Ruch – Widzew, czyli wieczór bardzo newralgiczny

Po raz ostatni przy pełnych trybunach grałem w derbach w Zabrzu, kiedy wygraliśmy tam na otwarcie stadionu Górnika – wspomina z uśmiechem Tomasz Podgórski, który niejedno w piłkarskim życiu widział i spędził kilka sezonów w ekstraklasie.

Stworzyć widowisko

Nawet na kapitanie Ruchu musi jednak robić wrażenie aura, jaka wytworzyła się przed dzisiejszym meczem z Widzewem.

– Oba kluby znalazły się w miejscu, w którym nie powinny. Widzew gra w niższych klasach dłuższy czas i systematycznie idzie w górę, my podążyliśmy w odwrotną stronę. Taka frekwencja w II lidze musi imponować. Wiem, że mnóstwo osób wybiera się też z Łodzi. Nie pozostaje nam nic innego niż tylko sprostać wyzwaniu i stworzyć fajne widowisko na boisku. Ten mecz to święto dla całego naszego klubu. W szatni powtarzamy sobie, że po to się gra i trenuje, po to nasi młodzieżowcy dojrzewali w tym chorzowskim środowisku, by brać udział w takich wydarzeniach, o takim ciężarze gatunkowym. Dla nich to dobrze, że zderzą się z tym w już tak młodym wieku, bo będą mogli się otrzaskać i zebrać cenne doświadczenie. Wcześniej byli nieobyci na szczeblu centralnym, ale z kolejki na kolejkę widzę, że łapią pewność, co będzie w przyszłości procentować – mówi Podgórski.

Intensywny tydzień

Kibicowskie święto to jedno. Drugie – sytuacja w tabeli, której Widzew bezdyskusyjnie przewodzi, mając na koncie blisko dwa razy więcej punktów (33:17) niż Ruch. „Niebiescy” plasują się na 10. miejscu i jeśli chcą jeszcze w tym roku doskoczyć do czołówki, to właśnie rozbrzmiewać zaczyna ostatni dzwonek.

– Rozmawiamy o tym. Za nami dłuższa przerwa, bo przez dwa tygodnie nie graliśmy ani ligi, ani sparingu. Fajnie i owocnie ją popracowaliśmy. Nikt nie ukrywa, że brakuje nam punktów, a teraz przed nami dwa newralgiczne mecze w krótkim odstępie czasu. Najpierw – Widzew, w środę – wyjazdowe spotkanie z Elaną Toruń, a potem podróż do Stargardu. Możemy zdobyć 9 punktów i chcemy z tego tygodnia wycisnąć jak najwięcej. To już ostatni moment, by zbliżyć się do czołowych lokat i nie mieć zimą dużej straty – przyznaje pomocnik Ruchu.

Noga nie zadrży

Widzew jest w „sztosie”. Ostatnie punkty stracił 1 września (0:0 w Toruniu), wygrał sześć razy z rzędu, a cztery poprzednie mecze kończył bez straty gola. Chorzowianie też jednak mają swoje atuty. Kiepską serię przerwali w imponujący sposób, rozbijając przed dwoma tygodniami Resovię 5:1, do czego przyczyniła się zmiana taktyki i wstrząs personalny.

– Trzon drużyny się krystalizuje. Przed sezonem wiedzieliśmy wszyscy i przestrzegaliśmy, że początek może być ciężki. Czas pracuje jednak na naszą korzyść, a młodzież jest coraz pewniejsza siebie, ma coraz więcej spokoju w rozegraniu piłki, w sytuacjach nerwowych. Kilka punktów zgubiliśmy pechowo. Z nimi na koncie, znajdowalibyśmy się w innym miejscu tabeli. Na razie jesteśmy w środku, a mimo kilku osłabień kadrowych, do meczu z liderem podchodzimy pełni optymizmu, lecz mając duży szacunek do Widzewa. Obojętnie o jakiej lidze byśmy rozmawiali, nie ma przypadku, jeśli ktoś łapie serię sześciu zwycięstw. To robi wrażenie, ale my skupiamy się na sobie. Trener powiedział, że jeśli tylko wyjdziemy na murawę w pełni skoncentrowani i przygotowani, to jest o nas spokojny – podkreśla Tomasz Podgórski, który przed dwoma tygodniami z Resovią najpierw wykorzystał, a potem zmarnował rzut karny.

– Tajemnic szatni zdradzać nie będę, ale jeśli tylko dostanę taką komendę od sztabu, to znów podejdę do „jedenastki” i noga mi nie zadrży – uśmiecha się kapitan „Niebieskich”.