Ruch Chorzów. Skończy się na strachu?

Jesienią Filip Nawrocki wystąpił we wszystkich 21 ligowych meczach, nie opuszczając nawet minuty, ale wiosnę zaczął pechowo, bo podczas pierwszej połowy niedzielnej konfrontacji ze swoim byłym zespołem, czyli rezerwami Lecha Poznań (2:2) ucierpiał w jednym ze starć i na drugą odsłonę już nie wyszedł.


– Musimy wykonać badanie USG. To sprawa mięśniowa, choć na szczęście nie to, z czym borykał się przez ostatnie dwa tygodnie. Tak to jest, że gdy łapiesz jeden uraz, to oszczędzasz czasem nogę, ciągniesz ją i inny mięsień się przesila. Miejmy nadzieję, że nie jest to nic poważnego, bo znów będzie problem w linii obrony – przyznawał na gorąco Jarosław Skrobacz, trener „Niebieskich”.

Wygląda na to, że skończy się na strachu.

– Na szczęście to nic poważnego, ale występ w najbliższym meczu stoi pod znakiem zapytania – informuje Nawrocki.

Już w sobotnie południe Ruch zmierzy się na wyjeździe z Garbarnią Kraków. Sztab chorzowian, jak przez drugą część rundy jesiennej, znów musi się mierzyć z kłopotami w tyłach. Od października nie miał do dyspozycji Konrada Kasolika, z którym zespół nie przegrał w tym sezonie ani razu. Zimą „Kasol” wrócił do zdrowia i zagrał z rezerwami Lecha, tworząc trójkę stoperów wraz z dobrze dysponowanym debiutantem Remigiuszem Szywaczem oraz Nawrockim, którego w przerwie zastąpił Bartłomiej Kulejewski. „Kulej” nie dość, że maczał palce przy straconym golu (na 2:2), to jeszcze ujrzał żółtą kartkę, która eliminuje go z występu w Krakowie.

Jeśli trener Skrobacz nie mógłby wystawić ani Kulejewskiego, ani Nawrockiego, to musi szukać alternatywy w nominalnych bocznych obrońcach. W zimowych sparingach w trójce stoperów próbowani byli Kacper Będzieszak czy Marcin Kowalski. Cofnięty może zostać też któryś z defensywnych pomocników, Piotr Wyroba czy Patryk Sikora, choć ten drugi zagrał akurat w niedzielę na swojej nominalnej pozycji solidnie i wątpliwe, by sztab chciał to burzyć.


Fot. Wojciech Szubartowski / PressFocus