Ruch Chorzów. Pora przypomnieć się Polsce

Przed nami intensywny czas, bo w ciągu tygodnia rozegram trzy mecze, dlatego trzeba się bardzo mocno skupić – podkreśla przed dzisiejszym spotkaniem z GKS-em Bełchatów trener Ruchu Chorzów, Jarosław Skrobacz.


Godziny rozgrywania meczów mogą być różne. Jedni – jak na przykład Raków II Częstochowa i Szombierki Bytom oraz Warta Zawiercie i Unia Kosztowy wybiegną na boiska dziś o 10.00, drudzy preferują godzinę 11.00, inni upodobali sobie 17.00, a wielu lubi późne wieczory, bo ma do tego odpowiednie warunki.

Granie do „obiadu”

Ruch Chorzów gra o różnych porach. Przed niespełna tygodniem Motor Lublin podjął go o 20.00, bo mecz był transmitowany na TVP Sport.pl, a sobotnie spotkanie z Bełchatowem rozpocznie się o 13.20. Trzeba by głęboko sięgnąć w pamięć, żeby sprawdzić kiedy ostatnio „Niebiescy” grali „do obiadu”.

Okazja jednak jest szczególna, bo kolejny raz spotkanie z ich udziałem zdecydowała się pokazać TVP Sport, ale tym razem już w paśmie ogólnym. To z pewnością spore wyróżnienie i doskonała okazja, by przypomnieć się całej Polsce. Godzina trochę nietypowa, ale przy Cichej nikt nie ma zamiaru wybrzydzać, bo wyższość nad rywalem trzeba umieć wykazać o każdej porze i w każdych warunkach.

– Wyjazdowe zwycięstwo na pewno nas zmotywowało – nie ukrywa szkoleniowiec chorzowian, Jarosław Skrobacz. – Zawodnicy coraz bardziej przekonują się do pewnych rozwiązań taktycznych, co widać na treningach. Nie jest tajemnicą, że atmosferę tworzą wyniki i ten tydzień należał do przyjemnych. Czeka nas jednak intensywny czas, bo w ciągu tygodnia rozegramy trzy mecze (w środę we Wronkach z Lechem II Poznań, w sobotę u siebie z Garbarnią Kraków – przyp. red.) i musimy być bardzo mocno skupieni. Przy tak napiętym harmonogramie nie ma nawet czasu na normalny trening – dodaje trener Ruchu, który – wraz ze swym asystentem Janem Wosiem – zdołał już poznać swych zawodników, ale głównie tych czołowych.

– Pozostałych musimy jeszcze zweryfikować, ale sezon jest długi, więc na pewno otrzymają okazję, żeby się wykazać. Ci, którzy dziś są nieco dalej od podstawowego składu, muszą mieć świadomość, że są potrzebni, bo w każdej chwili mogą wybiec na boisko.

Pod wrażeniem

GKS Bełchatów sezon rozpoczął 4-punktowym mankiem, ale 3 „oczka” wywalczone kosztem Znicza Pruszków już zdołał zainkasować. – Wiemy, czego się spodziewać po rywalach. Choć po spadku doszło u nich do rewolucji kadrowej, to nadal stanowią solidny zespół – przestrzega Jarosław Skrobacz, wymieniając poszczególnych zawodników i przypisując im konkretne pozycje.

– Tam nie ma anonimowych nazwisk i GKS w każdym meczu będzie chciał punktować. To mocniejsza drużyna od Pogoni Siedlce, z którą zremisowaliśmy w 1. kolejce – dodaje opiekun „Niebieskich”.

– Nasza wiedza o rywalu jest spora, ale znamy też swoją wartość i wiemy co musimy robić, żeby sięgnąć po 3 punkty – mówi Przemysław Szkatuła, największy wygrany początku II-ligowych rozgrywek; z Pogonią wpisał się na listę strzelców, a z Motorem zaliczył dwie efektowne asysty.

– Nie spodziewałem się takiego startu. Zresztą do końca nie wiedziałem, czy będę grał. Analizując przygotowania i sparingi trudno było stwierdzić, na kogo postawią trenerzy. Byłem zaskoczony, że postawili na mnie. Fajnie zaczęła się moja przygoda z Ruchem – uśmiecha się pomocnik, który dobrze czuje się na lewym wahadle i ma nadzieję nie zawieść oczekiwań.

Zawodnik ma świadomość, że na dzisiejszym meczu będzie znacznie mniejsza frekwencja niż w niedzielę w Lublinie, gdzie na trybunach zasiadło 9200 widzów, lecz i tak jest pod ich olbrzymim wrażeniem. – Występowałem w wielu klubach, ale takich kibiców jeszcze nigdzie nie spotkałem. Trzeba ich docenić – apeluje 28-latek.

Mały jubileusz

Zespół „Brunatnych”, którego trenerem jest ich długoletni piłkarz Patryk Rachwał, był dość częstym i raczej niewygodnym rywalem Ruchu. Sobotni mecz będzie już 30. konfrontacją tych zespołów. Najwięcej (19) rozegrano ich na poziomie ekstraklasy, na jej zapleczu było ich 4, w II lidze 2 i w Pucharze Polski 4. Choć bilans bramkowy minimalnie przemawia za chorzowianami (32:30), więcej zwycięstw (12) ma GKS, punktami dzielono się 6 razy, a 11 razy górą byli „Niebiescy”.



Starsi fani najbardziej zapamiętali premierowe starcie. Był to rozegrany w czerwcu 1996 roku na stadionie Polonii w Warszawie finał Pucharu Polski. Ruch po bramce Dariusza Gęsiora wygrał 1:0, zdobywając trzecie i jak na razie ostatnie krajowe trofeum. Ostani raz z kolei oba zespoły zmierzyły się wiosną 2019 roku w Bełchatowie. Wygrali gospodarze 1:0, stawiając krok w kierunku zaplecza ekstraklasy i spychając rywali do II ligi.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus