Ruch Chorzów w głowach ma tylko jedno

Ruch Chorzów przygotowuje się do derbów w Katowicach, określanych przez kapitana Tomasza Foszmańczyka niesamowitymi. Jakub Bielecki przeprasza zawodnika Odry Opole.


Cztery punkty, by awansować bezpośrednio bez oglądania się na wyniki rywali, a pięć dni do meczu z GKS-em Katowice, pierwszego od 20 lat, który ma odbyć się z kibicami obu klubów – w obozie Ruchu trwa odliczanie o podwójnym ładunku emocjonalnym. Raz, że derby to derby, a dwa – walka o powrót do ekstraklasy jest już nawet nie na ostatniej prostej, co ostatnich metrach. Ruch Chorzów od spełnienia marzeń dzieli krótka droga, choć każdy wie, że z GKS-ami z Katowic i Tychów łatwo nie będzie.

Ruch jest blisko awansu

– Wszystko dalej zależy od nas. Mamy dwa mecze. Chciałbym, byśmy je wygrali i o nic się nie martwili. Przed nami niesamowite derby z GKS-em. Mam nadzieję, że uda się je wygrać. Patrzymy na siebie i to jest najważniejsze. W żadnym spotkaniu nie jest łatwo. Z Odrą wygraliśmy 3:0, przez długi okres graliśmy z kontry, ale mądrze. To nie była gra na wynik, by tylko się wybronić. My po prostu gramy mądrze, z każdym meczem łapiemy doświadczenie i wychodzi to na boisku. Sami sobie narzucamy presję. Wiedzieliśmy, że Ruch Chorzów musi wygrać z Odrą, by o nic się nie martwić – mówił Tomasz Foszmańczyk, kapitan zespołu, przed kamerami Polsatu Sport.


Czytaj także:


O pokonaniu opolan przez Ruch Chorzów zadecydowały stałe fragmenty gry. Najpierw „swojak” po rzucie rożnym egzekwowanym przez Macieja Sadloka, potem krótko rozegrany rzut wolny zwieńczony na długim słupku przez Patryka Sikorę.

– Jeden, drugi stały fragment… Gdy robi się awanse, to właśnie w ten sposób! – oceniał Rafał Grodzicki, były kapitan „Niebieskich”, który widział piątkowe zwycięstwo z Odrą z trybun. – Drugi raz byłem na meczu Ruchu w Gliwicach. Bajka! Akustyka rewelacyjna. Jeśli mówi się, że kibice potrafią być dwunastym zawodnikiem, to tu czuć ewidentnie, jak pomagają. Aż chciałoby się wrócić na boisko. Pierwsza połowa była trudna, Odra grała fajną, poukładaną piłkę, ale wyszła siła zespołu Ruchu. Awans jest blisko – dodawał „Grodek”.

Czuło się w piątkowy wieczór na stadionie Piasta, jak zjednoczona jest drużyna i kibice w walce o duży cel. Na przestrzeni ostatnich 5 kolejek zanotowała 4. zwycięstwo do zera. – Odra to nie jest byle kto, tylko zespół, o którym wiedzieliśmy, że broniąc się przed spadkiem stracił w tej rundzie tylko 8 bramek i jest dobrze zorganizowany. Ruch Chorzów czekała ciężka przeprawa, nie chcieliśmy za bardzo otwierać się, mając świadomość, że opolanie są dobrzy w kontrach. To przyniosło skutek, a naszą mocną stroną zawsze były stałe fragmenty. W końcu coś musiało wpaść. Zgarnęliśmy 3 punkty bardzo ważne dla układu tabeli – mówił Patryk Sikora, środkowy pomocnik Ruchu.

Bardzo ważny moment

Bez odpowiedzi zostaje już pytanie, jak mógłby potoczyć się ten mecz, gdyby przy stanie 2:0 sędzia wyrzucił z boiska Jakuba Bieleckiego. „Dzień po meczu skontaktowałem się z Tomasem Mikiniciem, by go przeprosić za niefortunne zdarzenie podczas meczu. Tomas, jeszcze raz – szybkiego powrotu do zdrowia” – napisał wczoraj na Twitterze bramkarz „Niebieskich”. Bielecki poza polem karnym staranował słowackiego pomocnika Odry, głową trafiając w jego szczękę, uszkadzając mu ją oraz dwa zęby. – Chyba niepotrzenie „Bielu” wychodził…” – przyznawał Jarosław Skrobacz, trener Ruchu.

Bramkarz ujrzał jedynie żółtą zamiast czerwonej kartki. Chorzowianie mogli mówić, że piłkarski los się do nich uśmiechnął. Podobnie było w Gdyni, kiedy Arka stworzyła sporo sytuacji, ale albo nadziewała się na Bieleckiego, albo pudłowała.

Zdarzenie-zderzenie z piątku mogło być bardzo ważnym momentem sezonu. Z powodu urazu na ławce brakowało Jakuba Osobińskiego. Rolę rezerwowego bramkarza pełnił junior Wiktor Rusin. Gdyby w tak ważnej chwili miał wskoczyć między słupki – a potem ważyłoby się, czy 18-latek będzie też musiał zagrać w derbach z GieKSą – to przy Cichej wskazówka odmierzająca ciśnienie jeszcze dodatkowo przechyliłaby się na prawą stronę.

Scenariusz optymistyczny

To już jednak historia. Liczy się przyszłość. Wygrana w Katowicach jeszcze nie pozwoli Ruchowi świętować. W sobotę Wisła Kraków nie potknęła się w Bielsku-Białej. Jeśli Ruch Chorzów uzyska przy Bukowej lepszy wynik niż dzień później „Biała gwiazda” w domowej konfrontacji z Zagłębiem Sosnowiec, może być „po herbacie”. I to już w najbliższy weekend. Dla klubu z Cichej bardzo optymistyczny scenariusz. Należy nastawiać się, że walka o bezpośredni awans z drugiego miejsca, za plecami ŁKS-u, toczyć się będzie do ostatniej kolejki.

Mecz z GKS-em Tychy z pewnością obejrzy komplet blisko 10 tys. widzów. Zajmą też sektor gości i bufory z racji statusu imprezy masowej podwyższonego ryzyka. W Gliwicach przyjęci nie zostaną fani z Tychów (tak też się działo przy okazji wizyt ŁKS-u i Resovii). Pierwszeństwo przy zakupie biletów mają osoby, które były na pierwszym wiosennym spotkaniu z Chrobrym Głogów, na wszystkich meczach w Gliwicach oraz regularnie opłacający składki członkowie stowarzyszenia kibiców „Wielki Ruch”.

Misja derby

– Od soboty obowiązuje misja derby. Nie patrzymy w tabelę, chcemy wygrać w Katowicach, Wisła nie ma znaczenia. Zamierzamy dopiąć swego, zgarnąć 3 punkty za tydzień i za dwa tygodnie – podkreślał Patryk Sikora.

O ile Tychy zagrają z Ruchem już utrzymane, jako klub będący po zmianie właścicieli, w którym szykuje się sporo roszad. Jednak dla katowickiej GieKSy derby to mecz rundy o uratowanie honoru, odzyskanie twarzy po rozczarowującej wiośnie.

– Podejrzewam, że nasz następny rywal w głowach ma tylko jedno: że mógł przegrywać ze wszystkimi, tylko nie z nami. O mobilizację na to spotkanie będzie bardzo łatwo. Myślę, że odpowiemy tym samym. Liczę, że to będzie mecz dobry dla nas, który dobrze rozegramy taktycznie, odpowiednio motorycznie i wygramy – mówi trener Skrobacz.


Na zdjęciu: Ruch Chorzów do ekstraklasy ma do zrobienia tylko dwa kroki – i to z marginesem na drobne potknięcie.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.