Ryszard Wieczorek: Zabobony mnie nie interesują

Rozmowa z Ryszardem Wieczorkiem, trenerem III-ligowej Polonii Bytom.


Sezon zaczęliście od efektownego zwycięstwa 4:0 z Wartą Gorzów Wielkopolski. Czy był w trakcie tego spotkania moment, kiedy obawiał się pan, że może stać się wam coś złego?

Ryszard WIECZOREK: – Złego – nie, ale moment po zdobyciu trzeciej bramki był średni. Wiadomo – przeciwnik próbuje wtedy jeszcze coś zrobić, a my mieliśmy trochę przestoju. Wiem, z czego wynikał. Narzuciliśmy dość duże tempo, strzeliliśmy 3 gole, to kosztowało zdrowia i sił. Można powiedzieć, że jesteśmy młodym tworem, pracujemy dopiero 4 tygodnie z haczykiem i wspólnie musimy się jeszcze wielu rzeczy uczyć; doskonalić to, co dobre, a eliminować błędy. Bo błędy były – być może w taktyce, lekceważeniu boiskowej dyscypliny. To mi się nie podobało, ale trudno wybrzydzać, skoro wygraliśmy 4:0, wystąpiło wielu zawodników. Dokonaliśmy pięciu zmian i szkoda, że zmiennicy nie weszli w grę troszkę pewniej, odważniej, skoro pojawiali się na boisku w świetnym momencie, kiedy zespół prowadził 3:0. Dobrze, że na koniec nasz kapitan Dawid Krzemień i Filip Żagiel zamknęli mecz 4. golem.

Kluczowe było to, że już w 5 minucie otworzyliście wynik za sprawą Dawida Wolnego?

Ryszard WIECZOREK: – Sama akcja przy pierwszej bramce to był schemat, nad którym pracowaliśmy cały okres przygotowawczy. Grając w ustawieniu z trójką stoperów, Mateusz Lipp bardzo często dobrze wprowadza piłkę do Łukasza Zejdlera, szeroko, a on już wie, co z tym zrobić, bo to doświadczony i klasowy zawodnik. Bardzo ciekawa jest jego współpraca z Luckiem Zielińskim. W tej akcji piłka szła od nogi do nogi, zakończył to Dawid. Fajnie, że coś, co wypracowujemy na treningach, przynosi efekt. Oczywiście, było wiele niedoróbek, ale trudno nie być zadowolonym.

Strzelaliście gole w ataku pozycyjnym, po rzucie rożnym, po rzucie karnym, z kontry. Pełen serwis…

Ryszard WIECZOREK: – Stałe fragmenty są ważne, wiele zespołów w meczach z nami przez większość czasu będzie się bronić, dopiero 4-5 kolejka pokaże wstępny układ sił. Pracujemy nad stałymi fragmentami i fajnie, że przy bramce na 3:0 Michała Bedronki chłopaki pokombinowali, zagrali krótko, na dwa tempa, a „Bedi” to zakończył. Zagrał bardzo dobry mecz, nie tylko w ataku, a przede wszystkim w obronie. Zależy nam, by tam było bezpiecznie i na zero. Tak właśnie wyszło z Wartą.

Mocno głowił się pan nie tyle nad wyborem jedenastki, co nawet meczowej kadry, skoro poza ławką znaleźli się tak ważni dla Polonii w ostatnich latach zawodnicy, jak Krzysztof Hałgas i Norbert Radkiewicz?

Ryszard WIECZOREK: – Od samego początku powtarzam, że nie ma nic lepszego dla rozwoju niż rywalizacja. Jasne, że na poziomie III ligi czasem to ciężkie; głowa nieraz jest bardziej zaprzątnięta sprawami ubocznymi, pozapiłkarskimi. Im wyżej, tym profesjonalizm jest na wyższym poziomie. Ale widzę po szatni, że wie, o co chodzi. Powiedzieliśmy sobie, że lepsza rywalizacja niż 12-13 zawodników. Wtedy postępu nie będzie. W sobotę padło na Krzyśka i Norbiego. Mam nadzieję, że nie zwieszą głów, tylko będą rywalizować, by w przyszłym meczu nie tylko wskoczyć na ławkę, ale wręcz do składu. Nie jest to przecież wykluczone.

W piątek, pierwszy raz od dawna, Polonia zaliczyła przedmeczowy rozruch na stadionie Szombierek, o którym mówi się, że nie do końca pasuje drużynie. Bał się pan tego, co zastanie przy Frycza-Modrzewskiego?

Ryszard WIECZOREK: – Rozruch to dla mnie normalna sprawa. W taki sposób powinno to funkcjonować. Gdy przyszedłem do Polonii, od początku powtarzam, że stare nas nie interesuje. Jest nowe otwarcie, nowi ludzie, nowy trener. Te wszystkie zabobony – że tam nie lubimy, tam nam się nie chce, tam nie potrafimy, tam nas nie lubią, albo będzie ciężko, jak nie strzelimy pierwsi gola – to są tłumaczenia słabych ludzi. Ja tak nie chcę. Budujemy po prostu nową jakość tego klubu, tego zespołu. Po drodze będzie wiele problemów i zdajmy sobie z tego sprawę, bo to tylko sport. Ale problemy są po to, by je rozwiązywać. Taki jest nasz cel.

Możliwe, że był to pierwszy w sezonie i zarazem ostatni mecz Polonii na Szombierkach, bo klub zabiega o to, by komisja licencyjna dopuściła obiekt przy Olimpijskiej, gdzie będziecie grać bez kibiców. Po takiej inauguracji chyba aż żal…

Ryszard WIECZOREK: – Przygotowując się do pierwszego spotkania, bądź co bądź trudnego – nie wiedzieliśmy do końca na co stać przeciwnika i nasz zespół. Liga a sparingi to coś zupełnie innego, głowa musi funkcjonować, by wszystko wychodziło. Przyznam, że kibic w sobotę był bardzo mocny. Grupa nas wspierała, było to czuć, widać, słychać. Wiemy, czego fani oczekują.

Śpiewali o awansie…

Ryszard WIECZOREK: – Pomalutku, krok po kroku, będziemy grać, zdobywać punkty. Zobaczymy, co wydarzy się później. Fajnie zacząć od 4:0 i fotela lidera. Nic, tylko to kontynuować. Nie wiadomo, czy jeszcze zagramy na Szombierkach, ale różne rzeczy się dzieją, wiele może się wydarzyć, zatem spokojnie. Na pewno chcemy grać na Olimpijskiej, mamy ją sprawdzoną, tam trenujemy, tam jest świetna murawa, zadbana, mimo że mocno eksploatowana. W domu zawsze lepiej, ale jeśli będziemy musieli korzystać z gościnności Szombierek, to uczynimy to.


Na zdjęciu: Trener Ryszard Wieczorek po zwycięskiej inauguracji swego zespołu wynotował zapewne sporo plusów…
Fot. Maciej Grygierczyk