Ruch Chorzów. Tak daleko, tak blisko

Ruch Chorzów czy Motor Lublin? W niedzielny wieczór przy Cichej któraś z tych firm świętować będzie powrót po latach na zaplecze ekstraklasy. Biletów zabrakło już w piątkowe południe.


Jeden wygrany tego finału już jest. To cała Fortuna 1. Liga, która po latach odzyska kolejną firmę, klub budzący emocje, z rzeszą kibiców, uatrakcyjniający rozgrywki i chcący w nich się rozwijać, a nie tylko trwać. Drugiego wygranego wyłoni murawa przy Cichej. Ruch czy Motor? Biletów zabrakło już w piątkowe południe, na trybunach zasiądzie ponad 9000 widzów, w tym 600-osobowa grupa fanatyków gości.

Kogo zaboli mocniej?

Chorzowian na zapleczu ekstraklasy nie ma od 4 lat. Lublinian – aż 3 razy dłużej. Przez ten czas zbudowali stadion, przeobrazili się organizacyjnie, są spółką należącą do miliardera Zbigniewa Jakubasa, ich celem jest ekstraklasa, przed sezonem głośno mówili o awansie, bo nie chcą w 2. lidze tkwić tyle, co w 3. (2014-20). „Niebiescy” też przeszli przez III-ligowy czyściec, ich struktura właścicielska od momentu rozstania z 1. ligą nie uległa dużym zmianom, ale postawienie na odpowiedni zarząd – w osobie Seweryna Siemianowskiego – oraz mobilizacja środowiska kibiców, czego ucieleśnieniem są Marek Godziński i Marcin Stokłosa, sprawiła, że 14-krotny mistrz zaczął odkręcać spiralę spadków. Choć po awansie do 2. ligi na kolejny dawano sobie 2 lata, to nadarzyła się szansa, by od razu pójść za ciosem. Dla jednych i drugich porażka na ostatniej prostej będzie ciosem, ale mniej odczuwalnym mimo wszystko dla Motoru. Raz, że de facto w grze o bezpośrednią promocję nie uczestniczył, finiszując dopiero na 5. miejscu. Dwa, że klimat wokół drużyny Marka Saganowskiego przez sporą część sezonu nie był sielankowy. Trzy, że klub ma na tyle stabilne podstawy, by z urzędu być kandydatem do walki o awans również w nowym sezonie. W przypadku Ruchu takiego przekonania nie ma. Zespół w roli beniaminka odpalił, mimo słabej końcówki jesieni i kryzysu wiosennego ten rok należy uznać za świetny, dlatego nieskonsumowanie go promocją wyżej może być szansą, której utracenie jeszcze długo będzie się odbijać czkawką.

To robi wrażenie

W to, że awans jest możliwy, kibice Ruchu mogli uwierzyć pierwszy raz właśnie po meczu z Motorem; w 2. kolejce, wygrywając na Arenie Lublin 2:1. Zasłużenie, po bardzo dobrej grze, przy wsparciu wypełnionego sektora swych fanatyków, którzy potem tworzyli jeszcze show w Kaliszu czy Rzeszowie. A drużyna w meczach o dużą stawkę stawała na wysokości zadania. Patrząc na przedstawicieli czołowej szóstki, nie przegrała z żadnym z nich. Do środy coś zupełnie odwrotnego można było powiedzieć o Motorze, który rywala z top6 nie potrafił pokonać. W półfinale barażu jednak zszokował, gromiąc na wyjeździe Wigry Suwałki 4:0, które wiosną punktowały w takim stopniu, że dotrzymywały wręcz kroku przodownikom z Rzeszowa i Chojnic. Tydzień temu lublinianie przegrali derby w Puławach 0:3, na ostatniej prostej tracąc atut gospodarza barażu z Wigrami i skazując się na długą podróż. Trener Saganowski w wyjściowym składzie dokonał czterech zmian, a zespół pokazał zupełnie inne oblicze.

– Taki wynik na pewno robi wrażenie na drużynie z Chorzowa. Nikt się nie spodziewał, że to będzie dla nas tak przyjemny baraż. Cztery bramki… To w meczu o taką stawkę nie zdarza się często – przyznawał Rafał Król, pomocnik Motoru.

Gradu nie będzie

Pewnie rozmiary zwycięstwa lublinian robią wrażenie, ale Ruch po półfinale też nie miał się czego wstydzić. Jeśli byłby skuteczniejszy, uniknąłby „nerwówki” w dogrywce, ale bramka Daniela Szczepana ze 118 minuty, niedopuszczająca do konkursu rzutów karnych, była wypracowana, zasłużona. Wcześniej „Niebiescy” stworzyli 6-7 okazji. Fizycznie wyglądali lepiej od Raduni Stężyca, choć to ona w weekend miała „bełchatowską” pauzę i znów nie stracili gola, co w ostatnich 11 meczach zdarzyło im się aż 8-krotnie.

Nie tylko ta statystyka powoduje, że trudno spodziewać się w niedzielę gradu goli. Zmierzą się dwie najlepsze defensywy 2. ligi. Ruch w 35 meczach stracił 27 goli, Motor – 31, grając mniej, bo pamiętajmy, że chorzowianie nie mieli walkowera za GKS Bełchatów. Z 18 wyjazdów, lublinianie wygrywali tylko co trzeci. Cichą zaś zdobyły tylko 2 drużyny: beniaminkowie z Puław i Stężycy, przy czym ten drugi, na szczęście dla „Niebieskich”, nie w barażu, a sezonie zasadniczym. Motor gościł w Chorzowie w listopadzie. Padł wtedy bezbramkowy remis, mimo że od 37 minuty gospodarze grali w liczebnej przewadze po czerwonej kartce dla Vitinho.

Ponad 1300 km

Można teraz przerzucać się argumentami. Ruch grał wcześniej – ale Motor później. Ruch grał 120 minut – Motor tylko 90, no i mając długo ułożony wynik. Ruch zagra trzeci raz z rzędu u siebie – a Motor trzeci z rzędu wyjazd. W tym tygodniu, aż do niedzielnego finału, pokona ponad 1300 km. Lublin – Suwałki, Suwałki – Lublin, Lublin – Chorzów… To dobrych kilkanaście godzin w autokarze. Wszystko na ostatniej prostej sezonu może mieć znaczenie.

– Droga nam nie sprzyja, mamy trochę kilometrów, ale myślę, że damy sobie z tym radę – zaznaczał Damian Sędzikowski, pomocnik Motoru.
Ruch w przygotowaniach do finału korzystał z gościnności Stadionu Śląskiego.

– Już w środę była zimna woda, regeneracja, lód, by uniknąć mikrourazów, które mogły się pojawić przy tym zmęczeniu. W czwartek od rana – odnowa biologiczna na Stadionie Śląskim. Korzystaliśmy z niej już po meczu z Hutnikiem. Warunki są tam doskonałeo. Piątek, sobota – to analizy, sprawy taktyczne, bo przecież już nie szarpiemy, nie robimy niczego motorycznego. Chcemy zyskać jak największą świeżość na niedzielę – mówił trener Jarosław Skrobacz. Cztery lata temu, gdy Ruch spadał z 1. ligi, on wprowadzał doń GKS Jastrzębie. W tym roku jastrzębianie spadli. Piłkarska historia zatoczy koło? „Niebieskim” został jeden krok. Jest tak blisko, a zarazem tak daleko…

BARAŻE O FORTUNA 1. LIGĘ

NIEDZIELA, 29 MAJA, GODZ. 17.00

RUCH CHORZÓW – MOTOR LUBLIN

Transmisja – TVP Sport.


Na zdjęciu: Gdy w listopadzie Ruch bezbramkowo remisował z Motorem, trudno było przewidzieć, że kolejne spotkanie tych drużyn przesądzi o tym, kto awansuje na zaplecze ekstraklasy.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus