Sanogo: Nie cieszą mnie takie bramki

Kiedy Sanogo pojawił się w Zagłębiu latem dwa lata temu, to wielu dziwiło się, po co sosnowiczanie sprowadzają zawodnika z szóstej ligi angielskiej. Tymczasem u nas, ten wychowany we Francji zawodnik radzi sobie bez zarzutu. Już po kilku miesiącach gry w klubie z Sosnowca wylądował w Legii. Teraz należy do najskuteczniejszych w ekstraklasie. Nie jest to jednak dla ambitnego piłkarza powodem do zadowolenia.

Skauci na trybunach

– Nie mogę się cieszyć z trafienia, które mojemu zespołowi niewiele dało. Tutaj nie liczy się to, kto strzela bramki, a wynik całego zespołu. Co z tego, że na swoim koncie mam osiem bramek, jeżeli nie pomaga to mojej drużynie w zdobywaniu punktów? Jeśli byłoby zwycięstwo czy remis, to w porządku, mógłbym się cieszyć, ale nie w wypadku, kiedy przegrywamy i to na swoim stadionie – mówi mając na myśli niedzielny mecz z Zagłębiem Lubin.

Sanogo trafił w nim w 33 minucie na 1:2. Potem, mimo kilku prób, nie udało mu się już zaskoczyć Dominika Hładuna. – Szukałem swoich okazji, trzeba było próbować, ale niewiele z tego wychodziło. Z drugiej strony jeżeli nie podejmiesz jakiegoś ryzyka, to nie ma co liczyć na sukces – komentuje mający dobry okres Sanogo.

Podczas niedzielnego meczu na Stadionie Ludowym nie brakowało skautów z zagranicznych klubów. Byli przedstawiciele angielskiego Queens Park Rangers, francuskiego St.Etienne, walczącego o powrót do Bundesligi Hamburger SV czy mistrza Czech Viktorii Pilzno. – Nie jest dla mnie istotne to, co dzieje się poza murawą. Ja muszę się skupiać na tym, żeby pomóc drużynie – krótko skomentował pytanie o swoją przyszłość najlepszy napastnik Zagłębia.

Mieli grać inaczej

Po niedzielnym meczu czarnoskóry napastnik nie mógł odżałować tego, co stało się na początku spotkania z „miedziowymi”, kiedy dwa razy do bramki Dawida Kudły trafił Bartłomiej Pawłowski. – Źle weszliśmy w to spotkanie, tracąc szybko dwie bramki. Potem ciężko pracowaliśmy, żeby odrobić straty, zdobyliśmy kontaktowego gola, ale to nie wystarczyło. Trudno komentować taki mecz. To było złe spotkanie w naszym wykonaniu. Założenia były takie, żeby grać wysoko, a my tymczasem cofnęliśmy się do defensywy. To nie było to czego oczekiwał od nas trener – tłumaczy najskuteczniejszy zawodnik Zagłębia.

Trudny kalendarz gier

Przed znajdującym się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli beniaminkiem teraz wyjazdowe spotkanie z Pogonią. – Trzeba zrobić wszystko, żeby wygrać w Szczecinie – zaznacza Sanogo. Sosnowiczanie są w o tyle niekorzystnej sytuacji, że przecież w ostatniej kolejce trzy punkty zdobyła i Miedź, i Górnik, a więc jedenastki z bezpośredniego sąsiedztwa.

– Jest tam jakaś presja, ale to nie miało wpływu na to, co zagraliśmy z Zagłębiem Lubin. Musimy się koncentrować na swojej grze i na sobie. Do Szczecina trzeba pojechać z myślą o wygranej. Trzeba jednak zagrać zdecydowanie lepiej niż ostatnio – zaznacza.

Oprócz meczu z Pogonią ekipę Zagłębia czekają jeszcze trudne spotkania z Lechem i Legią. Te gry odbędą się na Stadionie Ludowym 16 i 20 grudnia.

 

Na zdjęciu: Vamara Sanogo ma na swoim koncie już osiem ligowych trafień.