Ruch Chorzów. Od bohaterów do frajerów

Bramka stracona w ostatniej akcji przesądziła o tym, że „Niebiescy” żegnają jesień porażką i w poniedziałek z pozycji wicelidera zepchnąć ich może na długie zimowe miesiące Chojniczanka.


Skoro trener Jarosław Skrobacz mówił przed wyjazdem do Bełchatowa, że jesteś tak dobry, jak ostatni mecz i wynik uzyskany z GKS-em będzie się ciągnął za Ruchem podczas 3 miesięcy zimowej przerwy, to wczorajszy wieczór nie mógł potoczyć się gorzej. Do dobrej sumarycznie rundy życie dopisało epilog rodem z koszmarów.

Ta ostatnia minuta

W ostatniej minucie doliczonego czasu „Niebiescy” egzekwowali rzut rożny. Wydawało się, że przegrać już się nie da. Łukasz Janoszka dośrodkował jednak tak fatalnie, że bełchatowianie wyprowadzili jeszcze zabójczą kontrę. Damian Warnecki nie zmarnował sytuacji sam na sam z Jakubem Bieleckim, zapewniając swojej drużynie pierwsze zwycięstwo pod wodzą trenera Kamila Sochy.

Chorzowianie przeszli jesienią drogę od bohaterów do fajerów, bo odkąd stracili status niepokonanych, w 8 meczach ponieśli 4 porażki, w ostatnich 3 występach nie zgarnęli kompletu punktów, a z 4 wyjazdów przywieźli ledwie „oczko” i dziś Chojniczanka tuż przed zapadnięciem w zimowy sen może pozbawić ich pozycji wicelidera.

Flaszką w głowę

Mecz w Bełchatowie był fatalny do oglądania, co zdeterminowała zimowa aura i murawa udekorowana połaciami śniegu, na której trzeba było grać pomarańczową piłką. Okupujący pozycję w strefie spadkowej GKS postawił na niską obronę, zmuszając Ruch – osłabiony brakiem pauzującego za kartki kapitana Tomasza Foszmańczyka – do ataku pozycyjnego. Mogło wydawać się, że gol dla podopiecznych Jarosława Skrobacza jest kwestią czasu, ale im bliżej było przerwy, tym groźniejsi byli gospodarze, stawiający na kontry i stałe fragmenty. Po przerwie jeden z nich dał im prowadzenie, gdy z bliska do siatki trafił Dawid Flaszka.

Chorzowianie bili głową w mur i przebili go w 84 minucie za sprawą precyzyjnego uderzenia Daniela Szczepana pod poprzeczkę. Miało się wrażenie, że pójdą za ciosem, bo nie wypuszczali miejscowych z ich połowy. Szczepan miał jeszcze dwie dobre okazje, ale decydujący cios wyprowadzili bełchatowianie. Stały fragment, kontra, kilka przyzwoitych interwencji bramkarza – nie potrzebowali wiele, by uporać się z wiceliderem. Ruch długo na autostradzie do I ligi dotrzymywał kroku Stali, ale został już niemalże wchłonięty przez peleton.


GKS Bełchatów – Ruch Chorzów 2:1 (0:0)

1:0 – Flaszka, 61 min, 1:1 – Szczepan, 84 min, 2:1 – Warnecki, 90+5 min

GKS: Otczenaszenko – M. Gancarczyk, Klabnik, Kunka, Szymorek – Graczyk, Golański (65. Sołtysiński) – Wroński, Ryszka, Flaszka (90. Kujawa) – Warnecki. Trener Kamil SOCHA.

RUCH: Bielecki – Będzieszak, Nawrocki, Kulejewski – Wójtowicz (62. Kwaśniewski), Neugebauer (39. Wyroba), Mokrzycki (86. Kowalczyk), Szkatuła (86. Sikora) – Janoszka, Żagiel (62. Siwek) – Szczepan. Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Marek Śliwa (Kielce). [Widzów] 720. Żółte kartki: Mokrzycki, Kwaśniewski, Szkatuła.
Piłkarz meczu – Damian WARNECKI.


Na zdjęciu: Piękny gol Daniela Szczepana zdał się na nic. Ruch po raz czwarty tej jesieni na tarczy…
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus