Są mecze słabsze, ale i kipiące od emocji…
Zbigniew CIEŃCIAŁA: Jan Tomaszewski w rozmowie ze Sportem, która wkrótce się ukaże, stwierdził, że nie ogląda beznadziejnie słabej, polskiej ekstraklasy. Zgadza się pan z opinią byłego znakomitego bramkarza, medalisty mistrzostw świata w 1974 roku?
Adrian SIKORA: Moim zdaniem warto. Ja oglądam wszystkie mecze, niezależnie, czy są one rozgrywane w „okręgówce”, czy w pierwszej, drugiej lidze, nie mówiąc o ekstraklasie. To, że w ekstraklasie są mecze gorsze, słabsze, nie dające się oglądać, to normalne. Bo są i takie, które kipią od emocji. Na przykład ostatni występ Wisły Kraków wygrany 5:2 z Lechią Gdańsk. Cieszył oko, radował serce taki mecz „Białej gwiazdy”. Jeden z najlepszych w tym sezonie ligowych meczów.
Wisła dzięki temu zwycięstwu wysforowała się niespodziewanie na czoło ligowej tabeli.
Adrian SIKORA: Rzekłbym sensacyjnie, bo nikt przed sezonem nie obstawiał takiego scenariusza. Nikt nie dawał Wiśle większych szans na dobry wynik po jej zawirowaniach organizacyjnych, po jej mniejszych, czy większych, czy mniejszych kłopotach finansowych. I takie zaskoczenia też są plusem polskiej ligi. A że wiślacy grają nieźle, dlatego są dla mnie faworytem starcia z Pogonią Szczecin, która uważam piłkarsko jest dzisiaj słabsza. Poza tym Pogoń ze względu na miejsce w tabeli, musi punktować, a jak się musi, to wiadomo jak się ciężko gra.
Z dużą sympatią wypowiada się pan o krakowskiej Wiśle. To klub, któremu pan kibicuje?
Adrian SIKORA: Odpowiem dyplomatycznie – nie mam sympatii, nikomu konkretnie nie kibicuję, aczkolwiek nie będę ukrywał, że mam sentyment do zespołów, w których kiedyś grałem.
Czyli do Górnik, który ma chyba ciężki sezon przed sobą?
Adrian SIKORA: Bardzo trudny, zwłaszcza z perspektywy wyniku jaki w poprzednim sezonie zabrzanie osiągnęli będąc rewelacją ligi. Kilku czołowych zawodników już nie ma już w Górniku, jest za to nadal sporo młodzieży, która jeszcze musi się uczyć, nabierać doświadczenia, więc trener Marcin Brosz ma ograniczone pole do działania.
Teraz górnicy powalczą w jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów najbliższej kolejki z z dobrze spisującą się, trzecią w tabeli ekipą z Białegostoku.
Adrian SIKORA: W niedzielę w Zabrzu zapowiada się ciekawe widowisko. Wysoka pozycja Jagiellonii już nie jest niespodzianką, bo „Jaga” już od kilku sezonów zaskakuje w pozytywnym sensie. Widać, że w Białymstoku jest pomysł na piłkę. Ale Górnik nie stoi na straconej pozycji. Ma w składzie Angulo, który w poprzednim sezonie pokazał spore możliwości i nadal je potwierdza. Na Hiszpana zwrócona jest uwaga, na nim spoczywa odpowiedzialność zdobywania bramek, ale skoro się z niej wywiązuje, to Górnik będzie punktował.
Mówiliśmy o Wiśle, Górnik, a gdzie są murowani faworyci, czyli Legia i Lech, którzy w minionej kolejce rywalizowali ze sobą – stołeczni wygrali 1:0 – a ich starcie nie miało spodziewanego ładunku emocji. Dlaczego?
Adrian SIKORA: Ciężkie pytanie. Ich postawa w tym sezonie, to faktycznie duża niewiadoma. Na Łazienkowskiej jest nowy trener, który na początku chciał dużo czasu na zbudowanie nowej Legii, wprowadzenie jego wizji, metod treningów, systemu gry, tylko że w Polsce nigdy nie ma dużo czasu na zbudowanie czegoś nowego. Działacze, kibice żądają wyników natychmiast.
I to jest chyba normalne, skoro mówimy o krezusach, jak na polskie warunki.
Adrian SIKORA: Trzeba wymagać, to fakt, ale na razie to inni zaskakują.
Jak chociażby Cracovia, tyle że negatywnie…
Adrian SIKORA: Nawet bardzo. Spodziewałem się po niej dużo więcej. Jak Michał Probierz obejmował „Pasy” to mówił nawet o walce o mistrzostwo kraju, ale ja się z tego nie śmiałem, bo to bardzo ambitny człowiek, który zawsze zawiesza sobie wysoko poprzeczkę. Mierzy w najwyższe cele. Cracovia jest po mocnym falstarcie, ciężko powiedzieć dlaczego. Może w zespole brakuje chemii, a może są inne przyczyny. Jestem jednak przekonany, że „Pasy” się podniosą, oczywiście jeśli działaczom starczy cierpliwości.
Na przeciwległym biegunie znajdują się „Piastunki”, które zapewne nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa?
Adrian SIKORA: Piast ma bardzo dobry sezon, ale mnie to nie zaskakuje, bo mają na ławce bardzo dobrego trenera. Znam doskonale Waldemara Fornalika, bo w 2003 roku to właśnie on jako trener Górnika Zabrze dał mi szanse debiutu w ekstraklasie. Trener Fornalik bardzo dobrą robotę wykonuje w Gliwicach, myślę, że Piast po meczu we Wrocławiu znów będzie miał powody do zadowolenia.