Saga mundialowych dogrywek

Za każdym razem podopieczni Zlatko Dalicia wychodzili obronną ręką po dodatkowej pół godzinie gry. W meczach z Danią i Rosją lepiej wykonywali rzuty karne, a w starciu przeciwko Anglii decydujący cios zadali w drugiej połowie dogrywki.

Epopeja „Czerwonych diabłów”

Pierwszą reprezentacją, która rozegrała trzy dogrywki na jednym mundialu była w 1986 roku drużyna belgijska. Podopieczni legendarnego trenera Guya Thysa w 1/8 finału mierzyli się ze Związkiem Radzieckim. Po 90. minutach było 2:2, a w dodatkowym czasie gry działy się szalenie ciekawe rzeczy. Belgowie zdobyli dwa gole, ale Igor Biełanow skompletował hat tricka i przez ostatnich dziesięć minut drużyna radziecka dążyła do wyrównania. Nie udało się i do ćwierćfinału awansowały „Czerwone diabły” i… znów trzeba było grać dodatkowe pół godziny. W starciu z Hiszpanią goli w dogrywce nie było. Po 90 i 120 minutach wynik brzmiał 1:1, a Belgia okazała się lepsza po rzutach karnych. Później przegrała w półfinale, po 90 minutach, z Argentyną, by w meczu o trzecie miejsce… grać dogrywkę z Francuzami. W regulaminowym czasie gry było 2:2, ale więcej sił zachowali „Trójkolorowi”. Zdobyli dwa gole i mogli cieszyć się z trzeciego miejsca na mundialu. Cztery lata później, na turnieju we Włoszech, pierwszym i jedynym do tej środy zespołem, który rozegrał trzy dogrywki z rzędu byli… Anglicy.

Dodatkowe 90 minut

W 1/8 finału pokonali po 120 minutach Belgię 1:0, a w ćwierćfinale przesądzili o wyniku w dodatkowym czasie gry starcia z Kamerunem. W półfinale mierzyli się z RFN-em i tym razem nie udało się zadać decydującego trafienia. Był legendarny płacz Paula Gascoigne’a, którego pokazana w dogrywce żółta kartka wykluczyła z ewentualnego finału, a także słynne rzuty karne, wygrane oczywiście przez Niemców. Anglicy mieli w nogach dodatkowe 90 minut i w meczu o brąz nie dali rady Włochom, którzy wcześniej rozegrali jedną dogrywkę, w półfinale z Argentyną W finale mundialu 2014 również zmierzyły się dwa zespoły, które wcześniej rozegrały dodatkowe minuty. Ale dla Argentyny dogrywka w decydującym starciu była już trzecią, a dla Niemców dopiero drugą. Wcześniej „Albicelestes”, w 1/8 finału, uporali się po 120 minutach ze Szwajcarią, a w półfinale przeciwko Holandii okazali się lepsi po rzutach karnych. Teraz Chorwacja spędziła na boisku 90 minut więcej od finałowego przeciwnika, czyli Francji, i taka sytuacja nigdy nie miała precedensu. Ewentualna dogrywka w decydującej rozgrywce będzie absolutnym ewenementem w wykonaniu Chorwatów, a przypomnijmy, że w każdym trzech ostatnich finałów mistrzostw świata do wyłonienia triumfatora nie wystarczało 90 minut…