Ruch Chorzów. To nie będą szachy

„Niebiescy” z wolą odniesienia drugiego z rzędu zwycięstwa gościć dziś będą niżej notowane rezerwy Śląska Wrocław.


Przed tygodniem Ruch nie dał się rozhulać kryzysowi – szybko podniósł się po porażkach z Wisłą Puławy i Zniczem Pruszków, pokonując przy Cichej sąsiadującą z nim w II-ligowej tabeli Olimpią Elbląg 1:0. Dziś – znów przed własną publicznością (18.00) – „Niebiescy” chcą pójść za ciosem w meczu z rezerwami Śląska Wrocław.

– Po zwycięstwie mikrocykl zawsze jest przyjemniejszy. Liczę, że znów zostawimy na boisku zdrowie, zaangażowanie i sięgniemy po kolejne punkty – mówi trener Jarosław Skrobacz.

Na wyjazdach łatwiej?

Choć chorzowianie są wiceliderem II ligi, to u siebie wygrywanie nie przychodzi im z łatwością. Częściej zgarniają pełną pulę na wyjazdach. Przy Cichej rozstrzygnęli na swoją korzyść połowę z 8 meczów, ale tylko jednego rywala – GKS Bełchatów w połowie sierpnia – pokonali wyżej niż jednym golem.

– Można wysnuć taką ogólną tezę, że zespołom utrzymującym się przy piłce, chcącym grać do przodu, atakiem pozycyjnym, często łatwiej jest na wyjazdach. Przed swoimi kibicami rywal chce pokazać swoje atuty, walczyć o coś więcej niż tylko brak straty bramki. To główna przyczyna, że jest nam ciężko. Nawet Stal Rzeszów nie przyjechała do nas grać wysokim pressingiem, a raczej była skupiona na zagęszczeniu środka pola i wyprowadzaniu kontr – zwraca uwagę szkoleniowiec „Niebieskich”.

Rywal się nie okopie

Dzisiejszego wieczoru wicelider II ligi spodziewa się jednak rywala, który nie okopie się na własnej połowie.

– Rezerwy Śląska to jedna z tych drużyn, która w tej lidze chce grać w piłkę. W sporej liczbie spotkań był częściej w jej posiadaniu, wymieniał większą liczbę podań. Nie wyobrażam sobie, by z nami próbował zagrać inaczej. To drugi zespół ekstraklasowego klubu, mający w składzie młodzież, dlatego z pewnością przywiązuje wagę do tego, by prezentować się na boisku po piłkarsku. Sądzę, że będzie chciał grać do przodu i będzie to inny mecz niż szachy z Olimpią Elbląg – prognozuje trener Skrobacz, który po dwóch porażkach zmienił ustawienie z trójki na czwórkę obrońców. Skoro przyniosło to egzamin, bo Ruch wygrał bez straty gola, to trudno sądzić, by znów doszło do powrotnej zmiany.

– Już na pierwszym treningu po porażce w Pruszkowie przygotowywaliśmy się do gry czwórką. Mamy problem z obsadą środka obrony i nie chodzi tu nawet o jakość, co ilość – przyznaje szkoleniowiec Ruchu, który nadal nie może korzystać z kontuzjowanego Konrada Kasolika. Z zespołem pracują już natomiast Tomasz Neugebauer, nieobecny przed tygodniem, a także Piotr Wyroba, który występ z elblążanami zakończył z urazem.

„Mario” nie ma znaczenia

Rezerwy Śląska zawitają na Cichą po dwóch zwycięstwach, z dwójką wytrawnych ligowców – Mariuszem Pawelcem i Piotrem Celebanem – i być może z… Mariuszem Idzikiem, który w III lidze zdobył dla „Niebieskich” ponad 30 bramek, latem nie przedłużył kontraktu, a niedawno związał się z wrocławskim klubem, którego jest wychowankiem.

– Nie zwracamy uwagi na to, czy Mario będzie podstawowym zawodnikiem, czy wejdzie z ławki, czy w ogóle go nie będzie i zagra inny napastnik. Nie ma to dla nas znaczenia – przekonuje Jakub Bielecki, bramkarz Ruchu, który w pięciu ostatnich tegorocznych kolejkach będzie bronił pozycji wicelidera. Przodująca stawce Stal Rzeszów odjechała już „Niebieskim” na 7 punktów.

– Ale skłamałbym mówiąc, że na nią nie patrzymy. Prędzej czy później musi złapać kryzys. Wątpię, by przeszła przez tę ligę bezproblemowo. Mamy też jednak na uwadze to, co dzieje się za plecami. Nasz status beniaminka już poszedł w zapomnienie, rywale przeanalizowali nas i zdecydowanie trudniej zdobywać nam bramki, ale nadal stwarzamy sporo sytuacji. Jeśli dopisze skuteczność, to nie będzie problemu – dodaje golkiper „Niebieskich”.


Na zdjęciu: Jakub Bielecki liczy dziś z pewnością na siódme w sezonie czyste konto.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus