Nie poddajemy się i gramy dalej!

Piłkarze Ruchu wrócili w środę nad ranem o 4.30 z z podróży na drugi kraniec Polski do Olsztyna. Po zaledwie kilku godzinach snu, zawodnicy zaliczyli trening regeneracyjny, przeszli odnowę biologiczną, skorzystali z kriokomory i wreszcie na dłużej wrócili do domów. Szybki powrót do sił jest w przypadku „Niebieskich” bardzo ważny, bo w piątek czeka ich kolejny daleki wyjazd do Legnicy na pojedynek z najlepszym aktualnie zespołem na zapleczu ekstraklasy, liderującą Miedzią.

Dalej cztery punkty

O ile jednak motorykę można ustabilizować, siły fizyczne odbudować, to jak podtrzymywać wiarę w utrzymanie się w pierwszej lidze, skoro znów nie udało się wygrać z bezpośrednim sąsiadem w tabeli, zespołem znajdującym się w równie trudnej sytuacji? – Nie jesteśmy w najlepszych nastrojach. Ten punkt nie daje nam za wiele. Strata do miejsca barażowego nie zmieniła się. Olimpia Grudziądz również zremisowała i dalej tracimy cztery punkty. Jeżeli nie zaczniemy wygrywać, nasza pozycja się nie zmieni – komentował dobrze akurat radzący sobie we wtorkowym meczu zdobywca jednej bramki, Mateusz Majewski.

Nabity piłką

– Nie mamy powodów do śmiechu i szczęścia, pozostaje niedosyt. Wiedzieliśmy, że musieliśmy ten mecz wygrać i bardzo chcieliśmy, bo Stomil walczy z nami o utrzymanie, więc to było bardzo ważne spotkanie – mówi Mateusz Zawal, który w Olsztynie zagrał pierwszy ligowy mecz od kończącego rundę jesienną starcia z Chrobrym Głogów. – Szkoda, że spotkanie zaczęliśmy tak pechowo. Można powiedzieć, że zostałem nabity na piątym metrze i piłka trafiła do siatki. Taki nieszczęśliwy wypadek, ale chwała całemu zespołowi, że wyszliśmy od stanu 0:2 i doprowadziliśmy do remisu

Santiago, to dla ciebie

Ruch fatalnie wszedł w mecz, bo po 20 minutach przegrywał już 0:2, ale na własne szczęście „Niebiescy” w najważniejszym momencie się obudzili, zdobywając pierwszą bramkę w doliczonym czasie pierwszej połowy; a już gra po przerwie była zdecydowanie lepsza. – Chciałem w Olsztynie zadedykować trzy punkty Santiago Villafane, ale się nie udało, jest tylko jeden. Santiago, to dla ciebie. Jesteśmy z tobą i twoją rodziną w tych trudnych chwilach – trener Dariusz Fornalak zwrócił się najpierw do Argentyńczyka, któremu w marcu zmarł syn, a teraz wrócił do ojczyzny, bo drugi z bliźniaków jest poważnie chory. – Co do meczu – przegrać najpierw u siebie 0:6. a w kolejnym meczu wrócić z 0:2 do 2:2 nie każdemu się udaje, a nam się to udało. W doliczonym czasie gry mieliśmy jeszcze piłkę meczową. Niestety, byłoby to chyba za dużo szczęścia. Zdobywamy punkt, który w kontekście walki o utrzymanie na pewno nas nie zadowala, ale nie poddajemy się i gramy dalej – zapewnia szkoleniowiec Ruchu, a Zawal dodaje w imieniu swoim i drużyny” – Nie udało się w Olsztynie, ale już nie myślimy o spotkaniu ze Stomilem. W sobotę gramy w Legnicy z Miedzią, która jest wyżej notowanym zespołem. Nam się chyba trochę lepiej gra z lepszymi rywalami, więc myślę, że tam możemy pokusić się o pełną pulę – stwierdził pomocnik Ruchu.