Ruch Chorzów. Niemożliwe nie istnieje

Po meczu pełnym emocji i zwrotów akcji „Niebieskie” zdołały dogonić faworyzowane rywalki i wyszarpać punkty w serii rzutów karnych.

Po pierwszej odsłonie chyba mało kto przypuszczał, że wyżej notowane Młyny będą w stanie stracić punty w Chorzowie. Miały w zapasie 6 bramek, a na początku drugiej połowy nawet 8 (19:11). Roztrwonienie takiej przewagi zazwyczaj jest niemożliwe, ale „Niebieskie” swą postawą i bardzo ambitną grą udowodniły, że niemożliwe nie istnieje.

Wzmocnienie gry w obronie i przede wszystkim poprawa skuteczności pozwoliły mozolnie odrabiać straty. Gdy po bramkach Żanety Lipok i Karoliny Jasinowskiej zrobiło się 13:19, Adrian Struzik poprosił o czas. Lepiej tę przerwę wykorzystał jednak Marcin Księżyk, który zdołał tchnąć w swe podopieczne nowego ducha.

Kolejne trafienia dołożyły Lipok i Jasinowska, a ich śladem poszła rozkręcająca się z każdą minutą Aleksandra Jaroszewska. Po po jej trafieniu w 41 min było 17:21. Tak skuteczny pościg nie byłby możliwy, gdyby nie znakomita postawa Kai Gryczewskiej. Bramkarka Ruchu, która po kwadrasie zastąpiła Patrycję Chojnacką, broniła jak w trasie, odbijając piłkę często w nieprawdopodobnych wręcz sytuacjach.

Na wyżyny swych umiejętności i refleksu wzniosła się w 43 min, łapiąc w kolana piłkę po rzucie Julii Andrijczuk z karnego. Ta interwencja jeszcze bardziej zmobilizowała miejscowe, które do końca meczu pozwoliły rywalkom zdobyć tylko 3 bramki. Same z kolei konsekwentnie goniły wynik, a prawdziwy popis dały w ostatnich 6 minutach, gdy aż 5 razy pokonały Oleksandrę Krebs i ostatecznie – po golu Jaroszewskiej – doprowadziły do końcowego remisu.

Przyjezdne nie bardzo wiedziały, co się dzieje, bo przecież w 53 min wygrywały 25:20. Niewiele brakowało, a Ruch zwyciężyłby w regulaminowym czasie, ale Aleksandra Sójka przegrała pojedynek z Krebs.

Zapowiadały się więc dodatkowe emocje, bo zwycięzca musiał zostać wyłoniony. W rzutach karnych więcej zimnej krwi zachowały „Niebieskie”, dla których bramki zdobywały kolejno: Marcelina Polańska, Agnieszka Piotrkowska, Klaudia Grabińska, Katarzyna Wilczek (nie trafiła Jasinowska), natomiast Gryczewska powstrzymała Annę Mączkę i Julię Zagrajek, kapitulując po rzutach Gabrieli Urbaniak, Hanny Rycharskiej i Andrijczuk. Radość chorzowianek była szalona.

– Cały czas wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie odrobić straty i teraz możemy się cieszyć z 2 punktów. Byłam przygotowana na obronę karnych, znałam sposób rzutów rywalek, co bardzo mi pomogło – powiedziała [Kaja Gryczewska], MVP tego meczu.


Ruch Chorzów – Młyny Stoisław Koszalin 25:25 (11:17), rzuty karne 4:3

RUCH: Chojnacka, K. Gryczewska – Stokowiec 1, Sójka 1, Polańska 1, Jasinowska 5, Piotrkowska 6, Lipok 3, Wilczek 4, Jaroszewska 3, Doktorczyk 1, Grabińska. Kary 4 min. Trener Marcin KSIĘŻYK.

MŁYNY: Krebs, Filończuk – Wołownyk 4, Smolinh 4, Andrijczuk 5, Nowicka, Rycharska 3, Borysławska 1, Urbaniak 3, Mączka 2, Kowalik, Somionka 3, Zagrajek. Kary 12 min. Trener Adrian STRUZIK.
Sędziowali: Tomasz Rosik i Przemysław Stężowski (Lubin).



Na zdjęciu: Chorzowianki miały się dzisiaj z czego cieszyć…
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus