Ruch Chorzów. Wahadłowy spełnia marzenia

17-letni Tomasz Wójtowicz dopiero pół roku temu debiutował w ligowym meczu „Niebieskich”, a w tej rundzie przebojem wdarł się do składu, stając pewnym punktem wicelidera II ligi. – To wszystko dzieje się bardzo szybko – mówi wychowanek klubu.


Choć to Tomasz Neugebauer został powołany do reprezentacji Polski U-19, największym objawieniem tej jesieni przy Cichej określać należy nie jego, a innego juniora z 2003 rocznika. Tomasz Wójtowicz dopiero 27 marca w meczu z MKSe-m Kluczbork zaliczył ligowy debiut w barwach „Niebieskich”, ten sezon zaczął na ławce rezerwowych, ale gdy już wskoczył do wyjściowej jedenastki, to miejsca na prawym wahadle nie oddał nikomu. Dzięki nieustępliwości, bieganiu od pola karnego do pola karnego, wielkiemu sercu popartemu piłkarską jakością, staje się jednym z ulubieńców chorzowskiej publiki.

– To wszystko dzieje się bardzo szybko. Za mną dopiero pierwsze pół roku w seniorskiej piłce. Nie mogę narzekać, skoro daję sobie radę, łapię kolejne występy i jeszcze nie są one złe, Bardzo się z tego cieszę i liczę, że tak będzie dalej. Stwierdzenie, że młodzi potrafią chodzić z głową w chmurach, nie wzięło się znikąd. Mamy taką szatnię, w której doświadczeni zawodnicy w takich sytuacjach pomagają. Potrafią szybko ściągnąć młodego na ziemię, za co dziękuję – uśmiecha się Wójtowicz, który dopiero w grudniu osiągnie pełnoletność.

Z centrum Katowic

Wójtowicz jest wychowaniem Ruchu, ale pochodzi z Katowic.

– Dokładnie z centrum. Zaczynałem w małej Akademii Silesia. Żadnemu z rówieśników nie udało się wyżej wybić. W czwartej klasie przeniosłem się do UKS-ie Ruchu i szkoły im. Gerarda Cieślika. Wtedy tata zaczął zabierać mnie na Cichą. To były czasy ekstraklasy, chodziło się na każdy mecz na sektor rodzinny, co tylko umocniło więzi z klubem. Mogę powiedzieć, że od najmłodszych lat jestem fanem „Niebieskich”. Grając w zespołach juniorskich, marzyłem o tym, by kiedyś znaleźć się w seniorach. Spełniłem to marzenie. Cieszę się, że jest mi dane regularnie grać w tej drużynie, przebywać w tej szatni – mówi czołowy młodzieżowiec Ruchu, który przed sezonem pewnie nie przypuszczał, jak ważną postacią zespołu może się stać.

– Nie będę ukrywać: to jest pewne zaskoczenie. Co prawda w ostatnich kolejkach III-ligowego sezonu strzeliłem 3 gole, pograłem trochę w większym wymiarze, ale po awansie i zmianie trenera czułem niepewność. Nigdy nie wiesz, czy wkupisz się w łaski trenera, złapiesz miejsce w składzie. Gdy szkoleniowcy zaczęli na mnie stawiać, pewność siebie zwiększyła się i już mnie nie opuszcza. Żałuję jedynie, że jeszcze nie wpadła po którejś z moich sytuacji jakaś bramka, ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. Zresztą, póki drużyna wygrywa, liczby indywidualne schodzą na dalszy plan – przyznaje Tomasz Wójtowicz.

Mądrość i ekonomika

W rozgrywkach juniorskich najczęściej był prawym pomocnikiem. Czasem grał na prawej obronie. Teraz łączy jedno z drugim na pozycji wahadłowego.

– To dla mnie nowość, bo nie zdarzało mi się pełnić takiej roli wcześniej. Ale nie musiałem się przystosowywać, bo to pozycja wymagająca wiele biegania, a ja zawsze dużo biegałem. W seniorskiej piłce trzeba co prawda pokonywać większe dystanse, ale jakoś się przystosowałem – mówi 17-latek.
To bieganie niekoniecznie jednak musi być… atutem.

– W okresie przygotowawczym, w sparingach, mieliśmy sporo uwag o realizację zadań na boisku do większości zawodników. Tomek pewnie pamięta nasze pierwsze spostrzeżenia – że nie potrafił grać ekonomicznie. Przez kilka minut był w stanie się tak wyeksploatować, że potem go nie było. Teraz gra mądrzej, zdobył miejsce w składzie. Powtarzam, że zespół jest mocny, jeśli młodzieżowcy nie grają za wiek, satę urodzenia. Tomek jest bliski tego, by w naszym przypadku to stwierdzenie miało rację bytu. Przypomnę, że na pierwszy mecz jako młodzieżowiec wyszedł Kuba Siwek. Nie było to tak przejrzyste, że będzie grał Tomek – wspomina trener Jarosław Skrobacz.

Wójtowicz dodaje: – Zawsze staram się walczyć o każdą piłkę. Trener ma rację: w sparingach ekonomika mojej gry była słaba. Nie wiedziałem, kiedy przystopować, przez co później miałem problemy z wybieganiem meczu. Ale każdy kolejny występ pomaga mi coraz lepiej dysponować siłami. Czuje się coraz lepiej, wytrzymuję na najwyższych obrotach. Oczywiście, jeszcze czasem mnie „odetnie”, ale jest dużo lepiej niż 3 miesiące temu.

Matura za pasem

Podpytujemy, czy ma swoje wzory wahadłowych; zawodników, których podpatruje.

– Staram się oglądać mecze różnych zespołów grających takim systemem, jak my. Takim jest Inter Mediolan, któremu kibicuję. Tam na prawym wahadle gra obecnie Denzel Dumfries. Patrzę, jak zachowują się zawodnicy na mojej pozycji, próbuję wyciągnąć coś dla siebie, wdrożyć w swoją grę – opisuje Tomasz Wójtowicz.

Młodzieżowiec, grający regularnie i wyróżniający się w II lidze… To naturalne, że można zakwalifikować go jako kandydata do transferu do wyżej notowanego klubu.



– Ja nie wybiegam myślami daleko w przód. Przede wszystkim jako kibic życzę Ruchowi, by jak najszybciej wrócił tam, gdzie jego miejsce, czyli do ekstraklasy. Dla mnie ważne jest to, co tu i teraz. Doceniam występy w II lidze. Oby ten sezon skończył się jak najlepiej – mówi wahadłowy „Niebieskich”, dla którego ten rok nie oznacza tylko walki o punkty. Czeka go też matura.

– Będę zdawał rozszerzone egzaminy z języka angielskiego, historii i wos-u. Trzeba będzie połączyć naukę z graniem, ale sądzę, że dam radę. Jestem dość poukładaną osobą. Zbyt często w szkole mnie nie ma, ale nauczyciele wiedzą, dlaczego i wspierają mnie – mówi Wójtowicz.


Na zdjęciu: Dla Tomasza Wójtowicza nie ma straconych piłek, czym zaskarbił sobie sympatię chorzowskiej publiki.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus