Rybnik zaczyna wrzeć. Cios dla sportu w mieście!

W budżecie na przyszły rok nie ma być złotówki na sport w mieście, także ten młodzieżowy i dziecięcy.


Prezydent Piotr Kuczera i wiceprezydent Piotr Masłowski zapowiedzieli, że w 2021 roku kluby sportowe w liczącym blisko 140 tysięcy mieszkańców mieście, z miejskiego budżetu, który na ten rok oscyluje w granicach miliarda złotych, nie otrzymają ani grosza. Wzbudziło to spory niepokój w klubach zrzeszających tysiące zawodników, w większości dzieci i młodzież.

Pismo z apelem

Przedstawiciele ponad 20 z nich wystosowali apel do władz miasta. Czytamy w nim m.in: „Jako przedstawiciele rybnickich klubów i stowarzyszeń sportowych wyrażamy swój głęboki niepokój planami zaprzestania wspierania tych organizacji przez samorząd. Zwracamy się z apelem o ponowne rozważenie możliwości utrzymania finansowania przedsięwzięć mających na celu dbanie o rozwój fizyczny dzieci i młodzieży w Rybniku.

Obecnie w rybnickich klubach, wspieranych w ostatnich latach przez samorząd, ćwiczy przeszło 3700 osób, z czego zdecydowana większość to mieszkańcy Rybnika. Przeszło 70 z nich to reprezentanci kraju w różnych dyscyplinach i grupach wiekowych.

Brak wsparcia dla klubów spowoduje, że większość z nich straci możliwość uprawiania sportu, a osoby już osiągające wysokie wyniki sportowe, będą zmuszone reprezentować inne miasta. Już dziś składki klubowe, często oscylujące w granicach 100 zł, są sporym obciążeniem dla rodziców, a zwiększenie ich będzie skutkowało drastycznym spadkiem liczby dzieci w rybnickich klubach.

Pragniemy nadmienić, że rodzice często oprócz składek, partycypują w zakupie sprzętu, czy też w kosztach związanych z wyjazdami na zawody i obozy”. Pismo skierowano do przewodniczącego Rady Miasta Wojciecha Kiljańczyka, radnych miasta oraz prezydenta Piotra Kuczery.

Sąsiedzi potrafią

Z wynoszącego w 2020 roku budżetu 955 mln złotych, na sport przeznaczono niewiele ponad 3 miliony. W przyszłym roku nie będzie nic. – To, co dzieje się w mieście ze sportem to absolutny dramat – mówi Tomasz Kieczka, prezes TS ROW Rybnik, występującego w kobiecej ekstralidze piłkarskiej.

– Nasz prezydent lubi się porównywać do szefów miast ościennych, z podobnym potencjałem. Od lat śledzę zestawienia wydatków na sport i na przykład kluby z Tychów i Gliwic otrzymały po 17 milinów, a w kwotach tych nie uwzględniono wydatków na rozbudowę infrastruktury. W Rybniku ze sportem od 10 lat nie robi się nic, choć od 5 lat w budżecie obywatelskim wygrywają zwykle związane z nim propozycje.

W Rybniku nie ma pełnowymiarowej hali, a w mniejszych i biedniejszych Żorach czy Knurowie są. Nasz klub powołaliśmy od zera, za własne pieniądze, a było zagrożenie, że mecze będziemy rozgrywać w Raciborzu. Na Muzeum Miejskie wydajemy 3,8 mln, a na sport w przyszłym roku nie ma być ani grosza, choć we wszystkich klubach trenuje 5000 dzieciaków. Jeśli mamy oszczędzać, to wszyscy!

Dziwna argumentacja

– Tłumaczenie, że wspieranie sportu nie należy do zadań samorządu, jest słabe i dziwne. Argument, że kluby same powinny szukać sobie sponsorów nie jest trafiony. Nie mówimy tu o utrzymaniu zawodowych klubów, tylko o wsparciu sportu dziecięcego i młodzieżowego, co powinno należeć do władz miasta – podkreśla związany z koszykarskim RMKS Przemysław Bednarek. Jakie będą decyzje ratusza i czy apel coś pomoże, przekonamy się w najbliższych tygodniach, a do sprawy z pewnością będziemy wracać.


Na zdjęciu: Jednym z rybnickich klubów, które w 2021 roku mogą nie otrzymać wsparcia z miejskiej kasy, jest grający w ekstralidze i szkolący młodzież, TS ROW.

Fot. Facebook/TS ROW Rybnik/Paweł Wengerski