Ruch Chorzów. Skala trudności poszła w górę

Przebywający od poniedziałku na zgrupowaniu w Kamieniu II-ligowiec z Chorzowa rozegrał sparing w… Kielcach, ulegając minimalnie I-ligowej Koronie.


„Niebiescy” w meczu na głównej płycie Suzuki Areny pozostawili po sobie niezłe wrażenie. Jedyną bramkę stracili w II połowie, gdy Jakub Łukowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Tomaszem Nowakiem i ze spokojem go przelobował.

Więcej zimnej krwi!

– To był bardzo wartościowy sparing – ocenia Jarosław Skrobacz, trener Ruchu. – Jeśli w okresie przygotowawczym gra się z rywalem z wyższego poziomu, to zawsze jest to cenne doświadczenie i fajny materiał do analizy. Nadal gramy praktycznie na dwa składy, a podróż i pogoda też miały wpływ na naszą dyspozycję fizyczną, ale w takich warunkach też trzeba sobie radzić grać. Myślę, że wyglądało to przyzwoicie.

Wypadliśmy całkiem rozsądnie, jeśli chodzi o organizację gry defensywnej. Cały czas naszą bolączką są niewykorzystywane okazje. Musimy zdawać sobie sprawę, że gramy już ligę wyżej i sytuacji na pewno nie będzie tylu, co wcześniej. Trzeba je umieć z zimną krwią wykorzystywać, czego brakowało nam w Kielcach, ale i wcześniej w Opolu – dodaje Skrobacz.

„Niebiescy” w trzech sparingach z przedstawicielami zaplecza ekstraklasy zdobyli tylko jedną bramkę. Jej autorem był Filip Żagiel w konfrontacji z GKS-em Jastrzębie (1:1). Potem był bezbramkowy remis z Odrą i wczorajsza porażka z Koroną. Dla chorzowskich kibiców to pewne novum, bo w III lidze drużyna strzelała mnóstwo goli. Tego lata jest inaczej.

– Najistotniejszym powodem jest to, że są zdecydowanie lepsi przeciwnicy. W ostatnich trzech spotkaniach mierzyliśmy się z I-ligowcami, zatem skala trudności poszła zdecydowanie w górę. Musimy nauczyć się, że jeśli stworzymy nawet pół sytuacji, to należy oddać strzał w światło bramki. Niekiedy szukamy innych rozwiązań, dograć jak najdogodniej do partnera, a na to często nie ma czasu. Jeszcze sporo minie, nim zaczniemy odpowiednio reagować w polu karnym.

Brakuje zdecydowania, pewności siebie w wykończeniu i szybkości w podejmowaniu decyzji. Są momenty, kiedy można wykończyć akcję w lepszy sposób, ale my je przegapiamy i szansa zwykle ucieka – analizuje szkoleniowiec Ruchu.

Testowani na „tak”

W chorzowskiej ekipie – znów – zabrakło jej lidera Łukasza Janoszki. – Ma problem z Achillesem, lekkie zapalenie ścięgna. Sparing w Kielcach kosztował nas masę zdrowia, kilku zawodników zeszło „ponaciąganych”, ale mam nadzieję, że to kwestie kilkunasto-, maksymalnie kilkudziesięciogodzinne i szybko będą do dyspozycji – stwierdził trener Skrobacz, który nie wystawia też na razie wracającego po długiej przerwie Jakuba Nowaka.

– Wchodzi w normalny trening z obciążeniami, ale jeszcze nie z przeciwnikiem. Widać po nim lekki uraz psychiczny. On sam musi powiedzieć, że jest gotowy. Nie będziemy na niego naciskać – zaznacza szkoleniowiec Ruchu.

Na zgrupowanie do Kamienia z zespołem pojechali dwaj 20-latkowie grający ostatnio w III lidze: bramkarz Maciej Styrczula z Podhala Nowy Targ oraz środkowy pomocnik Patryk Moskiewicz z KP Starogard Gdański. Styrczula w Kielcach nie zagrał; tym razem między słupki wskoczyli Jakub Bielecki i Tomasz Nowak. – Styrczula? Decyzja zapadła i jest pozytywna. Pozostaje kwestia porozumienia się między klubami, uzgodnienia spraw kontraktowych.

Co do Moskiewicza – potrzebujemy zawodnika do środka pola, który w razie potrzeby zagra też w środku obrony. On te warunki spełnia, w dodatku jest młodzieżowcem. Jeszcze będziemy rozmawiać na jego temat, ale na razie jest pozytywnie – zdradza Jarosław Skrobacz.

Kadry nie zamykają

Szkoleniowiec beniaminka z Cichej nie wyklucza jeszcze jakichś nabytków. – Okienko transferowe otwarte jest do końca sierpnia, różne sytuacje się dzieją, różne „złote strzały” zdarzają. Dlatego nie zamykamy się, jeszcze potrzebujemy uzupełnienia defensywy. Ale kadra nabiera już konkretnego kształtu – przyznaje trener Skrobacz.

Po powrocie z Kielc do Kamienia chorzowianie mieli tylko odnowę biologiczną, a dalszy ciąg obozowej pracy – od dziś. – Boiska są dobre, wykorzystujemy ten czas do maksimum. To jeszcze taki okres, w którym możemy ciężej popracować, bo do ligi zostało sporo czasu. To najmocniejszy tydzień pod kątem motorycznym, zmęczenie się nawarstwia. Trzeba to przetrwać, a powoli będziemy schodzić z obciążeń – tłumaczy szkoleniowiec Ruchu, który w Kamieniu przebywać będzie do soboty. Tego dnia o 11.00 zagra tam sparing z imiennikiem ze Zdzieszowic, który w cuglach wygrał IV ligę opolską, ale z przyczyn finansowych zrezygnował z awansu.


Korona Kielce – Ruch Chorzów 1:0 (0:0)

1:0 – Łukowski, 68 min

Korona (I połowa): Forenc – Szymusik, Sewerzyński, Seweryś, Lisowski, Gąsior, Górski (32 Podgórski), Petrović, Pervan, Kiełb, Bortniczuk; (II połowa) Zapytowski – Danek, Malarczyk, Koj, Sierpina – Zebić, Podgórski (62 Nojszewski), Szpakowski, Oliveira, Łukowski – Frączczak (82 Rybus); Trener Dominik Nowak.

Ruch (I połowa): Bielecki – Kasolik, Nawrocki, Kulejewski – Kwaśniewski, Mokrzycki, Wyroba, Wójtowicz – Foszmańczyk, Żagiel – Biskup; (II połowa) T. Nowak – Nawrocki (71 Siwek), Dyr, Kowalski – Będzieszak, Mokrzycki (86 Mucha), Moskiewicz, Szkatuła (86 Rudek) – Neugebauer, Foszmańczyk (82 Wojtek) – Szczepan; Trener Jarosław Skrobacz.

Żółta kartka: Koj.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus