Ruch Chorzów. Surma zastąpi Beretę?!

Jak już informowaliśmy, takiego obrotu spraw kibice Ruchu Chorzów się nie spodziewali. Mimo awansu do II ligi przy Cichej dojdzie do zmiany szkoleniowca. Do klubu ma wrócić jego wieloletni zawodnik, tyle że już w innej roli.

Jestem bardzo daleki od podpisania nowego kontraktu z Ruchem – powiedział Łukasz Bereta, szkoleniowiec „Niebieskich” dla portalu slaskslaski.pl tuż po finale Pucharu 100-lecia Śląskiego ZPN, potwierdzając tym samym pogłoski, jakie zaczęły krążyć odnośnie zmian przy Cichej.

Wczoraj klub potwierdził, że nie udało się osiągnąć porozumienia. Następcą Berety ma zostać Łukasz Surma, były wieloletni zawodnik Ruchu, przez ostatnie dwa sezony prowadzący II-ligową Garbarnię Kraków.

Nie tak cukierkowo

Kontrakt Berety wygaśnie 30 czerwca. Choć już w kwietniu 30-latek przyznawał, że rozpoczęły się rozmowy o jego prolongacie, to nie zostały sfinalizowane, mimo że już w zasadzie 2 miesiące temu, po derbowej wygranej z Polonią Bytom, awans był na wyciągnięcie ręki i można było zacząć przygotowywać się do startu w II lidze.

Chorzowianie matematycznie zapewnili ją sobie przed 16 dniami. Informacja o nowej umowie szkoleniowca nie została jednak ogłoszona, a przed kamerami klubowej telewizji, tuż po pieczętującym promocję na szczebel centralny spotkaniu z Miedzią II Legnica, prezes Seweryn Siemianowski i sam trener jedynie lakonicznie odnieśli się do tematu dalszej współpracy.

W trakcie tej rundy – mimo znakomitych rezultatów i śrubowania rekordowej serii zwycięstw – z Cichej dochodziły sygnały, że współpraca klubu z młodym sztabem, prócz Berety tworzonego też przez Łukasza Molka i Jakuba Brzozowskiego, nie na każdym froncie układa się tak cukierkowo, jak wskazywałyby na to wyniki.

Zastrzeżenia – przewijające się też w dyskusjach kibiców – padały też co do samej gry. Kolejne wygrane to jedno, ale mnóstwo punktów zostało wydartych w końcówkach i nie brakowało opinii, że siłą Ruchu jest nie tyle zespołowość, co indywidualności – a to na wyzwania większe niż III liga może być za mało.

Trudno im się dziwić

Z drugiej strony – bądźmy też poważni: pewnie mały ułamek trenerów z całego świata wykręciłoby z „Niebieskimi” w tym sezonie lepszy wynik, niż Łukasz Bereta i nawet największym fachowcom zapewne nie byłoby łatwo przekroczyć granicy 90 punktów, osiągnąć liczbę 30 zwycięstw, wygrywać w zasadzie przez całą wiosnę. Tego dokonał młody szkoleniowiec, w dobrym stylu realizując cel założony latem 2019, gdy podpisywał 2-letni kontrakt, a klub był w rozsypce. Wtedy o awansie trudno było rozmawiać; zastanawiano się raczej, czy drużyna zdoła przystąpić do rozgrywek.

Bereta dawał do zrozumienia, że teraz też liczy na 2-letnią umowę. Consensusu osiągnąć już się nie uda. Dochodziły nawet sygnały, że część rozmów o ewentualnych wzmocnieniach odbywa się już poza szkoleniowcem. W tej całej sytuacji trudno się dziwić Berecie, ale też klubowi. Każdy chce zabezpieczyć swoje interesy.

Szkoleniowiec chciałby stabilizacji, a włodarze mają prawo mieć obawy czy wrażenie, że na II ligę trzeba czegoś więcej i zastanawiać się, co będzie, gdy np. w połowie rundy jesiennej uznają, że to faktycznie nie „to” – a kontrakt będzie ważny i obciążający listę płac…

Sprawdzone rozwiązanie

Awans do II ligi to dla Ruchu jedynie przystanek w drodze do celu, dlatego najwyraźniej uznano, że warto postawić na sprawdzone rozwiązanie. Takowym ma być Łukasz Surma. Wieloletni piłkarz i kapitan „Niebieskich”, rekordzista w liczbie występów w ekstraklasie, w dwóch ostatnich sezonach uplasował się w II lidze na 7. miejscu z Garbarnią – klubem o niższym potencjale i aspiracjach niż chorzowianie.

Przy Cichej Surma może uzyskać narzędzia, które pozwolą powalczyć o coś więcej już w pierwszym sezonie, bo też formuła rozgrywek z barażową dogrywką powoduje, że Ruch siłą rzeczy już jako beniaminek powinien mierzyć w pierwszej kolejności w utrzymanie, a w drugiej – pozycję nr 6, dającą udział w barażach. Kontrakt Surmy z Garbarnią wygaśnie 30 czerwca.

Kibice mają oczywiście prawo czuć się zdezorientowani. Awans, rekordowa seria zwycięstw, stawianie na młodych wychowanków, gra dwoma systemami, poradzenie sobie z kontuzjami kluczowych zawodników, a na dokładkę jeszcze triumf w Pucharze Polski podokręgu Katowice i Pucharze 100-lecia Śląskiego ZPN…

Mimo to kto wie, czy to, co wydarzy się przy Cichej, nie okaże się dobre dla trzech stron. Ruchu – bo zyskuje szkoleniowca na dorobku, mającego chorzowskie DNA i oswojonego z II ligą. Surmy – bo Ruch to kolejny krok w przód w jego trenerskiej karierze. Wreszcie Berety – bo odejdzie z Cichej z tarczą i będzie przez trybuny świetnie wspominany; jako osoba, która wydobyła zespół z największej w dziejach ligowej otchłani. I kto wie, czy to jeszcze kiedyś nie pozwoli mu wrócić do Chorzowa.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus