Satysfakcja i duma

Liczę, że zostanę w Sosnowcu i z Zagłębiem zagram nie tylko w lidze, ale także w europejskich pucharach. Zżyłam się z tym miejscem i z tym klubem – mówi Jessica January, liderka zespołu.


Za koszykarkami z Sosnowca historyczny sezon. Po raz pierwszy wygrały mecz w play offie, mało tego, awansowały do czołowej czwórki. Co prawda medalu nie wywalczyły, ale i tak satysfakcja była ogromna. A na dodatek wywalczyły prawo gry w przyszłorocznych rozgrywkach Pucharu Europy. Tego w Sosnowcu jeszcze nie było.

Zagraniczny zaciąg

Sosnowiczanki w walce o medale najpierw uległy BC Polkowice, a następnie w rywalizacji o brąz PolskiejStrefaInwestycji Enei Gorzów Wlkp. Podopieczne trenera Jordiego Aragonesa i tak zasłużyły na olbrzymie brawa. Od momentu powrotu do ekstraklasy w sezonie 2020/21 dwukrotnie zajmowały na koniec sezonu zasadniczego ósmą lokatę i meldowały się w play offie, ale ich przygoda z rozgrywkami kończyła się na pierwszej rundzie. Tym razem było inaczej, w czym największa zasługa zagranicznego zaciągu.

Do niezawodnej Jessicy January, dla której był to już trzeci sezon w barach MB Zagłębia, dołączyły Amerykanka Batabe Zempare, Kanadyjka z polskimi korzeniami Quinn Urbaniak-Dornstauder oraz Słowaczka Miroslava Mistinova. Zempare i Urbaniak-Dornstauder dały drużynie siłę w strefie podkoszowej, z kolei Mistinova zapewniała lepsze niż do tej pory statystyki w rzutach z dystansu. To one były „kręgosłupem” zespołu, w trudnych momentach, gdy z powodu kontuzji wypadły z gry January i czołowa Polka w kadrze, Aleksandra Wojtala. Ta ostatnia może mówić o sporym pechu, bo uraz kolana okazał się poważny i do treningów wróci dopiero w okresie przygotowawczym przed nowym sezonem.

– Trafiliśmy ze wzmocnieniami. Każda z wymienionych zawodniczek była wartością dodaną do tego zespołu. Od początku rozgrywek mówiłem, że najgorsze, co nas może spotkać, to urazy i tak się niestety stało. Jess wypadła na dłuższy moment – zastąpiła ją na miesiąc Jennifer Coleman, za co należały jej się spore podziękowania, bo pomogła nam w trudnym momencie – ale w play offie poprowadziła zespół do awansu do czołowej czwórki i pokazała, że jest gwiazdą naszej ligi, jedną z najlepszych w niej zawodniczek. Nie można też zapomnieć o wkładzie polskich zawodniczek w ten sukces, a przecież one w komplecie miały statut młodzieżowca – przypomina Marek Lesiak, prezes sosnowieckiego klubu.

– Po cichu marzyłem o awansie do czwórki, ale w trakcie rozgrywek okoliczności nam nie sprzyjały i wolałem dmuchać na zimne. Sukces jest jak najbardziej zasłużony. Oczywiście zawsze po takiej rywalizacji o brąz, zaciętej do ostatniej piłki, pozostaje niedosyt, ale znamy też siłę rywalek. I pamiętajmy, że w sezonie zasadniczym dwa razy nasze koszykarki pokonały ekipę z Lublina, która ostatecznie sięgnęła po tytuł mistrza kraju. Za nami zatem niesamowity sezon, w którym daliśmy naszym kibicom sporo powodów do zadowolenia. Takich tłumów jak w ostatnim czasie na naszych meczach nie było już dawno – dodaje.

Młodzieżowa potęga

Sosnowiecki klub to młody twór. 20 lat temu od podstaw stworzył go Lesiak. – Zaczęło się od tego, że do hotelu, w którym byłem dyrektorem, przyjeżdżał prezes firmy logistycznej JAS-FBG. Wcześniej działałem w Dąbrowie Górniczej, aż w końcu za namową prezesa JAS-FBG stworzyłem klub w Sosnowcu. Powiedział wprost: – Rzuć wszystko i z naszą pomocą stwórz klub żeńskiej koszykówki w stolicy Zagłębia. I tak to się zaczęło. Potem były debiutanckie sezony w ekstralidze, do których jako klub dojrzeliśmy. Był moment, kiedy opuściliśmy elitę i to nie z powodu kwestii sportowych, ale po prostu uznaliśmy, że stabilizacja finansowa nie może zostać zachwiana, stąd gra seniorek w I lidze i powrót po latach do elity. Teraz, po dwudziestu latach, możemy świętować największy sukces w historii żeńskiej koszykówki w mieście. Były momenty zwątpienia, nerwy, stres, ale jak człowiek spojrzy na to z dystansem, to czuje satysfakcję, że wypaliło – przyznaje Lesiak.

MB Zagłębie to nie tylko pierwsza drużyna. To przede wszystkim sekcie młodzieżowe, które z powodzeniem rywalizują na krajowym podwórku, a w województwie śląskim nie mają sobie równych. – Od lat szkolimy młode adeptki koszykówki. Jesteśmy w regionie czołową siłą. Tytuły mistrzyń Śląska zdobywamy we wszystkich kategoriach wiekowych. Nasze zespoły wielokrotnie sięgały też po medale mistrzostw Polski w grupach młodzieżowych. W tym roku już jedna z naszych ekip, konkretnie U-17, awansowała do finału MP. Mamy takie zawodniczki, jak Ola Wojtala, które przeszły w klubie wszystkie szczeble, zaczynały jako małe dziewczynki, a potem debiutowały w ekstralidze. Działamy na szeroką skalę, będąc jednym z najważniejszych ośrodków koszykówki żeńskiej w Polsce – mówi z dumą prezes Zagłębia.

Nowy dom

Dla MB Zagłębia był to także wyjątkowy sezon z innych powodów. Sosnowiczanki po wyjątkowym sezonie żegnają się bowiem z halą przy ul. Żeromskiego, która do tej pory była ich domem. Od nowych rozgrywek występować będą w nowej hali – Arena Sosnowiec. Zresztą już w niej wystąpiły, były bowiem gospodyniami turnieju finałowego o Puchar Polski. Udział w nim zakończyły na półfinale i porażce z BC Polkowice. Warto jednak dodać, że w kolejnych latach też zagrają w finałowej rozgrywce. – Przez najbliższe trzy lata Sosnowiec stał się w pewien sposób pucharową stolicą Polski, gdyż właśnie u nas odbędą się turnieje finałowe Pucharu Polski zarówno kobiet, jak i mężczyzn. To efekt dobrej współpracy na linii miasto-PZKosz, a zarazem docenienie działań klubu – podkreśla [Jacek Kazimierczak], dyrektor MB Zagłębia.

Sosnowiczanki już tegoroczny play off mogły rozgrywać w Arenie Sosnowiec. Wybrały jednak „stare śmieci”. – „Żerom” to wyjątkowe miejsce. Zawodniczki miały ograną halę i nie chciały w trakcie tak udanych rozgrywek zmieniać miejsca rozgrywania spotkań. Teraz czeka nas przeprowadzka, a namiastkę nowej jakości mieliśmy podczas zmagań Pucharu Polski. Mamy nadzieję, że będzie dla nas równie szczęśliwa jak „Żerom” – liczy prezes klubu, który myślami jest już przy nowym sezonie. – Radość z sukcesu jest ogromna, to logiczne, ale gdy zawodniczki na parkiecie fetowały najpierw awans do strefy medalowej, a następnie czwarte miejsce w Polsce, ja już zastanawiałem się, co dalej. Drużyna wywalczyła na parkiecie awans do europejskich pucharów i oczywiście będziemy robić wszystko, aby w nich wystąpić. Potrzebne na to są jednak spore nakłady finansowe.

Czynimy starania, aby zatrzymać w klubie zagraniczny zaciąg. Musimy pamiętać, że jeśli wszystko dobrze pójdzie zagramy na trzech frontach: liga, europejskie puchary i finał PP. Do tego potrzebna jest mocna i liczna kadra, co zresztą pokazał miniony sezon, gdy dopadły nas kontuzje. Jest z nami miasto, które bardzo nam pomaga za co jesteśmy wdzięczni prezydentowi Arkadiuszowi Chęcińskiemu. Szukamy partnerów, którzy zagrają z nami w najbliższym sezonie. Swoją postawą koszykarki pokazały, że warto grać z Zagłębiem, w końcu jesteśmy dziś sportową wizytówką nie tylko miasta, ale i regionu. Jesteśmy jedyną żeńską drużyną w województwie śląskim w najwyższej klasie rozgrywkowej. Liczymy, że uda nam się zdobyć takie środki, które pozwolą na dalszy rozwój klubu – dodaje z nadzieją prezes Lesiak.

Co niezwykle ważne – najlepsze zawodniczki, a wśród nich kapitan Jessica January, deklarują chęć pozostania w klubie. Przypomnijmy, że Amerykanka przeszła w minionym sezonie do historii klubu jako pierwsza zawodniczka, która w elicie zdobyła dla Zagłębia ponad tysiąc punktów. – Z każdym kolejnym rokiem Zagłębie jako klub, jako drużyna, się rozwijało. Ten sezon był niezwykły. Szóste miejsce po sezonie zasadniczym, potem wygrana w rywalizacji z Poznaniem, zacięta walka o brąz z ekipą z Gorzowa. Mamy fajny zespół, który może się nadal rozwijać. Liczę, że zostanę w Sosnowcu i z Zagłębiem zagram nie tylko w lidze, ale także w europejskich pucharach. Zżyłam się z tym miejscem, z tym klubem – zapewnia January.


Na zdjęciu: Jessica January zamierza z sosnowieckim klubem odnosić kolejne sukcesy.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus