Rusza NHL. Niecodzienne rozdanie

Hokeiści Dallas Stars, finaliści Pucharu Stanleya, przebywają na kwarantannie i do rywalizacji przystąpią dopiero od IV kolejki.


Spotkaniami: Philadelphia Flyers – Pittsburgh Penguins, Tampa Bay Lightning – Chicago Blackhawks, Toronto Maple Leafs – Montreal Canadiens, Edmonton Oilers – Vancouver Canucks, Colorado Avalanche St. Louis Blues rozpoczyna się nowy, jakże odmienny od poprzednich, sezon National Hockey League.

Każda z drużyn rozegra 56 meczów w sezonie zasadniczym, który potrwa do 8 maja. W ciągu 116 dni odbędzie się 868 meczów. Trzy dni później ma się rozpocząć play off, a zdobywcę Pucharu Stanleya mamy poznać w pierwszej dekadzie lipca.

Długie dyskusje

Poprzedni sezon również był niecodzienny, bowiem po przerwaniu w marcu rywalizacji zespoły wróciły do gry 1 sierpnia w dwóch turniejowych „bańkach”, w Toronto i Edmonton. Puchar Stanleya pod koniec września po drugi zdobyli hokeiści Tampa Bay Lightning, wygrywając w finale z Dallas Stars 4-2.

Po wyłonieniu triumfatora rozpoczęły się długie rozmowy, jak ma przebiegać rywalizacja w nowym sezonie. Były różne pomysły kiedy rozpocząć grę. Rozważano datę Nowego Roku i przeniesienie zespołów z Kanady do USA. Miały mieć stałe bazy i w nich rozgrywać swoje mecze. W końcu władze NHL i Związek Zawodników NHL (NHLPA) osiągnęły porozumienie i uznano, że inauguracja nastąpi 13 stycznia.

Dokonano zmian w poszczególnych dywizjach i kanadyjskie ekipy będą w pierwszej części sezonu grały między sobą, co zostało zaakceptowane przez Radę Gubernatorów (właściciele klubów oraz zarząd NHLPA).

Do play offu awansują po 4 najlepsze zespoły z każdej dywizji i na początku będą rywalizowały jedynie we własnej grupie. Dopiero mistrzowie poszczególnych dywizji awansują do półfinałów, których zwycięzcy zagrają o Puchar Stanleya.

Nowe dywizje

To było salomonowe wyjście w tej trudnej sytuacji i, miejmy nadzieję, że sprawdzi się w praktyce. Koncepcja przeniesienia drużyn z Kanady do USA upadła, ale w poszczególnych dywizjach wprowadzono zmiany, by w miarę możliwości ograniczyć podróżowanie. Stąd też postanowiono utworzyć dywizję północną składającą się jedynie z kanadyjskich drużyn.

Już na początku rozgrywek dojdzie do wielu ciekawych potyczek. Dla przykładu finaliści ostatniego sezonu wystąpią w jednej dywizji po raz pierwszy od 40 lat. Z kolei Boston, Pittsburgh, NY Rangers i Washington (!) zagrają razem we wschodniej dywizji.

Terminarz ma pewne niedoskonałości. Hokeiści San Jose 8 pierwszych meczów zagrają na wyjeździe, zaś w swojej hali pojawią się dopiero 1 lutego. Z kolei Los Angeles Kings i Anaheim Ducks zmierzą się ze sobą pięciokrotnie w ciągu zaledwie 10 dni, od 20 kwietnia do 1 maja.

Przenosiny legend

Zdeno Chara, wielkolud (206 cm) rodem z Trenczyna, 18 marca skończy 44 lata, ale nie zamierza kończyć kariery sportowej. W „Niedźwiadkach” występował z powodzeniem przez 14 lat, zdobywając z nimi w 2011 r. Puchar Stanleya. Na lodowiskach NHL rozegrał 1553 spotkań i spędził na nich ponad 93 godziny.

W Bostonie dla Słowaka przygotowano ofertę rezerwowego, ale nie był nią zainteresowany. Chara przeniósł się do Washington Capitals i podpisał roczny kontrakt za skromne 795 tys. USD. Peter Laviolette, trener „Stołecznych”, po tym transferze powiedział, że niebiosa zesłały tego doskonałego obrońcy do jego zespołu.

Dla Chary w Washingtonie przewidziano dwie role: przewidziany jest do gry w specjalnych formacjach (osłabienia/przewagi), będzie też nauczycielem dla młodych i mniej doświadczonych obrońców

Szefowie New York Rangers uznali, że wykupią roczny kontrakt bramkarza Henrika Lundqvista i w ten oto sposób został zawodnikiem do wzięcia. 38-letni Szwed po 15 latach opuścił nowojorski zespół, ustępując pola znacznie młodszym Rosjanom Aleksandrowi Georgijewowi oraz Igorowi Szestiorkinowi.

9 października Lundqvist podpisał roczny kontrakt z Washington warty 1,5 mln USD. Jednak 8 dni później Szwed ogłosił, że musi zrezygnować z gry w tym sezonie z powodu choroby serca. Wczoraj pomyślnie przeszedł operację. Czy wróci jeszcze na taflę? Wątpliwe…

Prognozy bez pokrycia

W dobie pandemii trudno wskazać faworytów do zdobycia Pucharu Stanleya. Zmiana regulaminu sprawia, że może dojść do wielu niespodziewanych rozstrzygnięć w poszczególnych dywizjach.

Zespół Tampa Bay, obrońca tego trofeum, będzie musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Nikity Kuczerowa, który jest po operacji biodra i na pewno w sezonie zasadniczym nie wystąpi. To poważna strata, bo Rosjanin należał do najskuteczniejszych strzelców.

Boston przystępuje bez dwóch najlepszych strzelców Brada Marchanda i Davida Pastrnaka, zmagających się z kontuzjami. Finaliści poprzedniego finału hokeiści Dallas Stars wystartują z opóźnieniem, bowiem podczas zgrupowania przygotowawczego u kilku zawodników stwierdzono zakażenie koronawirusem i cała ekipa udała się na kwarantannę.

O grze o główne trofeum głośno mówi się w Pittsburghu, Waszyngtonie, Kolorado i Toronto. W „Pingwinach” chcą wykorzystać potencjał najbardziej doświadczonych zawodników Sidneya Crosby’ego i Jewgienija Małkina, których ma wspierać Fin Kaspari Kapanen sprowadzony z Toronto.

W Waszyngtonie liczą na kolejny udany sezon strzelecki „wiecznie” młodego Aleksandra Owieczkina. Natomiast w Toronto dokonano sporo istotnych zmian w składzie, co ma doprowadzić ekipę Sheldona Keefe’a do upragnionego finału. Kibice „Klonowego liścia” na trofeum już czekają 54 lata!


Podział na dywizje

Północ: Calgary Flames, Edmonton Oilers, Montreal Canadiens, Ottawa Senators, Toronto Maple Leafs, Vancouver Canucks, Winnipeg Jets.
Wschód: Boston Bruins, Buffalo Sabres, New Jersey Devils, New York Rangers, New York Islanders, Philadelphia Flyers, Pittsburgh Penguins, Washington Capitals.
Centralna: Chicago Blackhawks, Carolina Hurricanes, Columbus Blue Jackets, Dallas Stars, Detroit Red Wings, Florida Panthers, Nashville Predators, Tampa Bay Lightning.
Zachód: Anaheim Ducks, Arizona Coyotes, Colorado Avalanche, Los Angeles Kings, Minnesota Wild, San Jose Sharks, St. Louis Blues, Vegas Golden Knights.


Na zdjęciu: Tegoroczny sezon NHL będzie inny niż poprzednie, ale najważniejsze, że się rozpocznie.

Fot. Pressfocus