Ruchowi znów czegoś zabrakło

„Niebieskie” podjęły walkę z wiceliderem tabeli PGNiG Superligi, ale punkty pojechały do Lublina.


Chorzowianki chciały zmazać plamę po wysokiej porażce w Piotrkowie Trybunalskim postawiły się wyżej notowanym rywalkom. Po trafieniu Poliny Masałowej objęły prowadzenie i długo nie pozwalały lubliniankom rozwinąć skrzydeł. W ataku były w miarę skuteczne, a w bramce świetnie spisywała się Monika Ciesiółka. To dzięki jej ośmiu interwencjom do przerwy MKS prowadził tylko dwiema bramkami.

Początek drugiej połowy należał do miejscowych, bo za sprawą Marceliny Polańskiej i Pauli Masiudy był remis i szkoleniowiec gości musiał wziąć czas. Niewiele to dało, bo dzięki skuteczności Karoliny Jasinowskiej wynik był na styku. W pewnym momencie w grze „Niebieskich” coś się zacięło; oddawały niecelne rzuty, popełniły proste błędy, gubiły piłkę i łapały kary. Doświadczony zespół gości potrafił do wykorzystać, w 44 minucie prowadził 21:16 i do końca mógł kontrolować przebieg spotkania.


Ruch Chorzów – MKS FunFloor Lublin 23:28 (10:12)

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska – Stokowiec 3, Masałowa 4, Polańska 5/2, Jasinowska 7, Masiuda 2, Doktorczyk, Bury, Kiel, M. Gryczewska, Miłek 1, Iwanowicz, Bondarenko, Wiśniewska 1. Kary: 14 min. Trener Ivo VAVRA.

LUBLIN: Wdowiak, Gawlik – Portasińska 6/1, D. Więckowska 1, Achruk 3, Noga 1, Masna 1, Płomińska 5/4, Daria Szynkaruk, Zagrajek 2, M. Więckowska 6, Tatar 3, Pietras. Kary: 10 min. Trener Piotr DROPEK.


Na zdjęciu: Polina Masałowa (z lewej) czterokrotnie przedarła się przez lubelską defensywę.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus