Ruch Chorzów. Nadzieja umiera ostatnia

Jeżeli dziś Ruch Chorzów pokona Eurobud JKS Jarosław, zachowa matematyczne szanse na pozostanie w elicie. Porażka będzie oznaczała degradację.


My w każdym meczu walczymy o życie – powtarzają niemal od początku sezonu piłkarki ręczne z Chorzowa. I nie inaczej będzie dziś, kiedy podejmą plasujący się na 7. miejscu Eurobud JKS Jarosław. Spotkanie na szczycie… odwróconej tabeli urasta do rangi najważniejszego w 25. serii. Pokaże je TVP Sport.

Położenie „Niebieskich” jest złe, by nie powiedzieć beznadziejne, ale przed nimi jeszcze 5 meczów, więc do zdobycia maksymalnie 15 punktów. Na ten moment mają ich 10, a dzisiejszy rywal o 10 więcej. Matematyka jest prosta – zwycięstwo da nadzieję na pozostanie w elicie, porażka będzie oznaczała degradację, bo 13 „oczek” straty w żaden sposób nie będzie się dało odrobić.

Popis w karnych

Wiarę w powodzenie tej misji dał niedzielny mecz z Młynami Koszalin. Chorzowianki przegrywały już różnicą 5 bramek, ale doprowadziły do serii rzutów karnych, którą wygrały 5-4, inkasując ostatecznie 2 punkty. Na miano bohaterki spotkania zapracowała [Patrycja Chojnacka]. Mecz zaczęła na ławce, ale szybko stanęła między słupkami. Rozkręcała się z każdą minutą, broniła fantastycznie, a w karnej „dogrywce” dała prawdziwy popis, zatrzymując 4 „siódemki” z rzędu!

– Rzuty karne to ogromna presja. Po prostu dopisało nam szczęście. Miałyśmy wygrać i wygrałyśmy. Szkoda, że za 2, a nie za 3 punkty, ale najważniejsze jest zwycięstwo – powiedziała bramkarka, której wyczyny zostały docenione przez PGNiG Superligę, nominując ją do zawodniczki 24. kolejki.

Czarny scenariusz

– Ten sezon jest dla nas bardzo ciężki – kontynuuje Chojnacka. – Przez pandemię miałyśmy 6-tygodniową przerwę i teraz musimy nadrabiać zaległości, grając praktycznie co 3 dni. Nie ma czasu na trening, na odpoczynek… Mimo wszystko nadal wierzymy, że się utrzymamy – zapewniała bramkarka Ruchu.

Można więc zakładać, że jeżeli chorzowianki kolejny raz wzniosą się na wyżyny i sięgną po punkty, pozostaną przy nadziei, ale należy też założyć czarny scenariusz, jakim będzie porażka. Wtedy jedynym ratunkiem będzie powiększenie ligi, o co stanowczo apelował trener Ruchu Vit Teleky. – Nie ja decyduję jak będzie wyglądała superliga w przyszłym sezonie, ale odnoszę wrażenie, że w 40-milionowym kraju 12-14 drużyn to minimum, a 8 zespołów to stanowczo za mało – powiedział szkoleniowiec rodem ze Słowacji.

Nie będzie kadry…

A czy gdyby prowadzony przez niego zespół zajmował bezpieczną pozycję, apelowałby o to samo? – Tak, bo chodzi mi o generalny rozwój dyscypliny w Polsce, a przede wszystkim o reprezentację. Już dziś nie jest w stanie pokonać Austrii, a co dopiero nawiązać rywalizację z europejską czołówką. Wszystko zmierza ku temu, że za jakieś trzy lata nie będzie komu grać w kadrze, bo zespoły z elity zostaną zdominowane przez zawodniczki zagraniczne, nie będzie z kogo wybierać, a Polki nie będą miały gdzie grać. Mała liczba drużyn to droga w niewłaściwą stronę, a przykładem jest Ukraina, która dziś właściwie nie ma reprezentacji… – zauważył trener „Niebieskich”.

Najbardziej doświadczona spośród nich [Karolina Jasinowska] dodała, że ewentualne powiększenie ligi na pewno by ją uatrakcyjniło. – Drużyn jest tak mało, że sezon musi się składać z czterech rund. Dzięki temu wszystkie drużyny zdążyły się już poznać na wylot, nie ma elementu zaskoczenia. Myślę, że więcej drużyn to też większe emocje, takie jak w naszym ostatnim meczu z Koszalinem – podkreśliła kołowa Ruchu.


Dziś grają

Środa, 12 maja

  • KOBIERZYCE, 16.30: KPR Gminy – Piotrcovia Piotrków Tryb.
  • CHORZÓW, 17.00: Ruch – Eurobud JKS Jarosław
  • ELBLĄG, 18.00: Start – MKS Perła Lublin
  • KOSZALIN, 19.00: Młyny Stoisław – Zagłębie Lubin

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus