Ruch Chorzów. Oddech przed szczytem

Po niedzielnym treningu zawodnicy Ruchu Chorzów dostali od Jarosława Skrobacza dwa dni wolnego, po których rozpoczną przygotowania do najważniejszego meczu rundy wiosennej.


Po sobotnim zwycięstwie (4:1) z Pogonią Grodzisk Mazowiecki – pierwszym w 2022 roku przy Cichej – „Niebiescy” dostali dwa dni oddechu. – Jeszcze na niedzielę zaplanowaliśmy trening, a w poniedziałek i wtorek wolne. Kolejne spotkanie gramy dopiero w poniedziałek, mikrocykl jest wydłużony, dlatego dwa dni na odreagowanie są potrzebne. W Chojnicach czeka nas zupełnie inny mecz. Nie będzie nam mogło przydarzyć się takie 30 minut, jak w sobotę – mówi trener Jarosław Skrobacz, zdradzając, że w przerwie spotkania z beniaminkiem – gdy rezultat brzmiał 1:1 – było głośno, jak nigdy.

Podpuścić i skasować

– Potwierdzam – uśmiecha się pomocnik Michał Mokrzycki, za którego sprawą Ruch strzelił wyrównującego gola „do szatni”, a wcześniej niemiłosiernie męczył się z rywalem ze strefy spadkowej.

– Goście dobrze się ustawili, a w nasze poczynania wkradła się nerwowość, nie potrafiliśmy złapać rytmu, straciliśmy bramkę i było nam ciężko. Gol tuż przed przerwą dodał nam wiary. Druga połowa to już ogrom sytuacji. Rywalom pomagały poprzeczki, słupki. Wpadły cztery bramki, mogło dużo więcej, ale cieszymy się z tego, co jest – analizuje Łukasz Janoszka, który dał chorzowianom prowadzenie na początku drugiej połowy. Jednej z najlepszych, o ile nie najlepszej pod względem liczby stworzonych sytuacji, jaką rozegrał Ruch w II lidze.

– Skwituję to szatniowym powiedzeniem „podpuścić i skasować” – Michał Mokrzycki w żart obraca pytanie o powody słabej postawy sprzed przerwy. – Trzeba się cieszyć, że w drugiej połowie pokazaliśmy pełnię swoich możliwości i wygraliśmy. Ale czy to było najlepsze 45 minut? Trudne pytanie, skoro jesteśmy po 23 kolejkach. Na pewno była to bardzo dobra połowa. W pewnym momencie, przy stanie 2:1, przypomniałem sobie mecz z rezerwami Lecha (2:2 – dop. red.).

Tym razem nie szliśmy już na hurra do przodu, tylko wyciągnęliśmy wnioski i kontrolowaliśmy to spotkanie, choć Pogoń próbowała wyjść z kilkoma kontrami. Byliśmy skoncentrowani, wpadła trzecia i czwarta bramka, mieliśmy spokojną końcówkę i nie musieliśmy martwić się o wynik – dodaje środkowy pomocnik zespołu z Cichej.

„Szczepkowi” zaczęło wpadać

Początek wiosny można uznać w Chorzowie za udany, bo tak trzeba traktować 7-punktowy dorobek uzyskany w trzech kolejkach. – To dobre wejście w rundę, ale szkoda tych 2 punktów z Lechem. Trzeba patrzeć do przodu. Teraz przed nami bardzo ważny mecz. Jeśli go wygramy, to będziemy krok po kroku dążyć do tego, by zająć 2. pozycję. Nie ma co patrzeć na rywali, a skupić się na sobie, punktować. Zobaczymy, co nam to da na koniec sezonu – przyznaje Michał Mokrzycki.

W tym punktowaniu na pewno pomaga Daniel Szczepan. Napastnik zdobył w tym roku już 4 bramki, czyli tyle, ile jesienią. Jest w wyśmienitej dyspozycji, w sobotę na boisku wszędzie go było pełno… – Daniel nie zmienił swojego stylu grania. Cały czas nam pomaga, a po prostu teraz zaczęło mu wpadać. W poprzedniej rundzie też miał sporo sytuacji, może brakowało mu trochę szczęścia. Super, że tak gra i tak strzela. Trzeba się z tego cieszyć – zaznacza środkowy pomocnik.

Zasłużył na debiut

Za 6 dni w Chojnicach drużyna z Chorzowa powinna być silniejsza kadrowo niż dotąd. – Na 100 procent będzie przygotowany Filip Nawrocki – informuje trener Skrobacz, który w sobotę postanowił jeszcze oszczędzić stopera. Nawrocki urazu doznał na inaugurację wiosny, zabrakło go w konfrontacji z Garbarnią Kraków (2:0), a z Pogonią jeszcze nie zaryzykowano jego występu. Roszady w defensywie są możliwe, skoro Konrad Kasolik nie dograł spotkania z beniaminkiem.

– Nie zaliczy tego występu do najbardziej udanych. Pamiętamy Konrada sprzed kontuzji. Nie grał cztery miesiące, a taki powrót trwa i można było się spodziewać, że jego zachowania oraz decyzje nie będą takie, jakich sam by chciał. Sporo było niepotrzebnej nerwowości. Na pozycjach jest rywalizacja, każdy musi walczyć o miejsce i je szanować – podkreśla szkoleniowiec, który w sobotę dał szansę debiutu Kacprowi Bąkowi, 18-letniemu napastnikowi.

– To było wręcz symboliczne, wszedł przecież za Łukasza Janoszkę. Prowadziliśmy wysoko, więc był to idealny moment. Kacper zapracował sobie na to okresem przygotowawczym. Zdobył bramkę z I-ligową Sandecją, zobaczymy, jak się będzie rozwijał. Na razie wygląda to dobrze, dlatego dostał szansę – opisuje Jarosław Skrobacz. Debiut najwyraźniej uskrzydlił Bąka, bo dzień później w meczu makroregionalnej ligi juniorów z Wartą Gorzów Wlkp., wygranym przez Ruch 8:1, ustrzelił hat trick.

Jak czytać tabelę?

W najbliższy poniedziałek fanatyków „Niebieskich” uszczęśliwi nawet wygrana 1:0. Mecz z Chojniczanką ma wielką wagę. Rywale ostatnio w ogóle nie tracą punktów, mają zapas 4 „oczek” nad chorzowianami i jeśli w przyszłym tygodniu ją powiększą, o bezpośrednim awansie powoli przy Cichej będzie można zapominać.

Położenie Ruchu w tej walce jest tym trudniejsze, że w rundzie rewanżowej zdołał już przegrać z GKS-em Bełchatów, który wycofał się z rozgrywek i większość drużyn wzbogaci się jego kosztem o 3 punkty. Dotyczy to również Chojniczanki, dlatego tabelę w Chorzowie można oglądać dziś inaczej. Jej aktualnym stanem jest również 7 punktów straty do wicelidera z Chojnic. Sporo, nawet przy meczu rozegranym mniej.

– To spotkanie bardzo ważne dla nas, dla Chojniczanki, dla układu tabeli. Trzeba spokojnie się przygotować, podejść jak do każdego kolejnego występu i jechać tam po 3 punkty – deklaruje Michał Mokrzycki.


7 PUNKTÓW – przy meczu rozegranym mniej – traci dziś Ruch do Chojniczanki, gdyby doliczyć jej walkower z wycofanym z rozgrywek GKS-em Bełchatów.


Na zdjęciu: 6 dni zostało Michałowi Mokrzyckiemu i spółce do meczu, który może mieć wielki wpływ na ostateczny rezultat walki Ruchu i Chojniczanki o bezpośredni awans na zaplecze ekstraklasy.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus