Ruch Chorzów. Finisz odwrócony o 180 stopni

Mimo dobrej rundy piłkarze Ruchu Chorzów rozpoczęli urlopy w minorowych nastrojach.


Fortuna kołem się toczy. Przed rokiem Ruch zakończył rundę w szampańskich nastrojach, bo zwycięstwem z rezerwami Górnika Zabrze, o którym zadecydował rzut rożny w ostatniej minucie ostatniego meczu. Teraz sytuacja odwróciła się o 180 stopni – w Bełchatowie zamiast po kornerze strzelić gola, to sam go stracił i przegrał z GKS-em 1:2, zapadając w zimowy sen z przekleństwami na ustach. Wspólny mianownik tych sytuacji jest jednak dla „Niebieskich” korzystny – tak jak 12 miesięcy temu byli zespołem mierzącym w awans, tak są nim i dziś, tyle że już szczebel wyżej i aspirującym do I ligi, która byłaby dla chorzowian niczym powrót z futbolowych zaświatów. O tym, że wciąż w nich tkwią, świadczy choćby jakość transmisji meczów, z jakich korzystać muszą kibice 14-krotnego mistrza.

Bardzo, bardzo boli

– Gratulacje dla gospodarzy. Przykro, że tak się stało. To kolejny mecz w Bełchatowie, którego – wydaje się – mój zespół nie miał prawa przegrać, a przegrał. W poprzednim sezonie podobny rozegraliśmy tu z Miedzią i skończyło się 0:1. Teraz 1:2… Dążyliśmy do zwycięstwa, chcieliśmy wygrać, zostawiliśmy na boisku masę zdrowia, a niestety jest porażka i wracamy do Chorzowa bez punktów, co nas bardzo, bardzo boli. Dziękuję chłopakom za rundę – wydusił jedynie z siebie Jarosław Skrobacz, trener chorzowian.
Spuentowaliśmy, że przeszli tej jesieni drogę od bohaterów do frajerów, co dotoczyło okoliczności ostatniej porażki i straty bramki wskutek nadziania się na kontrę po własnym rzucie rożnym. Zdarzyło im się to jesienią nie pierwszy raz. Wcześniej, jeszcze w sierpniu, w bardzo podobny sposób – tyle że w środku drugiej połowy, a nie doliczonym czasie – „ukłuła” ich Pogoń Grodzisk Mazowiecki, wskutek czego zamiast wygrać, to zremisowali z beniaminkiem 1:1.

„SFG” niezłe mimo wszystko

Szybki atak, rzut wolny i rzut rożny zaważyły o porażce w Bełchatowie, ale ogólny bilans stałych fragmentów jest po tej rundzie dla Ruchu korzystny. Mimo że – na co zwracał uwagę trener Skrobacz – nie dysponują wysokim zespołem, no i nadmienić należy, że przez większość rundy nie mogli korzystać z tych „wieżowców”, które taranowały w poprzednim sezonie III-ligowych rywali, a więc Kacpra Kawuli i Patryka Sikory. Ten drugi wrócił do gry na ostatnie 9 dni, na powrót Kawuli jeszcze trzeba będzie zaczekać.
Jesienią Ruch zdobył 11 bramek ze stałych fragmentów. Wykorzystał (Michał Mokrzycki) 3 rzuty karne, do tego doszły trafienia po dośrodkowaniach z rzutów wolnych i rożnych – po 4. Sam po „SFG” stracił 6 bramek, w tym dwóch… własnych – jako się rzekło, tak było w Grodzisku i Bełchatowie. Ponadto Chojniczanka strzeliła gola po rzucie wolnym, rezerwy Śląska – z karnego, Hutnik – po rożnym, a GKS Bełchatów – po wolnym.

Znakomita kadra

Po czwartej w sezonie porażce – czwartej na przestrzeni poprzednich 8 kolejek – na Ruch spadła krytyka, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jej powodem jest ogólna punktowa zadyszka beniaminka, a nie ten konkretny występ. „Niebiescy” długimi fragmentami mieli sporą przewagę i choć wyrównali późno, bo w 84 minucie, to mieli jeszcze możliwość zdobycia zwycięskiej bramki.

– Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudne zadanie – nie kryje Kamil Socha, trener drużyny z Bełchatowa.

– Było widać, że Ruch chce wygrać i moim zdaniem zagrał naprawdę dobre spotkanie. Prowadził grę, ale to było wiadome od samego początku, bo dysponuje znakomitą kadrą i moim zdaniem jest jednym z faworytów do awansu. Wiedzieliśmy, że aby myśleć o 3 punktach, musimy wznieść się na wyżyny. W piłce często tak jest, że dobra gra nie zawsze gwarantuje wynik, ale nie chcę powiedzieć, że uśmiechnęło się do nas szczęście. Myśmy na to zapracowali, pierwszy raz od dłuższego czasu dla GKS-u zaświeciło słoneczko. Niech nikt nie odbiera tego tak, że wygraliśmy dzięki szczęściu, bo Ruch w kilku sytuacjach też je miał – dodaje Socha, który w poprzednim III-ligowym sezonie napsuł krwi Ruchowi jako trener Piasta Żmigród, będąc w stanie zremisować przy Cichej 2:2.

Dziś jego słowa o znakomitej kadrze Ruchu mimo wszystko trzeba traktować jako element kurtuazji – w Chorzowie wiedzą, że bez kilku wzmocnień będzie trudno, by ten sezon skończył się tak, jak wskazywała na to znaczna część rundy jesiennej: czyli kolejnym awansem.


11 GOLI strzelił jesienią Ruch po stałych fragmentach gry, co przy 29 zdobytych ogółem jest liczbą znaczącą. 6 stracił – z czego dwa na „do widzenia” w Bełchatowie.


Na zdjęciu: W meczu kończącym tegoroczne granie Tomasz Wójtowicz i jego koledzy potknęli się na rywalu, który walczy o utrzymanie.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus