalność” w ramach kultury fizycznej, a precyzuje ją zapis „zakup i objęcie udziałów oraz wniesienie wkładów do spółek prawa handlowego”. Miasto wykupując kolejne akcje stanie się zatem największym udziałowcem Ruchu Chorzów SA, mając ich ponad 27%. Do tej pory w strukturze akcjonariatu zajmowało 2. miejsce, po Aleksandrze Kurczyku (26,67%), a przed Zdzisławem Bikiem (24,27%).

Prezes na mównicy

Jak dowiaduje się „Sport”, głosowanie nad poprawkami do budżetu i zarazem wsparciem dla „Niebieskich” ma być w zasadzie formalnością. Mimo to, na dzisiejszą sesję rady miasta wybierają się przedstawiciele klubu: członek rady nadzorczej Marcin Stokłosa i prezes Seweryn Siemianowski, który z dużą dozą prawdopodobieństwa stanie przed radnymi na mównicy i zabierze głos. Tę wizytę zapowiadał już kilkanaście dni temu Stokłosa, który w specjalnym oświadczeniu poinformował, że odbył spotkanie z prezydentem Andrzejem Kotalą oraz wyraził niepokój pogarszającą się wskutek pandemii sytuacją finansową Ruchu.
Miasto nie odwróciło się od III-ligowca. W budżecie na 2020 rok zapisało 2 mln brutto na promocję miasta przez sport. Wskutek zawieszenia rozgrywek, „Niebiescy” nie mogą jej realizować, w związku z czym magistrat ogłosił przetarg na promocję miasta w internecie – na kwotę 300 tys. zł, do końca lipca, z której klub uzyskał już 60 tysięcy. Jednocześnie włodarze Chorzowa deklarowali, że pozostałe środki – czyli 1,7 mln brutto – pozostają niezagrożone i w jakiejś formie Ruch będzie mógł na nie liczyć.

Niektórzy przekonywali, że UM już wcześniej miał wykupić akcje zamiast rozpisywania promocji – bo dzięki takiej formie wsparcia Ruch nie musiałby odprowadzać tak wysokiego podatku. Z drugiej strony, promocję miasta jest znacznie łatwiej niż wykup akcji „obronić” społecznie (i nie tylko), dokonując konkretnej wyceny poszczególnych usług. Tyle za banner, tyle za herb miasta na strojach, tyle za logo na YouTube… Można, a ktoś powie, że nawet trzeba krytykować Chorzów za podejście do (nie)budowania nowego stadionu, ale nie za to, że nie pomaga klubowi. Te kwestie kibice zaślepieni niechęcią do prezydenta Kotali muszą umieć od siebie oddzielić.

Kwartał za 1,4 miliona

Sytuacja finansowa Ruchu niezmiennie jest trudna. Niedawno spółka opublikowała raport giełdowy za I kwartał 2020 roku. Poprawa nawet w porównaniu z ostatnim kwartałem 2019 roku (kiedy zaczęła się kadencja prezesa Siemianowskiego) jest zauważalna, ale to nadal nie jest ta skala zejścia z kosztów, jakiej można by finalnie oczekiwać. Ruch w I kwartale tego roku zanotował 1,4 mln zł kosztów, z czego 389 tys. zł to usługi obce, a 780 tys. – wynagrodzenia. Można zatem łatwo wyliczyć, że miesięczne utrzymanie „Niebieskich” to koszt 460 tysięcy złotych. Nie sposób nie pochwalić jednak pracy Siemianowskiego – w ostatnim kwartale 2019 koszty wynosiły 1,7 mln zł, usługi obce – 571 tys, a wynagrodzenia – 798 tys. Wtedy spółka zatrudniała 102 osoby, w tym 15 na umowę o pracę, a w I kwartale 2020 było to 100 osób, w tym 13 etatowych, przy 300 tys. niższych w skali kwartału kosztach.

Niezłomni kibice

Na to wszystko trzeba jednak zarobić. Konstruując budżet na 2020 rok, wymieniano jednym tchem: 1 mln zł od Zdzisława Bika, 2 mln zł z miasta, 1 mln zł od sponsora, firmy Alba (logo świadczonej przez Albę usługi Ecoxpress24 znajduje się na koszulkach zespołu), a do tego 1 mln zł wygenerowany przez kibiców. Ile dziś zostało z tych wyliczeń? Miasto na razie zapewniło przetarg na 300 tys., Alba przelała 150 tys., Bik nie dał nic, a kibice… Walczą, są niezłomni, na trzy wirtualne mecze wykupili około 6000 wirtualnych biletów za jak najbardziej realne pieniądze, co zapewniło kilkadziesiąt tysięcy złotych przychodu do klubowej kasy. Do tego korzystają z uruchomionej w grudniu aplikacji, co zapewniło kolejnych plus/minus 70 tysięcy. Rekordowe obroty – czas żniw na jubileusz 100-lecia – notuje „grzybek”, czyli klubowy sklepik.


Przeczytaj jeszcze: „Niebiescy” piszą do Bońka


Alba ma zrealizować deklaracje o wsparciu, jeśli wygra przetarg na dalsze obsługiwanie miasta w zakresie wywozu śmieci. Tenże przetarg jeszcze nie został rozpisany, podobno ma się to stać w lipcu. Z Bikiem planowane są rozmowy – 1 mln obiecał kibicom w spisanym jesienią liście intencyjnym będącym pokłosiem zawieszenia bojkotu – tyle że jego firma Fasing, działająca m.in. w Chinach, mocno oberwała wskutek pandemii.

Dwa przykre fakty

Policzmy: koszty 460 tys. miesięcznie powodują, że budżet roczny musiałby wynosić około 5,6 mln zł. A nie mogą umknąć nam jeszcze dwa dość przykre dla „Niebieskich” fakty.

Po pierwsze – wciąż zawieszony jest obowiązek spłaty rat układu sądowego z wierzycielami. Ruch latem ub. roku zawnioskował o zmniejszenie kwartalnej raty z 412 tys. do ok. 300 tys. zł. Od tamtej pory wniosek leży w sądzie i spółka nie musi spłacać tych zobowiązań (w układzie pozostało jeszcze do spłacenia aż 6,8 mln zł), ale jeszcze w tym roku ten obowiązek może zostać odwieszony. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że 300 tys. zł kwartalnie to dla Ruchu mnóstwo pieniędzy (1,2 mln rocznie, czyli mniej więcej tyle, ile wstrzyknie dziś miasto). Z ratami układu z wierzycielami koszty (zakładając ich obecny poziom) wzrastałyby rocznie do blisko 7 milionów. W III lidze!

Po drugie zaś – klub nie spłacił jeszcze pożyczki pobranej od miasta w 2019 roku w wysokości 2 mln zł. W grudniu termin jej spłaty został prolongowany do końca października 2020. Jeszcze trochę czasu jest, ale wydaje się nierealne, by „Niebiescy” byli w stanie ją spłacić. Pozostaje zatem opcja jej konwersji przez miasto na kolejne udziały w spółce.

Oszczędności kontraktowe

To wszystko sprawia, że Ruch musi oszczędzać i ewentualny szczęśliwy finał zielonostolikowej walki o awans do II ligi – na co szanse są znikome – z punktu widzenia finansowego wcale nie byłby dla klubu fantastyczną wiadomością. Jeszcze w marcu ustalono w klubie obniżki względem trenerów, piłkarzy czy pracowników, wynoszące podobno około 20 procent, choć oficjalnie nikt takiej wysokości nie potwierdził. Teraz, po sezonie, możliwe są rozmowy o dalszych oszczędnościach. W zaciskaniu pasa pomogą wygasające 30 czerwca kontrakty kilku zawodników. W tej grupie są Mateusz Bartolewski, Mateusz Iwan, Kacper Kawula, Kamil Lech, Tomasz Podgórski, Jakub Rudek, Giorgi Tsuleiskiri, Dawid Smug czy Paweł Starzyński. Wedle naszej wiedzy przy Cichej mają zostać tylko Lech, Rudek i – o czym już na łamach „Sportu” informowaliśmy – Kawula. Na pensjach pozostałych klub do końca roku zaoszczędzi sześciocyfrową kwotę. Obecnie drużyna ma uregulowane wypłaty za luty oraz połowę marca.

Zdaniem ekspertów Ruch będzie zdecydowanym faworytem III grupy III ligi w sezonie 2020/21, a największym rywalem będzie on sam dla siebie. On sam, no i złotówki, których mimo zauważalnej ręki prezesa Siemianowskiego nadal nie ma przy Cichej w nadmiarze.

Na zdjęciu: Kamil Lech to jeden z tych zawodników Ruchu z kończącym się w czerwcu kontraktem, który ma zostać przy Cichej. Dzięki rozstaniu z innymi klub oszczędzi sporo pieniędzy.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus



25,53 PROCENT akcji Ruchu Chorzów SA ma obecnie miasto.

460 TYSIĘCY ZŁOTYCH kosztowało miesięczne utrzymanie „Niebieskich” w I kwartale tego roku.

100 OSÓB było zatrudnionych w Ruchu między styczniem na marcem (13 na umowach o pracę), a 389 tys. wygenerowały jeszcze usługi obce.

300 TYSIĘCY ZŁOTYCH miesięcznie potaniał średnio Ruch wedle raportów giełdowych za kadencji prezesa Seweryna Siemianowskiego