Są nadzieje na awans

Atutem BATE miało być to, że są w rytmie ligowym, z kolei mocną stroną Piasta zgranie. Dlatego wyjściowy skład gliwiczan był dokładnie taki, jakiego się spodziewano, czyli bez pozyskanych tego lata piłkarzy.

Mieli rywali pod kontrolą

Nie taki diabeł straszny jak go malują – mogli powiedzieć kibice i pewnie też piłkarze Piasta w pierwszej części wczorajszego meczu z Borysowie. Dobry plan taktyczny nakreślony przez trenera Waldemara Fornalika sprawił, że gliwiczanie szybko przejęli inicjatywę i dyktowali swoje warunki na boisku. Piast był przy piłce, Piast atakował i Piast częściej zagrażał bramce Białorusinów. Już po kwadrancie mistrz Polski mógł prowadzić. Tom Hateley idealnie dośrodkował na głowę Jakuba Czerwińskiego, ale ten nie trafił w bramkę. Śląski zespół nie tracił wiary i atakował dalej. Kolejna akcja skrzydłem zakończyła się kolejnym groźnym dośrodkowaniem, ale Jorge Felix otrzymał podanie za plecy. Po chwili z dystansu strzelał Dziczek, ale bramkarz odbił piłkę na rzut rożny.

Parzyszek nadzieją na gole

Co robiło BATE? Próbowało kontrować, ale defensywa gliwiczan na zbyt wiele nie pozwalała. W dodatku gospodarze szybko stracili podstawowego środkowego obrońcę, Igora Filipienkę, który doznał urazu kolana. Jego zmiennik, Slobodan Simović niemal nie strzelił gola samobójczego. W końcu napór Piasta dał bramkę. Składną akcję strzałem postanowił zakończyć Jorge Felix. Uderzenie Hiszpana odbił jeszcze golkiper BATE, ale Piotr Parzyszek główką wpakował piłkę do bramki. Było więc bardzo dobrze!

Moment nieuwagi

Niestety, w drugiej połowie gra zrobiła się szarpana, było więcej fauli i przede wszystkim Piast na kilkanaście minut stracił kontrolę nad meczem. BATE mocniej zaatakowało i dużo zamieszania swoimi zagraniami oraz podaniami robił kapitan Igor Stasiewicz, który rozegrał ponad 300 meczów i ma 119 asyst. To właśnie jego akcja na prawym skrzydle zakończyła się celnym dośrodkowaniem i golem Stanisława Draguna. Piast się jednak otrząsnął, wrócił do swojej gry i mógł odzyskać prowadzenie. Bardzo dobry strzał z dystansu Mikela Kirkeskova z trudem obronił bramkarz BATE, a kilka uderzeń gliwiczan, m.in. Joela Valencii zostało zablokowanych. W dodatku wspomniany Dragun zobaczył czerwoną kartkę. Gliwiczanie bardzo chcieli objąć prowadzenie, ale też byli czujni w tyłach, bo przecież gdy nie da się wygrać, trzeba zremisować.

Ostatecznie mistrz Polski osiągnął bardzo dobry rezultat na Białorusi i w dobrych nastrojach wraca na Górny Śląsk. Za tydzień, w rewanżowym meczu walka będzie na całego, ale Piast przy Okrzei jest jednak w stanie wywalczyć historyczny awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

 

BATE Borysów – Piast Gliwice 1:1 (0:1)

0:1 – Parzyszek, 36 min, 1:1 – Dragun, 64 min

BATE: Chichkan – Rios, Wołkow, Filipenko (11. Simović), Filipović – Baga, Jablonski, Dragun – Moukam (66. Milić), Dubajić (56. Skawysz), Stasiewicz. Trener Alaksiej BAGA.

PIAST: Plach – Pietrowski, Korun, Czerwiński, Kirkeskov – Konczkowski, Hateley, Dziczek (61. Sokołowski), Felix – Valencia (90. Badia) – Parzyszek (85. Aquino). Trener Waldemar FORNALIK.

Sędziował – Mete Kalkavan (Turcja). Widzów: 11000

Żółte kartki: Baga (15. faul), Filipović (43. faul), Dragun (76. faul) – Kirkeskov (53. faul), Dziczek (55. faul), Czerwiński (57. faul)

Czerwona kartka: Dragun (89. za drugą żółtą)

 

Na zdjęciu: W taki oto sposób Piotr Parzyszek strzelił gola w meczu z BATE Borysów.

LICZBY

1 MECZ w europejskich pucharach rozegrał Piotr Parzyszek. Napastnik Piasta, który w przeszłości grał m.in. w Holandii i Belgii nie miał jeszcze okazji toczyć bojów na międzynarodowej arenie. Debiut w Europie Parzyszek postanowił uczcić premierowym gole.

4 RAZY w ostatnich 10 latach w europejskich pucharach BATE grało w fazie grupowej Ligi Mistrzów i w fazie grupowej Ligi Europy.

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ