Ruch Chorzów. Powiew optymizmu

Daniel Szczepan na liście strzelców, Jakub Bielecki z czystym kontem i obronionym rzutem karnym – Ruch w dobrze znany sposób wygrał w Niepołomicach ostatni sparing przed startem sezonu.


– Mógłby już ten wynik być w ramach trzeciej kolejki – uśmiechnął się prezes Seweryn Siemianowski po końcowym gwizdku ostatniego sparingu Ruchu. Na 6 dni przed inaugurującym sezon meczem ze Skrą Częstochowa beniaminek I ligi pokonał Puszczę, czyli rywala, z którym za 3 tygodnie zmierzy się ponownie, tyle że już o punkty.

Z wizytą u Lenczyka

Chorzowianie niedługą trasą za Kraków połączyli z wizytą u Oresta Lenczyka. 80-letni trener, który 3-krotnie pracował przy Cichej, został odznaczony tytułem ambasadora Ruchu przez klubową delegację w osobach prezesa Siemianowskiego, wiceprezesa Marcina Stokłosy i pełnomocnika zarządu Marka Godzińskiego.

Ale najistotniejszy tego dnia był ostatni sprawdzian przed powrotem do I ligi, którego sztaby szkoleniowe obu zespołów – w odróżnieniu od części rywali – postanowiły nie zamykać przed publicznością. Stąd też na trybunach kameralnego stadionu zasiadła całkiem spora jak na sparingowe realia grupa widzów, część z nich zapewne zrobiła sobie przerwę od czerpania z uroków pięknego niepołomickiego rynku. Choć zwłaszcza „Niebiescy” tasowali jeszcze składem, dokonując zmian nawet w trakcie I połowy, spotkanie to miało już w sobie pierwiastek ligowej rywalizacji.

Dobra połowa

Sędzia Sebastian Krasny musiał pokazać kilka kartek, sporo było ostrej gry. W I połowie „zwarli” się Daniel Szczepan i Michał Koj, w II połowie boisko z urazem opuścił Kevin Komar, bramkarz Puszczy, którego poturbował Konrad Kasolik. Założonego wcześniej wymiaru czasu nie spędził też na placu Łukasz Janoszka, u którego po dwóch kwadransach odezwały się plecy, ale trener Jarosław Skrobacz był dobrej myśli w kontekście stanu zdrowia jednego ze swoich asów.

Sytuacja kadrowa „Niebieskich” generalnie zresztą jest pozytywna; trwa tylko oczekiwanie na Macieja Sadloka, a prócz niego jedynym zawodnikiem, który nie załapał się na występ w Niepołomicach, był młodzieżowiec Maksymilian Roguła. Z zespołem nie było też… II trenera Jana Wosia, który pojechał na przeszpiegi, obserwując Skrę w – przegranym 1:2 – sparingu z GKS-em Jastrzębie.

Kibiców Ruchu, który przegrał poprzednie 2 sparingi (0:3 z Jastrzębiem, 0:1 z Podbeskidziem) optymizmem może napawać to, jak wyglądała I połowa. Na tle ligowego rywala drużyna zaprezentowała się po prostu lepiej piłkarsko, miała większą jakość w ataku pozycyjnym, kilka akcji ładnie zazębiło się. Była przy tym uniwersalna, bo nie zawsze zakładała wysoki pressing, nie zawsze też Jakub Bielecki krótko rozgrywał piłkę od bramki, czasem używając dalekiego zagrania w stronę Daniela Szczepana czy Artura Pląskowskiego.

Asysta debiutanta

Pewnie Ruch udokumentowałaby solidne 3 kwadranse prowadzeniem, gdyby nieco lepiej celowniki nastawione mieli Szczepan (zdecydowanie wyróżniająca się postać) i Tomasz Foszmańczyk (zaczął na ławce, drugą „dziesiątką” obok Janoszki był Pląskowski). Paradoksalnie, jedyny gol padł w II połowie, czyli tej, która generalnie należała do Puszczy; również i z tego względu, że trener Skrobacz dokonywał sporej liczby zmian, a gospodarze mieli stabilniejszy skład.

Niepołomiczanie zostali pobici własną bronią, którą niewątpliwie są stałe fragmenty. Mają rosły zespół, ale chorzowska defensywa radziła sobie z rzutami wolnymi czy rożnymi, które często były bite na bliższy słupek. Jak to robić, pokazał Ruch tuż po przerwie, gdy głową do siatki trafił Szczepan. Asystował mu Mikołaj Kwietniewski, czyli jeden z dwóch środkowych pomocników zakontraktowanych w minionym tygodniu – obok Jakuba Witka.

Kwietniewski na pozycji ofensywnego pomocnika był aktywny, brał grę na siebie, chętnie wykonywał stałe fragmenty. Rzucało się w oczy, że Ruch dośrodkowuje głównie piłki dochodzące – czy to za sprawą Janoszki, czy Tomasza Swędrowskiego, czy potem Kwietniewskiego. Mógł zaliczyć jeszcze jedną asystę, tym razem po rzucie wolnym, gdy z jego centry użytek zrobił Pląskowski, ale obił poprzeczkę.

Symboliczny moment

Puszcza powinna wyrównać bardzo szybko, gdy Kasolik mało odpowiedzialnie sfaulował jednego z rywali będącego tyłem do bramki. – „Bielu” obroni – rzucił tylko przed rzutem karnym prezes Siemianowski, a bramkarz jak zwykle nie zawiódł, odbijając piłkę po uderzeniu Artura Siemaszki w swój prawy róg.

Częstotliwość zmian, rotowania składem w ostatnim sparingu, mogła tylko dodatkowo zaintrygować kibiców „Niebieskich” przed ligową premierą i podejść z ostrożnością do wyciągania większych wniosków. Bardzo symboliczny był moment w okolicy 80 minuty, kiedy okazało się, że spośród wszystkich zawodników na boisku największy staż w Ruchu ma Filip Nawrocki (opaskę kapitańską z rąk Foszmańczyka przejął… 15-letni Bartłomiej Barański). A przecież Nawrocki przy Cichej gra ledwie od roku! To pokazuje, jak tego lata przebudowano zespół, by przygotować go na I-ligowe boje. Jak wyszło? Pierwsza odpowiedź już za 4 dni…


Puszcza Niepołomice – Ruch Chorzów 0:1 (0:0)

0:1 – Szczepan, 46 min (głową)

PUSZCZA: Komar (60. Wróblewski) – Mroziński, Koj (80. Czarny), Sołowiej (46. Wojcinowicz), Pięczek – Bartosz (80. Adisa), Hajda (80. Jopek), Serafin, Tomalski, Cichoń (60. Aftyka) – Thiakane (46. Siemaszko). Trener Tomasz TUŁACZ.

RUCH: Bielecki (61. Osobiński) – Kasolik (61. Szur), Szur (32. Nawrocki), Szywacz (83. Franke) – Wójtowicz (46. Michalski), Sikora (46. Piątek), Swędrowski (46. Witek), Moneta (46. Winciersz) – Pląskowski (46. Kwietniewski), Janoszka (35. Foszmańczyk, 80. Barański) – Szczepan (71. Pląskowski). Trener Jarosław SKROBACZ.



26 MECZÓW w II lidze rozegrał w poprzednim sezonie Jakub Witek, będąc wypożyczony z Wisły Płock do Raduni Stężyca. Teraz niespełna 20-letniego defensywnego pomocnika od „Nafciarzy” wypożyczył na rok Ruch. Witek to Ślązak, były zawodnik Gwiazdy Ruda Śląska, Sprintu Katowice czy Stadionu Śląskiego Chorzów. Urodzony w Katowicach, gra przy Cichej była jego dziecięcym marzeniem.


Na zdjęciu: Jakub Bielecki błysnął formą na niespełna tydzień przed swoim debiutem w I lidze.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus