Ścięte „Szarotki”

Jastrzębianie decydującą rozgrywkę rozpoczęli od zwycięstwa.


Poprzedni mecz między JKH i Podhalem na „Jastorze” zakończył się wygraną gospodarzy po dogrywce. Środowy pojedynek był również bardzo zacięty i emocjonujący, żadna z drużyn nie zamierzała ustąpić rywalowi. Pierwszy krok w stronę półfinału zrobili gospodarze, którzy pokonali nowotarżan typowo piłkarskim wynikiem.

Od pierwszego gwizdka sędziów na lodzie iskrzyło. Już w 16 sek. na ławkę kar powędrował Alaksandr Kułakow, lecz gospodarze nie zdołali zdyskontować liczebnej przewagi. Gol dla JKH padł dopiero w 8 min, chociaż stojący za bramką sędzia Tomasz Radzik nie zauważył, że krążek po strzale Dominika Pasia przekroczył linię bramkową. Zamiast przerwać grę i dokonać od razu wideoweryfikacji, rozjemcy czekali na koniec akcji. Doczekali się jej po prawie trzech minutach i zweryfikowali wynik, a potem cofnęli czas. Jastrzębianie przed ponad minutę grali w 4 na 5, lecz nie pozwolili rywalom na stworzenie klarownej sytuacji.

W II odsłonie trwała wymiana ciosów, lecz hokeiści obu zespołów mieli rozregulowane celowniki lub na wysokości zadania stawali bramkarze. W 29 min za wystrzelenie krążka poza lodowisko na ławkę kar powędrował Mateusz Bryk, lecz jastrzębianie przetrzymali okres dwuminutowego naporu „Szarotek”.

Mecz cały czas był „na styku”, ale decydujący cios jastrzębianie zadali w ostatniej tercji. Wykorzystali liczebną przewagę, gdy na ławce kar „odpoczywał” Kasper Bryniczka. Dominik Paś zagrał przed bramkę nowotarżan, a Kamil Wałęga bez namysłu wypalił i zaskoczył dobrze broniącego tego wieczoru Ihara Brykuna. Nawiasem mówiąc bramkarze obu drużyn, wspomniany Brykun i Patrik Nechvatal, zostali uznani za najlepszych zawodników w swoich zespołach. Zasłużenie.

Bogdan Nather

JKH GKS JASTRZĘBIE – TAURON PODHALE NOWY TARG 2:0 (1:0, 0:0, 1:0)

1:0 – Paś – Bryk (7:31, 4 na 4), 2:0– Wałęga – Paś (46:36, w przewadze).

Stan rywalizacji 1-0

Sędziowali: Marcin Polak i Tomasz Radzik oraz Grzegorz Cudek i Jacek Szutta.

JKH: Nechvatal; Górny – Bryk (2), Kostek – Klimeczek, Horzelski – Jass, Szewczenko – Michałowski; Sawicki – Rac (4) – Kasperlik, Phillips – Hovorka (2) – Urbanowicz, Paś – Sołtys – Wałęga, R. Nalewajka – Wróbel – L. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

PODHALE: Brykun; Kubat – Chaloupka, Gajor – Jaśkiewicz, Mrugała (2) – Sulka (2), Szurowski – Wsół; Kułakow (2) – Vachovec – Babińcew, Pettersson – Neupauer – Hiltunen, Szvec – K. Bryniczka (2) – Bepierszcz, Worwa – A. Słowakiewicz – F, Kapica. Trener Andriej GUSOW.
Kary: JKH – 8 min, Podhale – 8 min.


Tęgie lanie

Przy wyrównanych drużynach nawet najdrobniejsze potknięcie sporo kosztuje – tak właśnie było podczas meczu GKS-u z Unią. Goście grali szybko, pomysłowo, a co najważniejsze, skutecznie. Strata 8 goli na własnej tafli nie przynosi hokeistom GieKSy chluby. Juraj Szimoboch nie miał wiele do powiedzenia przy stracie goli w pierwszych tercjach. Wszystkie uderzenia była precyzyjne i przy biernej postawie rywali. Gospodarze źle skończyli I odsłonę, bo stracili gola na 5 sek. przed syreną, zaś otwarcie kolejnej też nie było udane. Teddy Da Costa przekierował krążek po uderzeniu Daniłła Garszina. Na początku 32 min Clarke Saunders zjechał do boksu, bo miał problemy z umocowaniem parkanu. W tej sytuacji, zgodnie z regulaminem, musiał pojawić się Sebastian Lipiński, który przy pierwszej nadarzającej się okazji powrócił do boksu. Ostatnia odsłona to popis gości i żal było patrzeć jak bezradni byli gospodarze.
(sow)

GKS KATOWICE – RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 0:8 (0:2, 0:2, 0:4)

Stan rywalizacji 0-1

0:1 – Orechin – Garszin (7:24), 0:2 – Glenn – Szerbatow – McKenzie (19:55), 0:3 – Da Costa – Garszin – Orechin (21:21), 0:4 – Brule – Glenn (38:50, w przewadze), 0:5 – Garszin – Zatko – Orechin (41:59), 0:6 – Szerbatow – Swindlehurst (51:02), 0:7 – Trandin – Da Costa – Szerbatow (52:50, w przewadze), 0:8 – Koblar – Krzemień – Kalan (59:10, w przewadze).

Sędziowali: Paweł Kosidło i Krzysztof Kozłowski – Mateusz Kucharewicz i Dariusz Pobożniak.

GKS: Szimboch; Kruczek – Wajda, Franssila – Marttinen (2), Krawczyk – Anderssons, Zieliński – Paszek; Stiepanow – Pasiut (4) – Fraszko, Kubalik (2) – Rohtla (2) – Kuronen (2), Mularczyk – Starzyński (2) – Michalski (4), Adamus (2) – Nahunko – Wanat. Trener Andrej PARFIONOW.

UNIA: Saunders (31:04-34:32. Lipiński); Swindlehurst – Pretnar, Luża – Glenn, Bezuszka – Zatko, M. Noworyta – P. Noworyta; Koblar – S. Kowalówka (2) – Kalan, Brule (2) – McKenzie (2) – Szerbatow, Orechin – Da Costa (2) – Garszin, Przygodzki – Krzemień – Trandin. Trener Kevin CONSTANTINE.

Kary: GKS – 20 min, Unia – 8 min.


Nie takie roste

Tyszanie pierwsze spotkanie wygrali 5:0, ale to wcale nie oznacza, że podobny wynik można powtórzyć. Choć przewaga gospodarzy była wyraźna, skończyło się na nikłym zwycięstwie. Aż 93:50 min dwumeczu potrzebowali goście, by zdobyć gola. Eetu Elo wykorzystał sytuację gdy w boksie kar przebywał Bartłomiej Pociecha. Tym razem pokonał Johna Murraya, czyli rywalizacja „Jaśka” z „Ondrą” Raszką będzie trwała i kto wie czy nie do końca play offu.
(ws)

GKS TYCHY – CIARKO STS SANOK 3:1 (1:0, 1:1, 1:0)

Stan rywalizacji 2-0

1:0 – Cichy – Wronka – P. Szczechura (9:02, w przewadze), 2:0 – P. Szczechura – A. Szczechura – Cichy (23:56, w przewadze), 2:1 – Elo – Witan – Viikila (33:50, w przewadze), 3:1 – Cichy – P. Szczechura – A. Szczechura (52:10, w przewadze).

Sędziowali: Paweł Breske i Daniel Lipiński – Wojciech Moszczyński i Sławomir Szachniewicz.

GKS: Murray (2); Novajovsky (2+10) – Ciura, Biro – Seed, Pociecha (2) – Kotlorz, Martin – Bizacki (2); Wronka – P. Szczechura – Dupuy, A. Szczechura – Cichy – Mroczkowski (4), Jeziorski – Komorski (2) – Gościński, Marzec – Rzeszutko – Galant. Trener Krzysztof MAJKOWSKI.

CIARKO: Speszny; Rąpała – Olearczyk, Pippo – Kamieniew, Florczak – Demkowicz (2), Bar – Ginda; Biały – Wilusz – Strzyżowski (2), Sihvonen – Viikila (2) – Elo, Dobosz – Witan – Bukowski (4), Bielec – Skokan – Łyko. Trener Marek ZIĘTARA.

Kary: GKS – 24 (Novajovsky 10 za niesport.zach.) min, Ciarko – 10 min.


,,Pasy” wyrównały

Trener Cracovii, Rudolf Rohaczek, przemeblował nieco piątki w stosunku do wtorkowego spotkania i to przyniosło efekt. „Pasy” były drużyną odrobinę lepszą, ale dopiero w końcówce meczu udowodniły swoją wyższość. Na pierwszego gola trzeba było czekać aż do 53 minuty, kiedy to Tiala strącił krążek po wrzutce Kostromitina spod niebieskiej. To zmyliło Svenssona, który wcześniej spisywał się bez zarzutu. Podobnie zresztą, jak w bramce krakowskiej Pieriewozczikow. Torunianie od razu chcieli odpowiedzieć, ale nadziali się na kontrę. Lewą stroną pomknął Nejezchleb i zmieścił krążek pod poprzeczką. W końcówce gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i grali bez bramkarza, ale nie udało im się złapać kontaktu.
(KJ)

ENERGA TORUŃ – COMARCH CRACOVIA 0:2 (0:0, 0:0, 0:2)

Stan rywalizacji 1-1

0:1 – Tiala – Kostromitin – Nemec (52:03), 0:2 – Nejezchleb – Gula – Franek (55:31)

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Sebastian Kryś oraz Grzegorz Cytawa i Maciej Byczkowski.
TORUŃ: Svensson; Orłow – Kozłow, Jaworski – Szkodienko, Kuzniecow – Smirnow, Olszewski – Gusevas; Serguszkin – Fieofanow – Nowożyłow, Szabanow – Czwanczikow – Bondaruk, Saloranta – K. Kalinowski – Elomaa, Osipow – Rożkow – M. Kalinowski. Trener Jurij CZUCH.

CRACOVIA: Pieriewozczikow; Ignatowicz – Dudasz, Saukko – Kotromitin, Doherty – Gutwald, Szaur – Gula; Csamango – Welsh – Brynkus (4), Tiala – Nemec – Oksanen, Kapica – Goodwin – Murphy, Franek – Jeżek – Nejezchleb. Trener Rudolf ROHACZEK.
Kary: Energa – 0 min, Cracovia – 4 min.


Na zdjęciu: Dominik Paś pierwszy skaleczył Podhale…
Fot. Rafał Rusek/PressFocus