Ruch Chorzów. Na Mazury pod czerwoną latarnię

Niepokonani w II lidze „Niebiescy” zmierzą się dziś z zamykającym tabelę i mającym zerowy dorobek Sokołem Ostróda.


Ruch stracił najmniej goli i jako jedyny nie poniósł jeszcze porażki, Sokół nie zdobył dotąd ani punktu. Dziś (16.00) w Ostródzie czerwona latarnia II-ligowej tabeli zmierzy się z jej chwalonym zewsząd wiceliderem.

Nie ma nic za darmo

– Nastroje w naszej szatni muszą być dobre, bo atmosferę budują zwycięstwa, a szczególnie smakują takie, jak to ostatnie, z Wigrami Suwałki, kiedy przechyliliśmy szalę w doliczonym czasie – mówi Jarosław Skrobacz, trener chorzowian.

– Wygraliśmy ten poprzedni mecz zasłużenie, stwarzając sporo sytuacji, choć cały czas możemy ubolewać, że zbyt często doprowadzamy do nerwowych końcówek. Jeśli jednak ma się to kończyć 3 punktami, to niech tak będzie. Już w pierwszych minutach po spotkaniu z Wigrami w szatni przewijał się temat wyjazdu do Ostródy. Jest w nas świadomość, że nikt nam nie da niczego za darmo; obojętnie, czy gramy z czołowym zespołem, czy rywalem z ostatniego miejsca i zerowym dorobkiem.

W Pucharze Polski mieliśmy przykład, że drużyna z niższej klasy potrafi wyeliminować faworyta. W Ostródzie wiele będzie zależało od naszego podejścia. Zrobimy wszystko, by było należyte. Nie możne nas zgubić myślenie, że będzie łatwiej. Nie będzie! Jeśli zagramy bardzo dobre spotkanie, to jesteśmy w stanie wygrać. Jeśli nasze podejście nie będzie właściwe, to będziemy się męczyć, a wtedy może być różnie – przestrzega Skrobacz.

Jak San Marino

Dzisiejszy rywal „Niebieskich” ubiegły sezon zakończył w środku tabeli, ale z przyczyn finansowych latem nie było nawet pewne, czy nie wycofa się do IV ligi. Ostatecznie podjął rękawicę, ale z kadry z poprzednich rozgrywek ostał się tylko jeden zawodnik. Było pewne, że Sokół początkowo będzie zbierać cięgi.

Trener Jarosław Kotas żartował gorzko, że już wie, jak się czuje selekcjoner San Marino. W trakcie sezonu klub z Mazur kontraktował jednak kolejnych graczy. Przed tygodniem w Pruszkowie – przy stanie 3:0 dla Znicza – ostródzianie wreszcie doczekali się pierwszych w sezonie goli, a oba strzelił Patryk Skórecki.

– Pamiętam, gdy ściągałem Skóreckiego do Jastrzębia z Błękitnych Stargard jako jednego z najlepszych piłkarzy w II lidze – wspomina szkoleniowiec Ruchu. – Kilku doświadczonych zawodników w Sokole jest. Jego pierwszych kilka spotkań nie wyglądało zbyt dobrze, w grze było sporo nerwowości, czemu trudno się dziwić, skoro tak wielu jest tam młodych chłopaków, którzy wcześniej nie grali na tym poziomie.

Każdy mecz pracuje jednak na ich korzyść. Rywale, którzy grali z Sokołem w pierwszych kolejkach, mieli ułatwione zadanie, ale nie ma możliwości, by nie robili postępów. Teraz czeka ich mecz domowy, na który będą podwójnie zmotywowani, skoro grają z wiceliderem i przed kibicami z Chorzowa. To zawsze nakręca do lepszej gry, ale my musimy skupić się na sobie.

Prośba do kibiców

Pod znakiem zapytania stoi dziś występ kilku graczy „Niebieskich”, zmagających się z urazami. Pojawiają się wręcz głosy, że na konfrontację z takim przeciwnikiem może warto wypuścić zmienników, zwłaszcza mając w perspektywie spotkanie na szczycie ze Stalą Rzeszów w kolejny weekend.

– Przestrzegałbym przed spojrzeniem, że to ten mecz, w którym możemy sobie pozwolić na rotacje. Oczywiście, gdybyśmy dokonali 5-6 zmian i spokojnie wygrali, to każdy by mówił o wspaniałej decyzji. Jakie będzie dobre rozwiązanie, okaże się jednak po meczu – zaznacza Skrobacz.

Na Mazury rusza liczna jak zwykle grupa kibiców Ruchu. Pierwotnie mieli oni otrzymać aż 1500 biletów, potem gospodarze wycofali się z tego, zasłaniając rekomendacją policji i ostatecznie stanęło na 450 wejściówkach oraz prośbie do chorzowskich fanów o dołożenie się do kosztów organizacji meczu, skoro chcą go zobaczyć. Na ten cel przeznaczone zostanie po 5 złotych z każdego biletu.

Na zdjęciu: W meczu z outsiderem trener Jarosław Skrobacz nie planuje eksperymentować i postawi na ogranych zawodników, jak na przykład Konrad Kasolik.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus