Sapała: Po prostu pech
Co stało się przy tej nieszczęśliwej interwencji przy samobójczym trafieniu?
Igor SAPAŁA: – Co mam powiedzieć, chciałem ratować „wrzutkę” rywala, no i niestety nie udało się. To był niefortunny przypadek.
Warunki zrobił pewnie swoje? Mokra murawa, padający deszcz, prawda?
Igor SAPAŁA: – Dokładnie tak było.
Jak ocenić to spotkanie, gdzie przeważaliście i mieliście kilka bardzo dobrych okazji?
Igor SAPAŁA: – Trzeba powiedzieć, że ta bramka dla rywala padła w złym momencie, kiedy akurat mieliśmy przewagę i było blisko strzelenia bramki. Dlatego naprawdę szkoda, że tak się stało, że tak się to wszystko potoczyło.
Tej przewagi nie potrafiliście jednak wykorzystać. Czego zabrakło pod bramką przeciwnika?
Igor SAPAŁA: – Bramka dla nas wisiała w powietrzu, a gol dla rywala padł w najgorszym z możliwych dla nas momentów. To był po prostu pech.
To pana pierwsze samobójcze trafienie?
Igor SAPAŁA: – Pierwsze.
Dobrze gracie, a punktów nie ma. Na koncie macie ledwie trzy…
Igor SAPAŁA: – Tak jest, ale te punkty po naszej stronie jeszcze będą.
Na zdjęciu: Igor Sapała (nr 10) okazał się największym pechowcem sobotniego meczu w Zabrzu.
Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH
e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ