Ruch Chorzów. Rezerwy są ogromne

Miło słuchać pochwał. Wiemy, jak chcemy grać, ale nie zawsze nadążają za tym umiejętności. Pod kątem taktycznym mamy mnóstwo do poprawy – tonuje nastroje Jarosław Skrobacz, trener komplementowanego przez II-ligowych rywali Ruchu Chorzów.


Szybko poszło. Wystarczyło pięć kolejek, by trener jednego z rywali Ruchu wystawił mu dużą laurkę.

– Przyjechaliśmy do najlepiej grającego zespołu w tej lidze, co potwierdziły ostatnie spotkania. Ruch bardzo podobał mi się meczach, które oglądałem. Choćby w pierwszej połowie z Bełchatowem to był futbol, który przerastał tę ligę – mówi Maciej Musiał, trener Garbarni, czyli pierwszej drużyny, która zdołała w starciu z „Niebieskimi” zachować czyste konto, wywożąc z Cichej bezbramkowy remis.

Już rozkręceni

– Zawsze miło słyszeć pochwały. Wiemy, jak chcemy grać. Ofensywnie, szybko po odbiorze. Nie zawsze umiejętności za tym nadążają. Mamy zespół w sporej części młody, nieograny na II-ligowym poziomie, a mimo wszystko sobie radzimy – przyznaje Jarosław Skrobacz, trener chorzowian, którzy w roli beniaminka pozytywnie zaskakują. 11 punktów w 5 kolejkach dzięki 3 zwycięstwom i 2 remisom po spotkaniach, w których byli lepsi – mało kto mógł liczyć, że początek sezonu pójdzie tak gładko. A przecież mowa o drużynie będącej tuż po awansie z ligi makroregionalnej, nieco latem przebudowanej, ze zmienionym sztabem szkoleniowym i ustawieniem. Wydawało się, że czas będzie pracował na korzyść Ruchu i z biegiem rundy jesiennej będzie się rozkręcał. Tyle że… już jest rozkręcony i oceny tej nie może zmienić nawet strata punktów z Garbarnią po konfrontacji, którą chorzowianie zdominowali, ale byli nieskuteczni.

– Rezerwy w naszej grze jeszcze są i to ogromne – przekonuje Skrobacz.

– W ostatnim tygodniu akurat trochę brakowało nam czasu, bo graliśmy dwa mecze, ale na treningach naprawdę mnóstwo poświęcamy taktyce. Zmodyfikowaliśmy ustawienie, gramy trójką środkowych obrońców, zachowania dla niektórych zawodników są totalną nowością. Do poprawy pod kątem taktycznym mamy mnóstwo. Cieszy tym bardziej, że młodzi zawodnicy, jak Tomek Neugebauer czy Tomek Wójtowicz, obaj z rocznika 2003, bez kompleksów wskakują do składu i rywalizują w tej lidze jak równy z równym – zwraca uwagę szkoleniowiec „Niebieskich”, który może zarażać kibiców pozytywną energią, optymistycznym nastawieniem, pogodą ducha, ale i pokorą.

Okienka nie zamknęli?

Pewnie byłby w jeszcze lepszym nastroju, gdyby bramki zdobywali napastnicy, a na razie do siatki nie trafili ani Daniel Szczepan, ani Michał Biskup.

– My tak naprawdę gramy trójką napastników. Uwzięliśmy się na Szczepana, ale strzelali już Tomek Foszmańczyk, Łukasz Janoszka, Kuba Siwek. Gdy spojrzymy na zwykłe statystyczne dane z InStata, to widzimy, że Szczepan więcej od nich pracuje w defensywie, nieraz jest na boisku niżej. Powiedziałem już, że niech Daniel nie strzela, proszę bardzo, ale wygrywajmy mecze – przyznaje trener Skrobacz, który teraz będzie miał więcej czasu na pracę z zespołem, bo kolejne spotkanie – dopiero w sobotę w Grodzisku Mazowieckim. Chwila oddechu się przyda, skoro cztery ostatnie kolejki Ruch zaczynał identyczną jedenastką.



– Jesteśmy na trzecim poziomie rozgrywkowym. Warunki do odnowy, regeneracji… Na pewno z pewnych rzeczy można by wyciągać więcej. Gdy gra się co 3 dni, wraca późno z wyjazdu, to ma to odbicie na dyspozycji, ale nie narzekajmy. Przecież rywale przeżywają to samo. Trzeba sobie radzić. Myślę, że gdyby ktoś przed trzema poprzednimi kolejkami powiedział o 7 punktach, to byłby to wynik do przyjęcia – mówi szkoleniowiec „Niebieskich”, którzy w tabeli ustępują jedynie Stali Rzeszów i Chojniczance. Te drużyny latem mocno się zbroiły. Do końca sierpnia został tydzień…

– Jeszcze nie zamknęliśmy tego okienka. Nie można wykluczyć, że trafi nam się coś ciekawego – uśmiecha się Jarosław Skrobacz.


Na zdjęciu: Tomasz Neugebauer (z prawej) ma dopiero 18 lat, a niektórzy rywale już się od niego odbijają…

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus