„Ruszona” obrona lidera z Legnicy

W sobotnim spotkaniu w Bytowie poza wyjściowym składem znaleźli się dotychczasowi pewniacy, jak Marquitos, Adrian Purzycki i Omar Santana. Ich miejsce zajęli Wojciech Łobodziński, Rafał Augustyniak i Przemysław Mystkowski.

W środę największą niespodzianką była absencja w podstawowej jedenastce Fabiana Piaseckiego, który w rundzie wiosennej utworzył zabójczy – dla przeciwników – duet z Mateuszem Piątkowskim. Żartobliwie przykleiłem im etykietkę „terror twins”, czyli bliźniacy-terroryści, bo na boisku doskonale się uzupełniają. Zresztą osiem goli tego duetu wiosną (Miedź zdobyła ich jedenaście) nie pozostawia żadnych wątpliwości, jaką wartość stanowią dla zespołu z Legnicy.

Na razie trener Nowak nie „grzebał” w linii defensywnej, obdarzając zaufaniem kwartet Grzegorz Bartczak (gdy był kontuzjowany jego miejsce zajmował Paweł Zieliński), Tomislav Bożić, Kornel Osyra i Frank Adu Kwame. W najbliższym spotkaniu ze Stomilem Olsztyn będzie musiał dokonać roszady w tej formacji, ponieważ w Mielcu Chorwat po raz czwarty został ukarany żółtą kartką i musi w jednej kolejce pauzować. Zwolnione przez niego na środku obrony miejsce zajmie najprawdopodobniej Hiszpan Jonathan de Amo Perez.

Dominik Nowak po ostatnim remisie ze Stalą nie rozdzierał szat. – W I połowie zdominowaliśmy rywala, stworzyliśmy sobie sytuacje i zabrakło nam trochę pazerności – powiedział trener Miedzi.

– Prowadząc 1:0 mogliśmy pokusić się o kolejną bramkę. Drugą połowę zaczęliśmy dobrze, ale w końcówce zbyt głęboko cofnęliśmy sie i naraziliśmy się na niebezpieczeństwo pod naszą bramką. Remis jest zasłużony, odzwierciedla to, co działo się na boisku.

Miedź przed serią trzech „szybkich” potyczek, w tym dwóch wyjazdowych, zakładała zdobycie kompletu punktów. Jeżeli skończy się na 7 „oczkach”, dziury w niebie pewnie nie będzie.