Ruch Chorzów. Nowy rok, nowe nadzieje

Zapominamy o tym, co było. Wszystko jest jeszcze w naszych rękach – podkreśla Katarzyna Wilczek, kapitan szczypiornistek Ruchu Chorzów, przed pierwszym meczem w 2021 roku.


O poprzednim roku „Niebieskie” wolałyby już nie rozmawiać. Zakończyły go jako ostatnia, 8. drużyna ligi, a pożegnały w fatalnym stylu, zostając we własnej hali zdeklasowane 24:42 przez Piotrcovię.

– 40 bramek w piłce ręcznej to zawsze jest pogrom. Ten mecz dał nam do myślenia, będziemy starali się poprawić w kolejnym spotkaniu – przekonuje trener Ruchu Marcin Księżyk, zwracając uwagę na potrzebę uszczelnienia obrony.

W niedzielę o godz. 13.00 „Niebieskie” rozpoczną 2021 rok meczem z piątym zespołem tabeli, Młynami Stoisław Koszalin. – Nowy rok, nowe nadzieje. Najważniejsze jest tu i teraz. Wszystko jest jeszcze w naszych rękach i wszystko może się zdarzyć – mówi Katarzyna Wilczek, mając na myśli 4-punktową stratę do zespołów z Elbląga i Jarosławia.

Kapitan Ruchu podkreśla, że jej zespół musi skończyć z rozdawaniem prezentów rywalom. – Mamy niestety zbyt dużo strat, głównie w ataku pozycyjnym. Za dużo piłek oddajemy w prezencie i z tego biorą się kontry. Jeżeli to wyeliminujemy, to wierzę, że trzy punkty zostaną w Chorzowie – dodaje Wilczek.


Czytaj jeszcze: Deklasacja „Niebieskich”

W pierwszym meczu sezonu – w Koszalinie – „Młyniarki” rozbiły Ruch 37:26. Ekipa Adriana Struzika będzie faworytem niedzielnego spotkania w hali MORiS-u, jednak w Chorzowie liczą na pierwsze od długiego czasu domowe zwycięstwo. – Faworyci są zawsze, ale nigdy nie można powiedzieć, że z kimś nie da się wygrać. Widzieliśmy to chociażby w ostatnich meczach z udziałem zespołu z Lublina – kończy trener Księżyk.


Na zdjęciu: Katarzyna Wilczek zadaje sobie sprawę z tego, że wszystko jest w jej i koleżanek rękach.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus