Ruch Chorzów. Siła tkwi w prostocie

Ma być najszybszym źródłem informacji z Cichej i w bardzo prosty sposób pomagać klubowi zarabiać niemałe pieniądze. Ruch w obecności kilkuset osób, na czele z wiceprezydentem miasta Marcinem Michalikiem, uroczyście zaprezentował w Chorzowskim Centrum Kultury działanie mobilnej aplikacji, którą kibice już od kilkudziesięciu godzin mogą pobierać na swoje smartfony.

Ponad 1000 partnerów

Na jakiej zasadzie 14-krotni mistrzowie Polski mają czerpać zyski z tej aplikacji? Kibic rejestrując się w niej, podaje swój numer karty kredytowej czy debetowej (tych kart można wprowadzić do aplikacji maksymalnie pięć, również firmowe). Potem wystarczy już tylko dokonywać zakupów u partnerów klubu i płacić kartą, której numer został zintegrowany z aplikacją. Nie trzeba mieć w tym celu żadnej innej karty, nie trzeba też niczego specjalnego mówić przy kasie podczas płatności. Część tych zysków, które wygenerują firmom kibice, będzie przekazywana na klub. Nie jest to oczywiście kwota stała, a procent. Czasem 1,5, czasem 2, czasem 3.

Wszystko jest do doprecyzowania w umowie między klubem a firmą. Podobno bardzo prostej, 4-stronicowej, w której firma ma tylko określić, jaki procent jest gotowa przeznaczać na klub. Do programu Ruchu już teraz przystąpiło 20 chorzowskich przedsiębiorców, a przy Cichej wierzą, że ta liczba będzie szybko rosnąć.

Mowa nie tylko o sklepach stacjonarnych, ale i – a może przede wszystkim – tych internetowych. Ich już jest ponad 1000, w tym tak znane firmy jak Emirates, Empik, Allegro, Adidas, KFC, Ali Express, Flixbus, booking.com, New Balance czy Leroy Merlin. By jakiś procent z dokonanych przez internet zakupów spłynął na Cichą, należy otworzyć stronę takiego partnera przez aplikację. To wszystko. Potem forma płatności – czy to kartą, czy przelewem – jest już dowolna.

Jedynym wyjątkiem jest współpraca ze stacją paliw BP oraz dyskontem Tesco. Tu kibice, chcąc pomóc Ruchowi, mają używać dedykowanych kart przedpłaconych. Tesco przekazuje 1,5 procent, zaś BP – 2 procent. – Nikt prócz Ruchu tyle w Polsce od BP nie dostał – mówią w Chorzowie.

Najpierw remont szatni

W aplikacji będzie widoczne, ile pieniędzy przekazała Ruchowi każda firma, która przystąpiła do programu – i jaki procent zysków od kibiców przeznacza na klub. – Zależało nam na tym, by aplikacja była w pełni transparentna. Świadczy o tym wiele rzeczy. Pieniądze nie są zbierane po to, aby je zbierać. Zawsze na dany okres będziemy wyznaczać sobie cel. Każdy kibic może zobaczyć, co w danym momencie nim jest, kiedy kończy się zbiórka i ile brakuje – wyjaśnia Tomasz Ferens, rzecznik prasowy Ruchu.

Ten pierwszy cel to remont szatni pierwszej drużyny. Wyceniono go na 5000 złotych, zbieranie środków zakończyć ma się 31 grudnia. Klub z realizacji każdego celu będzie musiał rozliczyć się fakturą. Za pośrednictwem aplikacji będą też odbywać się licytacje. Pierwsza dotyczy możliwości spędzenia dnia na zimowym zgrupowaniu Ruchu w Rybniku-Kamieniu. Przewidziane są też unikalne nagrody (proporczyki, koszulki) dla najaktywniejszych kibiców w aplikacji – takich, którzy zaproszą do korzystania z niej największą liczbę znajomych czy jako pierwsi wydadzą u partnerów klubu 1000 złotych. Będzie wybierany kibic tygodnia, bohater dnia czy fanklub miesiąca. Fankluby będą miały zresztą swój ranking.
Przy Cichej chcą zadbać, by aplikacja była jak najbardziej atrakcyjna dla kibiców. Podkreśla się, że będzie to pierwsze źródło informacji z klubu, publikowane mają tam być newsy, ciekawostki czy unikalne zdjęcia z życia drużyny.

– Będziemy wrzucać smaczki z szatni, których na innych portalach byśmy nie umieścili. W szatni odbieramy tę aplikację bardzo dobrze. Nikt nie będzie miał problemów z jej obsługą. Ludzie, którzy ją wymyślili, są jak dla mnie geniuszami. To prosty, a trafiony pomysł. Świętej pamięci Jerzy Wyrobek mawiał, że w prostocie jest siła. Szacunek dla ekipy marketingu, że to przygotowała – mówi kapitan Tomasz Foszmańczyk.

Projekt autorski technologicznie

Idea wprowadzenia do Ruchu takiej aplikacji zrodziła się w lipcu. Stoi za nią warszawska Fundacja Kibica. – Mieli możliwość zrobienia aplikacji dla klubu ekstraklasowego z dużego miasta. Rozmawiali z nim, rozmawiali też z nami. Zdecydowali się zrobić ją w Chorzowie. Przyciągnęliśmy marką, zaangażowaniem i ideą. To nie jest zwykłe wprowadzenie modelu biznesowego, a idea. Dzięki temu narzędziu klub może się naprawdę podnieść – przyznaje Tomasz Ferens.

Sebastian Konieczny z Fundacji Kibica: – To nasz autorski technologicznie projekt. Prace nad nim trwały 8 lat. Z tą technologią Ruch jest pierwszy w Polsce. Jako fundacja dysponujemy narzędziem, które możemy wdrożyć do organizacji pozarządowych, klubów. Planujemy współpracować też z innymi klubami, ale Ruch jest naszym numerem 1.

Szacuje się, że „Niebiescy” w pierwszym roku działania aplikacji mogą zarobić na niej około 270 tys. zł. – To jedna-dziesięciotysięczna kwoty 2,7 mld zł, jaką obracają w skali roku kibice Ruchu. To nasza baza, dane podawane przez GUS. Od tego wychodzimy, dlatego te 270 tysięcy to coś realnego. Liczymy na zaangażowanie kibiców Ruchu. Zobaczymy, jaka będzie ich siła. Gdyby na zakupy ruszyło ich 50 tysięcy, to mówilibyśmy o kwotach niebagatelnych nawet w skali budżetu ekstraklasowego. Podkreślę też, że jako fundacja nie mamy żadnego wynagrodzenia ani od Ruchu, ani od kibiców. Nasz zysk opiera się na firmach, które są w projekcie. Jeśli firma dzięki kibicom zrobi dany obrót, to mamy z tego pieniądze. Jeśli Ruch osiągnie sukces, to my też. Jedziemy na jednym wózku – podkreśla Konieczny.

Nawet Myszka Miki

Ważna jest prywatność. Dane z kart zabezpiecza ta sama firma, która obsługuje w Polsce m.in. Mastercard. Ruch nie przechowuje tych danych. Nie każdy kibic może też życzyć sobie, by klub widział, ile i na co wydaje. – Poziom bezpieczeństwa to PCI 4.0. Duży, w zasadzie bankowy. Mamy wytypowaną w klubie osobę, która będzie takim inspektorem danych osobowych. Odpowiada za to, by dane nie wyciekamy. Nie zaglądamy ludziom do koszyków. Zwróćmy uwagę, że rejestrując się w aplikacji, można dokonać tego jako Myszka Miki i podać numer karty. Ten system jest anonimowy – przekonuje przedstawiciel Fundacji Kibica.

Firmy będą rozliczać się z Ruchem cyklicznie. Miesięcznie, kwartalnie. – Trzeba brać poprawkę na to, by ktoś nie kupił mebli za 10 tysięcy, zostając kibicem miesiąca, a potem nie zwrócił ich do sklepu. Największe zagrożenie to brak zaangażowania. Widzimy, że zmieniają się sponsorzy, prezesi, a kibice są i będą cały czas. Jeśli zobaczą, że rzeczywiście mają wpływ na klub, to projekt może nabrać tempa – uśmiecha się Sebastian Konieczny.

Grupy kibicowskie chcą pomóc klubowi, by stacjonarnych partnerów na terenie Chorzowa i Śląska regularnie przybywało.
– Jeszcze nigdy w 100-letniej historii kibice nie mieli takiego wpływu na funkcjonowanie Ruchu. Ta aplikacja to wejście na kolejny poziom. Możemy mieć wpływ na budżet, finanse, poprzez proste codzienne czynności. To rewelacyjna inicjatywa. Wielki szacunek dla działu marketingu, bo wiem, ile energii to kosztowało. Jako kibice zobowiązujemy się rozpowszechniać informacje o aplikacji. Dziękujemy przedsiębiorcom, którzy już są z Ruchem. Możecie liczyć też na nasze wsparcie. Wierzę, że jesteśmy w stanie odbudować potęgę „eRki” – mówi Marcin Stokłosa, przedstawiciel kibiców w radzie nadzorczej Ruchu.

Na zdjęciu: Ta grupa osób jest odpowiedzialna za wprowadzenie do Ruchu aplikacji, jakiej w polskim futbolu jeszcze nie było.