Ruch Chorzów. Przy Cichej już plus 8!

Na kilka dni przed półmetkiem II-ligowego sezonu sytuacja „Niebieskich” w tabeli jest taka, o jakiej u progu sezonu można było tylko marzyć.


W sobotę „Niebiescy” rozbili przed własną publicznością rezerwy Śląska Wrocław 5:2, odnosząc drugie z rzędu zwycięstwo, a równie dobre wieści napłynęły do nich z Elbląga, gdzie Olimpia zremisowała z Chojniczanką. Oznacza to, że wicelider z Chorzowa ma już 8 punktów przewagi nad strefą barażową, a 9 – zespołami plasującymi się tuż za czołową szóstką. Taki scenariusz na ledwie kolejkę przed półmetkiem sezonu latem każdy przy Cichej musiałby brać w ciemno. 8 „oczek” to już solidny kapitał w walce o awans do I ligi.

Zarządowi – pole do popisu

– Kapitał – kapitałem, ale dobrze wiemy, że tabela liczy się po ostatnim spotkaniu, a nie piętnastym czy dwudziestym – mówi Jarosław Skrobacz, trener Ruchu.

– Trzeba grać do końca. Wiadomo, że mamy swoje plany. Cały czas powtarzam i kolejny raz powiem: zróbmy jesienią jak najwięcej punktów, by dać zarządowi duże pole do manewru, do działania. Oczywiście – działamy wspólnie. Znamy swoje miejsce w szeregu. Wiemy, że Ruchu Chorzów nie będzie zimą stać na jakieś spetkakularne transfery, ale na pewno zamierzamy się wzmocnić, by drużyna miała zapewnioną jeszcze większą rywalizację na każdej pozycji – dodaje szkoleniowiec chorzowian. Mimo świetnej rundy, wydaje się, że pozostaje im walka o 2. miejsce, jakie od dłuższego czasu zajmują. Stal Rzeszów spisuje się jeszcze lepiej, wygrała 13 z 16 spotkań i nad Ruchem ma 7 „oczek” zapasu, a dalszą część peletonu zdystansowała już na 15 punktów.

– To drużyna bardzo silna personalnie. Tam ilość przeradza się w jakość, a gdy wypadnie zawodnik z podstawowego składu, bardzo łatwo zastąpić go tym nr 13, 14 czy 15. To ogromna siła Stali. Teraz punktuje, ale przyjdzie też taki moment, że będzie te punkty tracić. Zobaczymy, co wtedy… Ale skupiajmy się na sobie, zróbmy do końca roku jak najwięcej, a później zastanawiajmy się, co dalej – przyznaje trener Skrobacz.

Na właściwych torach

A szansa na to, by w ostatnich czterech tegorocznych kolejkach powiększyć dorobek, jest spora – nawet zważywszy na fakt, że 3 spotkania Ruch rozegra na wyjazdach, a przy Cichej podejmie jeszcze tylko tyleż bogaty i mający wielkie ambicje, co rozczarowujący Motor Lublin. Chorzowianie dobrze spisują się w roli gości (5 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka), a w najbliższych tygodniach zagrają na stadionach zespołów walczących o utrzymanie – Hutnika Kraków, Pogoni Siedlce czy GKS-u Bełchatów.

– Zrobimy wszystko, by końcówka roku była przyjemna dla kibiców, byśmy mogli spokojnie udać się w grudniu na urlopy i pozytywnie spoglądali na przygotowania do rundy rewanżowej – mówi Łukasz Janoszka, jeden z liderów zespołu, ciesząc się, że Ruch szybko wrócił na zwycięską ścieżkę po porażkach z Wisłą Puławy i Zniczem Pruszków.

– Byliśmy świadomi tego, że nie zdołamy wygrać wszystkich meczów i zdarzą się potknięcia. Zdarzyły się, ale w stylu, w jakim nie powinno. Dwa wygrane spotkania pokazały, że wracamy na właściwe tory. Nasza sytuacja w tabeli jest bardzo dobra., ale weźmy pod uwagę, że zostało jeszcze mnóstwo kolejek. Musimy twardo stąpać po ziemi, do każdego meczu podchodzić z takim zaangażowaniem, co w ostatnią sobotę i grać tak, jak potrafimy. Wtedy będzie dobrze. Tyle przed nami, że trzeba podejść do tematu spokojnie – dodaje „Ecik”.

Kornery razy dwa

Janoszka w meczu z rezerwami Śląska strzelił gola, miał asystę, a bramkami kończyły się też jego dwa dogrania z rzutów rożnych. Co ciekawe, wcześniej przez cały sezon Ruch strzelił po kornerach… również 2 gole. W sobotę podwoił ten dorobek.

– Fakt jest taki, że sporo czasu poświęcamy na stałe fragmenty gry. Kto wie, czy nawet nie za dużo. Tym razem trochę pozmienialiśmy. Piłki miały być zdecydowanie silnej bite, by nie dawać bramkarzowi szans wychodzenia do dośrodkowań. Skończyło się tak, że strzeliliśmy 2 gole – mówi trener Skrobacz, którego mogły irytować na przestrzeni tej rundy pytania o brak trafień nominalnych napastników. Ale to już przeszłość. W minionej kolejce Daniel Szczepan nie dość, że zaliczył chyba najlepsze zawody w sezonie, to do 2 asyst dorzucił jeszcze 3. w tej rundzie gola.

– Powtórzę: niech Daniel nie strzela, byle byśmy do końca wygrywali. On wykonuje tak dużą pracę na boisku, jest tak zaaangażowany, napsuje tyle krwi przeciwnikom, że nie ma co dyskutować. Trzeba być wyjątkowo złośliwym, by dopatrywać się w jego grze złych rzeczy. Gdy będzie grał słabo, to usiądzie na ławce, ale robi to, co do niego należy, dobrze realizuje zadania taktyczne – chwali szkoleniowiec „Niebieskich”, którzy w niedzielę zmierzą się w Krakowie z Hutnikiem.


Na zdjęciu: Choć dorobek Daniela Szczepana – 3 gole – na kolana nie rzuca, to nie ma cienia wątpliwości, że bez niego Ruchowi byłoby dużo trudniej zbudować w II-ligowej tabeli tak okazałą przewagę nad rywalami.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus